TERAZ1°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Dobra
reklama

Oświata coraz droższa. Jak oszczędza Bełchatów?

MaWag
MaWag niedz., 8 kwietnia 2012 10:01
Zajęcia pozalekcyjne, jednozmianowość, pensje nauczycieli i pracowników administracji - to wszystko kosztuje. Bełchatów, jak chyba wszystkie gminy w Polsce, szuka oszczędności w oświacie. Od stycznia szkolne stołówki przeszły w ręce prywatnych firm. Od września jedną ze szkół czeka przeprowadzka. Po co? Żeby było taniej.
Zdjęcie
Autor: foto Jarek Mizera

- W 2011 roku miasto wydało ponad 58 mln zł na realizację wszystkich zadań oświatowych. Do tych subwencjonowanych należy prowadzenie szkół podstawowych, publicznych gimnazjów, w przypadku Bełchatowa są to również zadania związane z prowadzeniem III Liceum - mówi Elwira Antońska, dyrektor Wydziału Oświaty w Urzędzie Miasta w Bełchatowie.

Do zadań, na realizację których gmina nie dostaje subwencji, należy zaliczyć prowadzenie miejskich przedszkoli, “zerówek” w szkołach podstawowych oraz dotowanie niepublicznych przedszkoli i innych form wychowania przedszkolnego. - Ogółem w tej kwocie 58 mln, 11 mln pochłonęły wydatki na zadania miasta niesubwencjonowane, czyli te, które muszą być realizowane, ale na które miasto nie otrzymało subwencji - informuje Elwira Antońska.
W 2011 roku Bełchatów mógł liczyć na 32 mln zł w ramach subwencji oświatowej z Ministerstwa Finansów. Z kolei wydatki samorządu na zadania wskazane w subwencji przekroczyły kwotę 47 mln. - Niestety, ale rośnie nam zaangażowanie środków własnych miasta w ogólne wydatki oświatowe - mówią urzędnicy magistratu.

- Zawsze szukamy sposobu, aby pieniądze wydawać racjonalnie, aby nie wydawać ich niepotrzebnie. Dlatego podjęliśmy działania zmierzające do tego, aby tam, gdzie jest to możliwe, poszukać oszczędności. Ostatnią decyzją związaną z oszczędnościami jest przeprowadzka Samorządowego Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 im. Adama Mickiewicza (dziś przy ul. Czyżewskiego) do budynku przy ul. Edwardów na osiedlu Dolnośląskim. Wszystko po to, aby zminimalizować koszty utrzymania budynków. Przy ul. Edwardów olbrzymi budynek stał tak naprawdę pusty, wykorzystany tylko w części przez Gimnazjum nr 3, a w ten sposób dwie szkoły będą mogły w tym budynku funkcjonować równolegle. Koszty utrzymania budynku przy ul. Czyżewskiego zostaną zminimalizowane. Nie będziemy musieli ponosić niepotrzebnych wydatków. Na pewno też komfort nauki zostanie zwiększony, ponieważ obiekt na osiedlu Dolnośląskim jest o wiele nowocześniejszy, ma pełnowymiarową salę gimnastyczną, są tam korty tenisowe, obok lodowisko - mówi prezydent Bełchatowa Marek Chrzanowski.

Planowane przez samorząd przeprowadzki szkół w Piotrkowie wzbudziły wiele kontrowersji. Kilka tygodni trwał protest uczniów, rodziców i niektórych nauczycieli IV LO, którzy przeprowadzce szkoły powiedzieli stanowcze nie. - U nas na szczęście obyło się bez protestów - mówi prezydent Bełchatowa.
- W tej chwili budynek Gimnazjum nr 3 jest wykorzystywany w 50%, więc przeniesienie Zespołu Szkół (26 oddziałów) spowoduje, że cały budynek będzie w pełni wykorzystany - dodaje Elwira Antońska.

Mieszane uczucia, co do zasadności przeprowadzki ma za to opozycja. - Decyzja ta została podjęta… z zaskoczenia. Wiele rzeczy w mieście robi się z zaskoczenia po to, aby postawić ludzi pod ścianą, również radnych. Ja uważam, że te oszczędności nie do końca mają sens. Argumenty, które zostały nam przedstawione mnie do końca nie przekonały - twierdzi radny Prawa i Sprawiedliwości Dariusz Kubiak.

Za to z optymizmem w przyszłość patrzy dyrekcja szkoły. Dyrektor Zespołu Elżbieta Michalak liczy na to, że nowa lokalizacja pozytywnie wpłynie na nabór. Kierowałam się przede wszystkim możliwością zapewnienia pracy dla  nauczycieli zatrudnionych w szkole oraz zrozumieniem argumentów organu prowadzącego dotyczących kosztów utrzymania budynku szkoły na ul. Edwardów. Sądzę, że lokalizacja, którą Urząd zaproponował, jest dla nas korzystna. Jako dyrektor jestem również odpowiedzialna za finanse, dlatego rozumiem stanowisko Urzędu Miasta i argument, że w budynku przy ul. Edwardów teraz połowa powierzchni jest niewykorzystana. Przeniesienie szkoły łączy się na pewno z mniejszymi kosztami jej późniejszego funkcjonowania. Poza tym liczymy na to, że uda nam się przyciągnąć do szkoły więcej uczniów, zwłaszcza, że skierowaliśmy dość bogatą ofertę dla młodzieży w wieku gimnazjalnym. Od września szkoła będzie usytuowana na dużym osiedlu, dlatego mamy nadzieję, że ta przeprowadzka korzystnie wpłynie również na nabór do popularnego już w środowisku III LO - Mickiewicza. Na pewno nie jest to sprawa, która wywołuje ogólny aplauz, bo jednak jest to szkoła z tradycjami, przedwojenna. Jednak w rozmowach zarówno z rodzicami, jak i z młodzieżą tłumaczyliśmy, na czym polega problem i że szkoła to nie tylko mury, ale przede wszystkim ludzie, którzy tworzą jej tradycje, klimat. Również nasza Rada Pedagogiczna zaakceptowała propozycję Urzędu - mówi Elżbieta Michalak, dyrektor Samorządowego Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Bełchatowie.nextpage

