TERAZ 3°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Dobra
reklama

Sulejów. Upamiętniono ofiary bombardowania z 1939 roku

A.Wolski
Artur Wolski pt., 5 września 2025 07:36

Mieszkańcy Sulejowa oddali w czwartek hołd wszystkim, którzy zginęli podczas bombardowania miasta w 1939 roku. Każda z zabitych przez Niemców ofiar to osobna karta bestialsko przerwanej historii. Hitlerowcy nie tylko pozbawili życia kilkaset osób, ale także zrównali miasto z ziemią. Szacuje się, że mogło zginąć wówczas ponad tysiąc osób.

Dorota Jankowska, burmistrz Sulejowa

Dziś jest osiemdziesiąta szósta rocznica najczarniejszego dnia w historii naszego miasta. Nasze serca są ciągle w żałobie. W każdą rocznicę wybuchu wojny powtarzany jest apel. Nigdy więcej wojny. Dziś, czwartego września, w osiemdziesiątą szóstą rocznicę bestialskiego bombardowania Sulejowa. Ten apel jest szczególnie ważny. Bo przecież ta wojna jest tak blisko. Historia świata to również historia toczących się wojen. Wojen toczonych przez królów, żołnierzy, wojów, rycerzy. Czwartego września trzydziestego dziewiątego roku brutalny, zmasowany atak na nieuzbrojonych ludzi. Na kobiety i dzieci. Na niebroniące się i nieobronione miasto. W historii musi być uznany jako akt absolutnie nieludzki. Barbarzyński. Niemcy tak właśnie toczyli tą wojnę. Przez unicestwienie. Zmiażdżenie Polaków. Bez ludzi. Bez ludzkich uczuć.

Liczby ofiar bombardowań ostatecznie nie ustalono. Szacuje się, że śmierć poniosło od 700 do 1000 osób. Grzebanie zwłok trwało kilka tygodni.

Odbywało się przeważnie w zbiorowych mogiłach, w których pochowano około 700 osób. Wraca coroczne pytanie. Dlaczego Sulejów? Mała miejscowość, spokojna, pracująca ciężko społeczność.

Czym zawinił Sulejów 86 lat temu? Czemu był winien? Czy stanowił zagrożenie dla Rzeszy Niemieckiej? Czy był fortem, poligonem, arsenałem? Niczemu nie zawinił. Nigdy na to nie zasłużył. Unicestwione 86 lat temu miasto do dziś podnosi się i odradza.

Józef Gaś

Pan Józef jako dwunastoletni chłopak przeżył bombardowanie miasta. Odgłosy bomb zrzucanych z nieba, odczuwalny strach i zamęt, który na zawsze odcisnął się w jego sercu. Pan Józef uciekając przed bombardowaniem ukrył się wystraszony w pobliskich zaroślach, słysząc odgłos wybuchu zaledwie kilkadziesiąt metrów od siebie.

- Byliśmy tutaj na Placu Straży z kolegą jednym. I od razu dźwięki jakichś strasznych samolotów, buczenie i niebuczenie. I wybuchy. No i zacząłem w ten czas uciekać. Bo popłoch tutaj był straszny. I uciekałem prosto ulicą Nadpiliczną, bo mieszkam na Nadpilicznej, u pana Kubika mieszkaliśmy. I ukryłem się akurat, bo bombardowali, pożary były wszędzie. Wokół był ogień. Te samoloty buczały strasznie, nie do wytrzymania. No i zdążyłem tylko dobiec przed domem i wpadłem w takie zarośla wikliny i ukryłem się. Później znaleźli mnie tam w tych krzakach, byłem zasypany piachem. Był lej, wielkości może około pięciu metrów. 

 

Reklama

Podsumowanie

    reklama

    Komentarze 25

    reklama

    Dla Ciebie

    3°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio