Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie zajmuje się sprawą pacjenta, któremu w piotrkowskim szpitalu nie zdiagnozowano odmy. 48-letni mężczyzna zmarł. Szpital Wojewódzki nie komentuje sprawy. Żona pacjenta jest zdegustowana zachowaniem lekarzy w piotrkowskiej placówce. Zgłosiła sprawę do prokuratury i do rzecznika praw pacjenta.
Przypomnijmy. O sprawie poinformował na antenie Radia Strefa FM jeden ze słuchaczy.
- Na SOR w Piotrkowie zgłosił się pacjent, którego lekarz zbadał i stwierdził, że może wyjść do domu. Mężczyzna po prostu nie doszedł do drzwi i w końcu lekarz go wziął na oddział wewnętrzny, chociaż żona pacjenta zgłaszała, że ma odmę. Lekarz stwierdził, że nie. Człowiek dusił się przez całą noc, nie udzielono mu żadnej pomocy. No i w efekcie następnego dnia rano wylądował na OIOM-ie w stanie ciężkim. Czy ci lekarze są tylko od brania pieniędzy? Może ktoś się wreszcie zainteresuje tym piotrkowskim SOR-em?
Rzecznik szpitala Bartłomiej Kaźmierczak kilka dni po zdarzeniu mówił: - Podjęliśmy w tej sprawie odpowiednie działania mające na celu pełne jej wyjaśnienie. Obecnie trwa analiza dokumentacji medycznej, prowadzone są rozmowy z personelem medycznym, zabezpieczone są też nagrania z monitoringu.
Żona pana Grzegorza, pani Monika tak relacjonowała nam przebieg zdarzeń w piotrkowskim szpitalu:
- Zadzwoniłam po karetkę, bo mąż miał problemy z płucami, miał odmę samoistną, rozedmę. Przewieziono go na Rakowską, gdzie pani radiolog stwierdziła, że nie ma odmy. Dostał jakieś leki i po sześciu godzinach został wypuszczony. Wyszliśmy przed SOR i mąż dostał takich duszności, że krzyczałam, aby pielęgniarki dały mu tlen. Podały mu butlę, a potem trafił na oddział wewnętrzny. Poszłam do lekarza, który powiedział, że nie ma czasu, bo ma innych pacjentów. Dodał, że mąż nie nadaje się do przewiezienia karetką do Tuszynka. A przecież wcześniej, gdy miał odmę, był przewożony pod tlenem do tamtejszego szpitala. Przez całą noc na wewnętrznym, pani doktor ani razu do niego nie zajrzała, bo rozmawiałam z nim o 6 rano, gdy już ledwo mówił. Parę godzin później został przewieziony na OIOM, był zadrenowany i uśpiony. Ordynator OIOM-u kazał mi pojechać do szpitala do Tuszynka i zapytać czy mi męża przyjmą. I przyjęli. Niestety po trzech tygodniach zmarł. Gdyby od razu przewieźli męża z SOR w Piotrkowie do Tuszynka, to by żył.
Pan Grzegorz miał zostać przewieziony do szpitala w Zabrzu, gdzie miał otrzymać nowe płuca. Niestety nie doczekał.
Gdy pacjent zmarł, ponownie zapytaliśmy rzecznika piotrkowskiego szpital o tę sprawę. - W Samodzielnym Szpitalu Wojewódzkim im. Mikołaja Kopernika przeprowadzono szczegółową analizę udzielania świadczeń medycznych pacjentowi. Jednakże z uwagi na toczące się postępowanie prokuratorskie szpital nie będzie komentował sprawy w przestrzeni publicznej – poinformował Bartłomiej Kaźmierczak.
Czekamy od odpowiedź rzecznika piotrkowskiej prokuratury.
Komentarze 33