Przeprowadzka Zespołu Szkół to tylko jeden z elementów programu oszczędnościowego. Kolejnym są zmiany dotyczące szkolnych stołówek.
- Nie zostały zlikwidowane, ale zracjonalizowaliśmy formułę ich prowadzenia, a to pozwoliło miastu uzyskać określone oszczędności. Z drugiej strony, oferta dla tych, którzy wykupują obiady, jest zapewniona - stołówki nadal funkcjonują na terenie szkół. Dla tych, których nie stać na zakup obiadu, koszt ten refunduje Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej - mówi prezydent miasta. - W prawie wszystkich szkołach (z wyjątkiem SP 9) zmienił się podmiot prowadzący stołówki. Wyłoniono firmy zewnętrzne, które od 2 stycznia przygotowują dzieciom obiady. Oszczędności oznaczają, że miasto nie pokrywa kosztów związanych ze zużyciem energii elektrycznej, wody, odprowadzaniem ścieków, zużyciem środków czystości. Ponadto pracownicy kuchni nie są pracownikami szkół, nie są więc pracownikami samorządowymi, miasto nie pokrywa wydatków związanych z ich wynagrodzeniem. Cena obiadów zmieniła się, ale zrównała z ceną obiadów, które są w SP 1 i w G 1, gdzie od samego początku ich istnienia obiady były przygotowywane przez firmę zewnętrzną. Tam cena ta wynosiła (przy obiedzie kupowanym jednorazowo) 5,8 zł. W szkołach, które od stycznia zmieniły formę prowadzenia stołówek, w żadnej z placówek cena jednorazowego obiadu nie przekroczyła 5,8.

Jak zmiany ocenia opozycja? - To dość drastyczny pomysł - twierdzi radny Prawa i Sprawiedliwość Dariusz Kubiak. - Wszystko zależy od tego, z czyjego punktu widzenia to ocenimy. Jeśli chodzi o finanse miasta, to pomysł jest oczywiście dobry, bo miasto mniej płaci. Z kolei jeśli chodzi o bełchatowian, którzy mają dzieci w wieku szkolnym, to pomysł był dość drastyczny dla ich budżetów, dlatego, że płacą jeszcze raz tyle w porównaniu do cen, które były wcześniej. Moja córka chodzi do podstawówki, gdzie płaciła 3 zł za obiad, teraz ta opłata to 6 zł. Syn chodził do szkoły, w której obiad kosztował 2,60 zł, a w tej chwili jest to 5,60 zł. We wszystkich szkołach ceny wzrosły o ok. 100%. Dlatego nie zgadzam się na rozwiązania, które po to, aby poprawić wynik budżetu miasta, oznaczają oszczędności w oświacie kosztem tych najsłabszych grup. Wynik tych działań jest wg mnie przerażający dlatego, że w porównaniu do grudnia, teraz 660 uczniów przestało jeść obiady. To jest właśnie punkt, w którym nie zgadzamy się z prezydentem. Prezydent twierdzi, że jest to skutek tego, że obiady przestały jeść osoby spoza szkoły. W szkole, do której chodzi moja córka (SP 3) od stycznia wydawanych jest o 100 obiadów mniej. W związku z tym zadałem prezydentowi pytanie, czy wg niego dzień w dzień na teren szkoły wchodziło 100 osób z zewnątrz.

Radny Kubiak zwraca również uwagę na inny problem, który wiąże się ze zmianami w oświacie. - Nikt obcy nie ma przecież prawa chodzić po szkole. Do tej pory ze stołówek korzystały tylko dzieci i nauczyciele, a w tej chwili mówi się o tym, że ajenci, którzy prowadzą stołówki w szkołach mogą sprzedawać obiady osobom z zewnątrz. Stąd właśnie moje pytanie - co z bezpieczeństwem?

Jak informują bełchatowscy urzędnicy, z tytułu samego tylko ogrzewania budynków, na przeprowadzce samorząd zaoszczędzi 200 tys. zł. Z kolei wydatki na wynagrodzenia dla pracowników kuchni zatrudnionych w miejskich szkołach to ok. 1,1 mln rocznie. - Zestawienie choćby tylko tych dwóch kwot wskazuje na spore oszczędności - zauważa szefowa Wydziału Oświaty.

AS

Podsumowanie

    Komentarze 0

    reklama

    Dla Ciebie

    1°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio