TERAZ 4°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Umiarkowana
reklama

Kryminalny Piątek: Powiesił się w policyjnym areszcie po zabójstwie konkubiny

pt., 8 sierpnia 2025 13:26

Piotr Z., 54-letni piotrkowianin, powiesił się na własnej koszuli, którą przywiązał do kraty w celi policyjnego aresztu. Wcześniej przyznał się do zabójstwa swojej konkubiny.

Zdjęcie
Piotr. Z. był dobrym znajomym pana Stefana, który do dziś nie może uwierzyć w to co się stało... / Autor: Archiwum Tygodnia Trybunalskiego

Podczas policyjnego przesłuchania

Piotr Z. przyznał się do zabójstwa swojej konkubiny. 46-letnia kobieta została zabita w mieszkaniu konkubenta przy ulicy Jerozolimskiej. Do zdarzenia doszło 13 lutego 2007 roku pomiędzy godziną 13:00 a 15:00. Zmarła w wyniku obrażeń, które spowodowały ciosy zadane ostrym narzędziem, prawdopodobnie nożem. Ofiara miała również związane ręce i nogi.

Do wyjaśnienia policjanci z KMP w Piotrkowie zatrzymali sześć osób w wieku od 47 do 60 lat, po tym jak otrzymali informację od osoby, która przypadkowo usłyszała rozmowę podejrzewanych o zabójstwo. Podczas czynności procesowych do winy przyznał się 54-letni Piotr Z., konkubent ofiary. Pozostali zatrzymani zostali zwolnieni.

Następnego dnia Piotr Z. miał zostać doprowadzony na dalsze przesłuchania.

Niestety, nie było to już możliwe. Znaleziono go powieszonego na kawałku koszuli w celi policyjnej izby zatrzymań. Przeprowadzona akcja reanimacyjna nie przyniosła pożądanych efektów. Sekcja zwłok wykazała, że było to samobójstwo.

Nie wierzą w tę tragedię

Sąsiedzi mężczyzny nie wierzyli w to, co się stało. – Do dziś nie wierzę, że on mógł coś takiego zrobić – mówiła wtedy sprzedawczyni z pobliskiego sklepu spożywczego, która znała Piotra Z. – Jest mi go bardzo żal i nigdy nie spodziewałabym się, że może dojść do takiej tragedii. To był spokojny człowiek i złego słowa o nim nie mogę powiedzieć. Lubił wypić, ale agresywny nigdy nie był. Nie włóczył się i nie wystawał pod sklepem, jak inni – dodaje sprzedawczyni. Robił zakupy i zaraz do domu szedł. Teraz nawet jego psa wzięłam do siebie, bo się nie miał gdzie podziać.

To był mój najbliższy kolega – mówił Stefan Wójcik, który był również przesłuchiwany. – Mieszkał tu krótko, ale nikomu nigdy nie zawadził. Często do mnie przychodził. Jestem bardzo zdziwiony tym, co się stało, przecież to był bardzo spokojny chłop. – Nie wiem, dlaczego mogło do tego dojść. No i dlaczego się powiesił? To straszne i wszyscy to przeżywamy. Kilka dni temu razem obiad jedliśmy, a teraz on nie żyje.

 

Bo to z tą kobietą było...

Wszyscy znajomi dobrze mówili o Piotrze Z. Ostre słowa padały za to pod adresem jego konkubiny. Nie chcieli opowiadać dokładnie, ale mówili, że za „chłopami latała”.

– Przychodziła i tylko awantury robiła – mówiła jedna z sąsiadek. – Ja z nim do szkoły chodziłam, to go dobrze znałam. On się zmienił od czasu, kiedy zaczął się z nią spotykać. Na gorsze oczywiście – opowiadała  kobieta.

Pieniądze od niego wyciągała. Piotrek pracował prywatnie, ślusarstwem się zajmował – wspominał pan Stefan. – Z opieki też coś czasami dostawał. Porządny był. A ona to mi nigdy nie pasowała.

Nikt nic nie słyszał

Pomimo tego, że do zabójstwa kobiety doszło w środku dnia, nikt z sąsiadów nic nie słyszał. Wychodząca z mieszkania, znajdującego się naprzeciwko drzwi Piotra Z., młoda dziewczyna opowiadała: – Wyszłam z domu, a jak wróciłam, to na klatce było jakieś zamieszanie. Zobaczyłam tylko, że wynoszą czyjeś zwłoki.

Sąsiadka obok też nic nie słyszała, ani krzyków, odgłosów bójki czy wołania o pomoc. Nie słyszeli, albo nie chcieli mówić. Wszyscy jednak zgodnie podkreślali, że Piotr Z. był spokojnym człowiekiem i nie mogli uwierzyć, że zabił swoją konkubinę.

Dwa śledztwa

W tamtym czasie prowadzone były dwa śledztwa w tej sprawie. Jedno w sprawie zabójstwa 46-letniej kobiety. Drugie dotyczące samobójczego czynu w policyjnym areszcie.

Reklama

Podsumowanie

    reklama

    Komentarze 7

    reklama

    Dla Ciebie

    4°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio