TERAZ19°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Bardzo dobra
reklama

Piotrków: Psia paranoja na Łódzkiej

EwTar
EwTar sob., 28 maja 2011 13:54
Zakaz wyprowadzania psów - tabliczki z taką treścią rozsiane są po osiedlu Łódzka w Piotrkowie. Mieszkańcy nie zapomnieli jednak o potrzebach psów zupełnie. Za blokami znajduje się teren o powierzchni JEDNEGO METRA KWADRATOWEGO, porośnięty chwastami, z tabliczką: WC dla psów. Jak zmusić psa, żeby wychodząc z bloku... “wstrzymał się” i podniósł nogę dopiero w wyznaczonym miejscu?
Autor: Marcel zaryzykował i złamał zakaz.
Mieszkanki nie darowały.

Wykryto bloker reklam!

Treść artykułu została zablokowana, ponieważ wykryliśmy, że używasz blokera reklam. Aby odblokować treść, proszę wyłączyć bloker reklam na tej stronie.

O paranoi, jaka powstała na osiedlu, poinformowała nas jedna z mieszkanek. Pani Anna i jej Marcel (mały piesek rasy shih tzu) chodzą po osiedlu z duszą na ramieniu. W każdej chwili ktoś może ich przegonić z trawnika czy chodnika.

- Wokół bloków Łódzka 35A, 37, 39 są tereny zielone, gdzie wprowadzono zakaz wyprowadzania psów. Teraz mam problem, gdzie wyprowadzić psa. Zastanawiam się też, gdzie chodzą na spacery z psami lokatorzy z tych właśnie bloków. Gdzie ich psy załatwiają swoje potrzeby? Czy wszyscy z tych bloków przechodzą na drugą stronę ulicy? Bo wiadomo, że ja na swoim trawniku też chciałabym mieć czysto. Zastanawiam się, którędy mam iść. Poza tym, kiedy pies idzie po trawie, to nie wiem, do której strefy obowiązuje ten zakaz - zastanawia się pani Anna, która wychodząc z psem na spacer zawsze wyposażona jest w foliową torebkę.

Na osiedlu często dochodzi do konfliktów. Panią Annę poprosiliśmy o nakłonienie pieska do wejścia na trawnik, gdzie obowiązuje zakaz, aby Marcel zapozował do zdjęcia. Nie minęło kilka sekund, a już pojawiły się przy nas starsze panie - mieszkanki bloków - które krzykiem próbowały zmusić psa i jego właścicielkę do opuszczenia terenu.

- Wiadomo, że jak strażnicy tędy przejdą, to wszystkich będą karać. Czy lokator bloku, przy którym jest tabliczka o zakazie, będzie tak samo ukarany jak ktoś spoza osiedla? Czy wystarczy, że taka osoba pokaże dowód, że mieszka w tym bloku i wtedy nie zostanie ukarana? A jeśli okaże się, że mój pies tu nie mieszka, to zapłacę mandat? Czym różnią się odchody mojego psa od odchodów psów z tego bloku? To są właśnie moje dylematy. Zastanawiam się też, czy te pasy zieleni nie są przeznaczone do użytku publicznego. Jestem człowiekiem, który stara się przestrzegać zakazów. Ostatnio, kiedy tędy szłam, pies wszedł na chodnik, pociągnęłam go, bo nie wiedziałam, czy już wszedł w strefę zakazaną, czy jeszcze nie. Każdy przecież może taką tabliczkę postawić. Czy ja mam psa wyprowadzać na balkon, czy nauczyć fruwać? Dlaczego tutaj ma być czysto, a po drugiej stronie ulicy może być... zasrane? - pyta pani Anna.

- Te tabliczki nie mają żadnego znaczenia - mówi komendant Straży Miejskiej w Piotrkowie - Jacek Hofman. - Ta tabliczka nie ma mocy prawnej. Na podstawie tabliczki strażnik nie może nikogo ukarać. Ma to jedynie znaczenie informacyjne dla osób, które tam przebywają. Ewentualnie może być to wzięte pod uwagę np. gdyby doszło na tym terenie do pogryzienia przez psa.

W polskim prawie nie ma możliwości określenia, gdzie można wychodzić z psem, a gdzie jest to zabronione. Teoretycznie wejść można wszędzie, jeśli ma się nad zwierzęciem kontrolę. - W miejscu publicznym uczęszczanym przez ludzi albo tam, gdzie jest wzmożony ruch, wiadomo, że właściciel musi panować nad zwierzęciem, ponieważ ma to znaczenie dla bezpieczeństwa - mówi komendant. - Ukarać można za wykroczenie, które polega np. na nietrzymaniu psa na smyczy. Jest też obowiązek sprzątania po psie, a nieprzestrzeganie tego pociąga za sobą konsekwencje prawne. Strażnicy podejmują interwencję w przypadku naruszenia prawa.
Wzmożone kontrole strażników (kwiecień tego roku) sprawiły, że właściciele psów są pod względem czystości i porządku bardziej zdyscyplinowani. - Wszystkie interwencje dotyczące sprzątania w okresie wiosennym były interwencjami własnymi funkcjonariuszy. Od czasu tych wzmożonych działań rzeczywiście podstaw do interwencji jest znacznie mniej. Może to jednak wynikać z tego, że ludzie wyprowadzają psy późnym wieczorem albo wcześnie rano, kiedy strażników na ulicach nie ma. Generalnie tych kilkadziesiąt mandatów zmieniło sytuację na lepsze - dodaje komendant.

