TERAZ16°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Dobra
reklama

Ruszył proces hodowcy owczarków

A.Stańczyk
Aleksandra Stańczyk wt., 17 czerwca 2014 06:47
42-letni piotrkowianin dostał zarzuty z art. 35 Ustawy o ochronie zwierząt. Odpowie za znęcanie się nad zwierzętami, za co grozi do 2 lat więzienia. W poniedziałek przed piotrkowskim sądem ruszył proces hodowcy owczarków niemieckich z ulicy Jagodowej na Wierzejach.
Zdjęcie
Autor: fot. archiwum ePiotrkow.pl

Wykryto bloker reklam!

Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.

- Doczekaliśmy się procesu, zobaczymy, jak sąd rozstrzygnie tę sprawę – mówiła tuż przed rozprawą Grażyna Fałek, prezes piotrkowskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Przypominamy
Kiedy okazało się, że na posesji przy Jagodowej psy przebywają w fatalnych warunkach (wrzesień 2013) Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami wystąpiło do magistratu o wydanie decyzji w sprawie odebrania piotrkowianinowi psów. Urząd zareagował natychmiast, decyzja została wydana (z rygorem natychmiastowego wykonania). Niestety, hodowca odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. - To związało nam ręce, bo nie mogliśmy nic dla tych zwierząt zrobić – mówiła Grażyna Fałek. - Ten człowiek nie wpuszczał nas na posesję, był bardzo agresywny. Sprawa trwała bardzo długo. SKO uchyliło decyzję Urzędu. Towarzystwo odwołało się jednak od decyzji SKO do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi. Grażyna Fałek otrzymała decyzję WSA. - Okazuje się, że SKO popełniło wielki błąd – mówiła. - Ich decyzja została uchylona.

- Mam pełnomocnictwo z zarządu głównego naszej organizacji, jestem oskarżycielem posiłkowym. Koleżanka Maria Mrozińska (kierownik piotrkowskiego schroniska dla zwierząt – przyp. red.) jest świadkiem – mówiła w poniedziałek Grażyna Fałek. - Będziemy wnosić o karę dla oskarżonego. Z taką sytuacją spotkaliśmy się po raz pierwszy, kiedy psy zjadły jednego ze swoich współtowarzyszy, podejrzewamy, że z głodu. Dziś mamy zakaz wstępu na posesję przy Jagodowej i tak naprawdę nie wiemy, co tam się dzieje. Sąsiedzi informowali nas, że znów pojawiły się tam szczenięta.

Jak mówi prezes piotrkowskiego TOZ-u, podobnych spraw rocznie jest kilka. - Są lepsze i gorsze lata. To oczywiście zajmuje nam bardzo dużo czasu, zwłaszcza, że nie wszystkie sprawy kończą się po naszej myśli. Ostatnio mieliśmy bardzo bulwersującą sprawę, chodzi o spalonego kota. Sprawca dostał pół roku, później zmniejszono mu wyrok chyba do 3 miesięcy. Nie powiadomiono nas, czy on odbył tę karę – dodaje Grażyna Fałek.

Reklama

Podsumowanie

    reklama

    Komentarze 4

    reklama

    Dla Ciebie

    16°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio