TERAZ0°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Bardzo zła
reklama

Piotrków: Klienci nie czują się bezpiecznie?

JaKac1
JaKac1 pon., 23 stycznia 2012 10:04
Za każdym razem, kiedy pani Helena robi zakupy w supermarkecie Kaufland w Piotrkowie, napotyka na grupkę ludzi, którzy nie dają jej spokojnie wejść ani wyjść ze sklepu. Kobieta momentami obawia się o swoje bezpieczeństwo. Zarząd piotrkowskiego Kauflandu nie reaguje...
Zdjęcie
Autor: fot. Jarek Mizera

Pani Helena, jak twierdzi, spotyka się z notorycznym nękaniem przez grupę lub też grupy meneli, którzy stoją pod Kauflandem bez przerwy. - Robią sobie z tego sklepu swój prywatny salon. Stoją przeważnie w drzwiach wejściowych, więc mają kontrolę właściwie nad każdym, kto wchodzi i wychodzi ze sklepu. Człowiek nie jest w stanie w jakikolwiek sposób obronić się przed nimi, bo zgodnie z tym, na co pozwala im kierownictwo sklepu – ciągle tam są. Tutaj kontrola wózka klienta odbywa się wręcz nagminnie. Mało tego – śmierdzi od tych ludzi alkoholem, grzebią oni w śmieciach, zachowują się coraz bardziej zuchwale w stosunku do klientów. Nie rozumiem tego, ponieważ w innych supermarketach w naszym mieście nie spotkałam się z takim towarzystwem – opowiada pani Helena.

Kobieta wyjaśnia, że często kiedy jest sama na parkingu, czuje czyjąś obecność, a poprzez to dyskomfort. – Jestem sama, nie ma ludzi, a wiem, że ktoś za mną stoi. Oglądam się, a jakiś menel za mną idzie i męczy mnie, że odprowadzi wózek albo wsadzi mi zakupy do samochodu. Czasami więźnie w gardle głos ze strachu, bo ja nie wiem, co ten człowiek ma w kieszeni, co zamierza. Niejeden z nich jest bardzo przykry – mówi.

I opowiada o ostatnim zdarzeniu, które doprowadziło do tego, że zgłosiła się do kierownictwa sklepu. – Ostatnio bardzo zbulwersowała mnie sytuacja, kiedy to przy wyjściu na górny parking stało ich kilku, a ja zmierzałam do tego wyjścia. Nie było za mną nikogo. Oni patrzyli w moją stronę i nie wiem, czy chcieli się do mnie zwrócić o coś, czy coś zrobić. Poczułam się zagrożona i zawróciłam natychmiast – opowiada pani Helena.nextpage Wtedy też udała się do informacji i poprosiła o rozmowę z kierownictwem. – Chciałam, aby ktoś mnie wysłuchał, bo to nie jest sprawa jednorazowa – tak jest dzień w dzień. Poprosiłam pana dyrektora, który powiedział, że nie ma na to wpływu, gdyż policja nie zainterweniuje, bo ci ludzie nic nikomu nie robią. Odpowiedziałam, że niestety  ja nie czuję się bezpiecznie. Pan kierownik stwierdził, że nie ma obowiązku chronienia mnie jako klienta sklepu. Nie rozumiem, jak to jest. Ja idę i zostawiam pieniądze, a tam jacyś ludzie siedzą i robią różne dziwne rzeczy i nie pozwalają mi spokojnie wejść i wyjść. Oni czują się tam przecież jak u siebie – mówi pani Helena.

Jak dodaje, dyrektor Kauflandu oświadczył jej, że skoro czuje się zagrożona, to dziwi go fakt, że jeszcze nie zadzwoniła na policję. - Ale czy to ja mam dzwonić? – pyta pani Helena. - Przecież to nie jest mój sklep. Później zaczął traktować mnie jak  persona non grata i nie zwracał uwagi na moje argumenty. Zwróciłam się do zwierzchników we Wrocławiu. Tam poruszyłam sprawę. Jakiś pan najpierw próbował wytłumaczył mi, że nie ma odpowiednich służb, żeby zlikwidować tę patologię. Wysłałam maila pod adres, który znalazłam w Internecie. Jednak nie otrzymałam jeszcze odpowiedzi – mówi kobieta.

I dodaje, że nie czuje się szanowana przez ludzi, którym ufa i u których zostawia pieniądze. - Ja lubię ten sklep, ale nie rozumiem takiego zachowania kierownictwa, które klientów zostawia samym sobie. Zadaję sobie pytanie, dlaczego meneli nie ma w innych supermarketach, skoro rzeczywiście nie ma do tego służb – mówi.
- Jestem oburzona, że piotrkowski Kaufland tak postępuje. Jak tak dalej pójdzie, to będzie market meneli i pijaków, bo kto przyzwoity tam pójdzie. A oni zaczepiają nie tylko mnie. Przy każdym, kto ma większe zakupy czy ma wózek z pieniądzem w środku, już są. Jeśli ja grzecznie zwracam uwagę kierownikowi, to oczekuję grzecznego potraktowania. Ale ostatecznie jestem gorzej potraktowana niż ci menele, którzy tam zaczepiają ludzi – bulwersuje się pani Helena.

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy kierownictwo piotrkowskiego Kauflandu. Stamtąd skierowano nas do rzecznika prasowego sieci sklepów Kaufland we Wrocławiu. - Wszelkie informacje dotyczące bezpieczeństwa naszych klientów traktujemy bardzo poważnie, reagujemy natychmiast i w uzasadnionych przypadkach zwiększamy ochronę naszych sklepów, by bronić klientów przed nieprzyjemnymi sytuacjami. W sprawach takich ściśle współpracujemy z policją. Jeśli chodzi o ten konkretny przypadek, podjęta została decyzja o zwiększeniu ochrony. Jestem przekonany, że podobne sytuacje nie zaistnieją w przyszłości – wyjaśnił Jarosław Kaduczak, rzecznik prasowy sieci sklepów Kaufland.

Cóż, z wypowiedzi Jarosława Kaduczaka wynika, iż do nieprzyjemnych sytuacji mogłoby nie dochodzić. Wystarczyłaby tylko prosta interwencja ze strony zarządu w Piotrkowie. Miejmy nadzieję, że podjęta decyzja o zwiększeniu ochrony przyniesie oczekiwane przez klientów rezultaty.

Magdalena Waga

Podsumowanie

    Komentarze 48

    reklama

    Dla Ciebie

    0°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio