Gdzie oferta „używek” jest największa? Oczywiście na giełdach samochodowych. Niestety, możliwość własnoręcznego sprawdzenia stanu technicznego samochodów jest w takim miejscu praktycznie niemożliwa, co sprzyja aktywności wszelkiej maści naciągaczy.
Nieco pewniejsze są komisy samochodowe, jednak również w nich ciężko jest zdobyć wszelkie niezbędne informacje o kupowanym pojeździe (wyjątek stanowią oczywiście komisy autoryzowane). Podkręcony licznik, zamaskowane usterki, zatajone wypadki… nieuczciwi sprzedawcy potrafią wcisnąć klientom prawdziwego gruchota.
Zupełnie inną parę kaloszy stanowią samochody poleasingowe. Dostępne w ogromnej gamie marek i modeli, różnią się między sobą wiekiem, przebiegiem oraz czasem użytkowania. Mają jednak jedną wspólną cechę – udokumentowaną historię serwisową. Potencjalny nabywca ma możliwość zapoznania się ze wszelkimi naprawami oraz przeglądami, jakim poddawany był pojazd. Wie również do kogo należał i kto dbał o jego stan techniczny.
Firmy, które sprzedają samochody z floty, oddają je najpierw na gruntowny przegląd, który ma na celu wychwycenie i usunięcie wszelkich potencjalnych usterek. Od ich ceny odejmuje się następnie kwotę, na jaką wyceniona jest eksploatacja (czas użytkowania + przebieg).
Wprawdzie czasy nieuczciwych sprzedawców jeszcze nie odeszły do lamusa, ale dzięki zwiększającemu się udziałowi aut poleasingowych i pokontraktowych, stan rodzimego rynku „używek” systematycznie się poprawia. Pozwala to mieć nadzieję na lepszą przyszłość – pozbawioną nieuczciwych sprzedawców i zamaskowanych, stwarzających zagrożenie dla życia, gruchotów.
Artykuł powstał we współpracy z firmą: http://autakrajowe.com.pl/
Komentarze 5