TERAZ 2°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Dobra
reklama

Długi szpitala, to nie długi powiatu. Rozmowa z wicestarostą piotrkowskim Michałem Tokarskim

O długach po byłym szpitalu przy Roosevelta, o przekazaniu szkoły powiatowej dla jednej z gmin, o braku rodzin zastępczych z wicestarostą piotrkowskim Michałem Tokarskim na antenie Radia Strefa FM rozmawiała Beata Hołubowicz – Stachaczyk.

 

Zdjęcie
Autor: Iwo Stachaczyk

Panie starosto, ostatnio dużo mówi się o tym, że starostwo ma ogromne długi, nawet niektórzy twierdzą, że może do starostwa wejść komisarz. Dobrze by było, żebyśmy wyjaśnili tę sytuację.

My jako starostwo tych długów nie mamy, o których często gdzieś tam słyszymy.

Ale na was spoczywają długi.

My jako organ prowadzący, wiadomo jesteśmy w jakiś sposób obciążeni tymi długami, ale de facto to są długi powiatowego centrum medycznego, czyli byłego szpitala powiatowego.

No dobrze, ale co dalej, bo państwo mają zobowiązania. 

Te kredyty, które były wtedy brane na funkcjonowanie szpitala powiatowego nie były zaciągane przez powiat piotrkowski, czy przez starostwo powiatowe w Piotrkowie Trybunalskim, tylko przez szpital powiatowy, który wtedy funkcjonował, a obecnie jest to powiatowe centrum medyczne.

Ale długi posiadacie. 

Posiadamy długi, tak, znaczy PCM posiada długi i posiadamy budynek poszpitalny, w którym swoje świadczenia medyczne świadczy szpital wojewódzki. Mamy tutaj długi, państwo wobec nas ma też dług, jest to 12 milionów złotych za nadwykonania, które w okresie pandemii nasz szpital świadczył na rzecz mieszkańców i Piotrkowa Trybunalskiego, i Ziemi Piotrkowskiej, i do tej pory państwo za te nadwykonania nam nie zapłaciło. Musieliśmy zapłacić lekarzom, pielęgniarkom, personelowi szpitalnemu i oczywiście na to były brane kredyty, żeby nie zostawić pracowników bez pensji, a żeby szpital funkcjonował i leczył ludzi.

Takich szpitali w Polsce jest więcej. 

Praktycznie każdy szpital powiatowy jest zadłużony. Mamy teraz kolejną panią minister, kolejny rząd, który o tym mówi, że wraca do tematu. Mamy nadzieję, że to nastąpi, bo to nie są błędy zarządzających szpitali, tylko to są błędy systemowe, które spowodowały, że wszystkie praktycznie szpitale powiatowe znajdują się w takiej sytuacji. 

Co chcecie teraz w najbliższym czasie zrobić, żeby poprawić swoją sytuację? 

W szczegóły nie będę wnikał, bo chcemy spotkać się z zarządem województwa łódzkiego.

Kiedy takie spotkanie? 

W przyszłym tygodniu ma być. Chcemy, żeby szpital wojewódzki odkupił budynek od nas.

Jest szansa? 

Jesteśmy właścicielem, a oni tam świadczą usługi, więc oni by już to mienie wykupili i świadczyli te usługi medyczne dla mieszkańców Ziemi Piotrkowskiej już w swoim budynku, a my byśmy mogli spłacić część tych długów, które są na powiatowym centrum medycznym. Trzeba rozmawiać, trzeba współpracować, tym bardziej, że zarówno marszałkowi województwa łódzkiego, jak i panu starości zarządowi powiatu piotrkowskiego zależy na tym, żeby dalej te świadczenia medyczne w tym budynku były prowadzone. Jak powiedziałem,  szpital wojewódzki  prowadzi świadczenia i tutaj robimy to dla dobra mieszkańców, żeby ta pomoc była jak najlepsza i dalej była kontynuowana.

Ten budynek zresztą jest bardzo ładny, państwo niedawno go odnawiali.

Oczywiście, tutaj parę lat temu był całkowity remont. Panie, które tu rodziły mogły zauważyć, jak zmieniły się tam i korytarze, i sale, wyposażenie, a także szpital. Po remoncie jest dostosowany i jest szpitalem czynnym, czyli to jest najważniejsze, że cały czas świadczy usługi.