Widok psiej kupy na środku chodnika razi chyba każdego z nas. Jednak łatwo wpaść w paranoję, bo jak inaczej nazwać pomysł, aby psy z całego osiedla załatwiały swoje potrzeby na powierzchni 1 metra kwadratowego.


Aleksandra Stańczyk

reklama

Komentarze 29

~ciasteczkowy potwór (gość)

28.11.2011 13:35

Czy w moherach, czy bez każdy/każda ma prawo w godziwych warunkach "skupiać się".


~Oburzona (gość)

28.11.2011 11:09

Moim zdaniem to moherowym beretom powinny wyznaczyc 1 m powierzchni na załatwianie potrzeb,ciekawe czy by im nie bylo za mało, jeden kibel dla wszystkich;D masakra jakas z tymi tabliczkami


~Kaziutek (gość)

16.11.2011 23:49

Na wszelki wypadek nie wpuszczam "psiarzy" do swojego mieszkania, które utrzymuję we względnej czystości, dbając o jego higienę mniej więcej podobnie, jak o własne ciało, własne ubranie oraz własne... zdrowie!


A masz tabliczkę na drzwich:"psiarzy nie wpuszczam"?


~Irena (gość)

16.11.2011 14:24

Powiedzmy sobie prawdę w oczy

"Psiarze" - ludzie bez wychowania i bez odrobiny kultury, którzy nie poczuwają się do obowiązku sprzątania kup i odchodów po swoich pupilkach.

99% posiadaczy psów w Polsce uważa, że to nie ich problem, gdzie ich pies narżnie wredne kupsko.

"Psiarze" nie rozumieją i nie znają podstawowych zasad higieny, pozwalają na przykład by psy wyjadały ludziom jedzenie z talerzy. Stwierdzone naocznie!!!

Niejeden "psiarz" potrafi zabrać psu jedzenie z pyska i sam zje! Można nie uwierzyć, dopóki się samemu czegoś tak odrażającego nie zobaczy. Albo to dzielenie się jedzeniem z psem podczas spożywania posiłku. Kęs sobie do ust, a tą samą ręką kęs psu do pyska. Dlatego ja osobiście ludziom nie podaję ręki (nie wiem, kiedy ją gdzieś psu wpychali).

"Psiarzom" nie przeszkadza psia sierść na ubraniu oraz w jedzeniu.

Pies "psiarza" wchodzi gdzie chce i biega nawet po kuchni, w której przyrządzane są przecież posiłki dla ludzi w tym i dla dzieci.

A przecież pies ma rozmaite pasożyty, grzyby, bakterie, może też mieć robaki lub cysty groźnej choroby odzwierzęcej - toksokarozy.

Ponadto każdy pies musi zaznaczać swe terytorium i posikuje często po różnych domowych kątach.

W domach "psiarzy" czuć z tego powodu charakterystyczną ostrą woń amoniaku, którego domownicy zwykle nie czują, bo do odoru psiego moczu zdążyli się przyzwyczaić.

Na wszelki wypadek nie wpuszczam "psiarzy" do swojego mieszkania, które utrzymuję we względnej czystości, dbając o jego higienę mniej więcej podobnie, jak o własne ciało, własne ubranie oraz własne... zdrowie!


~Kalina i Piotr (gość)

12.11.2011 16:33

"the-triumph-of-idiot-culture" napisał:
Nareszcie ktoś miał odwagę nazwać skandal po imieniu.

KULTURA STODOLNIANIA ELITĄ MIASTECZKA
Jakim trzeba być chamem, wałem i prostakiem, żeby wyprowadzać zwierzę z mieszkania, pozwolić mu się na chodniku, trawniku, skwerze, deptaku W.Y.S.R.A.Ć*. i pójść dalej spokojnie.

A weź się jeden z drugim sam napnij na środku ulicy, W.Y.S.R.A.J. i odejdź.

Dlatego, wasze zwierzęta powinny S.R.A.Ć. w waszych mieszkaniach, na te wasze panele, pod tymi waszymi ekranami Full HD, na tych waszych włoskich płytkach terakotowych.

KONKLUZJA:

Nie ma inteligencji, są potomkowie parobków, którzy znali dotąd tylko jedną drogę: ZA STODOŁĘ!

*Użyte w tekście słownictwo to zabieg celowy i adekwatny do problemu oraz bohaterów będących przedmiotem komentarza


reklama

Dla Ciebie

19°C

Pogoda

Kontakt

Radio