Przyjeżdżają do nas panie rodzić z okolicznych miast, więc to chyba świadczy o tym, że ten poziom jest całkiem niezły. To, że nasi mieszkańcy gdzieś jeżdżą korzystać z usług medycznych, a inni tutaj, świadczy o tym, że mamy dobrą opinię nie tylko na terenie miasta, powiatu, ale również województwa.

Czy miasto się kiedykolwiek dokładało do utrzymania tego szpitala? 

Nie, nie, to był szpital powiatowy. Powiat piotrkowski był organem prowadzącym...

Czyli na was spadały wszystkie długi i wszystkie koszty. 

Miasto w tym okresie, kiedy był prowadzony szpital powiatowy, nie miało swojego szpitala, więc cała działalność lecznicza mieszkańców i miasta, i powiatu spoczywała na dwóch szpitalach, powiatowym i wojewódzkim. Teraz został tylko szpital wojewódzki, więc województwo jest odpowiedzialne za opiekę medyczną mieszkańców zarówno miasta, jak i powiatu.

Ile państwo mają szkół w powiecie, które utrzymujecie, które modernizujecie, za które odpowiadacie? 

Na chwilę obecną mamy cztery szkoły.

To dużo czy mało? 

Prawdopodobnie od pierwszego stycznia to się zmieni. Gmina Sulejów na czele z panią burmistrz jest zainteresowana przejęciem szkoły w Sulejowie, żeby organem prowadzącym dla tej szkoły była gmina Sulejów. Tutaj rozmowy trwają, jesteśmy na etapie negocjacji, porozumienia, które podpiszemy i później będą uchwały rady gminy i rady powiatu przekazujące szkołę pod nowy organ prowadzący. Myślę, że to do pierwszego stycznia uda nam się zrealizować, a szkoła wróci do Sulejowa, no bo kiedyś to był budynek, który de facto był wybudowany w czynie społecznym przez mieszkańców Sulejowa.

Panie starosto, to dla was lepiej, tak samo, czy gorzej? 

Szkoły ponadpodstawowe mają to do siebie, że nie ma już regionalizacji, tak jak w szkołach podstawowych. Czyli trzeba pozyskać tych uczniów. Trzeba pozyskać, skusić młodego człowieka, który by chciał przyjść do nas i kształcić, a jak wiadomo za uczniem idą pieniądze.

Panie starosto, to jeszcze Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Są ogromne potrzeby, dzieci, które są kierowane przez sąd do tego, żeby umieścić je w rodzinach zastępczych. A dużo jest takich dzieci?

Mamy społeczeństwo niby bardziej wykształcone, bardziej obyte, bardziej nastawione na to, żeby mieć rodziny, a okazuje się, nie wszyscy radzą sobie z tym, żeby być rodzicem i po prostu krzywdzą dzieci, a my musimy się nimi zająć. Od dwóch lat chyba nie było żadnej nowej rodziny zastępczej i to jest problem. I to jest problem nie tylko w skali powiatu czy miasta, tylko w skali kraju. Na konwencie starostów ten temat był poruszany, będzie jeszcze poruszany, żeby były zmiany systemowe, odgórne, bo w tym momencie żaden z powiatów nie radzi sobie z tym, żeby zapewnić miejsca dla wszystkich dzieci, które tego wymagają. My rozsyłamy po całej Polsce informację, że mamy dzieci, że są wolne miejsca, a na dzień dzisiejszy nie dostaliśmy żadnej informacji takiej, że są wolne miejsca.

A zdarza się, że rodzina rezygnuje, weźmie dzieci i później mówi, że niekoniecznie już jest w stanie? 

Teraz mieliśmy taki przypadek, ale to rodzina zrezygnowała tylko i wyłącznie ze względów zdrowotnych, po prostu ze względów zdrowotnych państwo nie mogą już tego prowadzić i niestety musimy też zmienić system opieki nad tymi dziećmi, które były w tej rodzinie. Rozmawiała Beata Hołubowicz - Stachaczyk

Reklama

Podsumowanie

    reklama

    Komentarze 38

    reklama

    Dla Ciebie

    2°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio