TERAZ6°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Bardzo dobra
reklama

Co się dzieje w piotrkowskiej „Budowlance”?

JaKac1
JaKac1 niedz., 16 marca 2014 15:16
Ostatnio piotrkowska „Budowlanka” nie ma zbyt dobrej prasy. Śledztwo w sprawie nieprawidłowości, do jakich miało dojść w placówce prowadzi od ponad miesiąca Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie. Prezydent miasta zlecił przeprowadzenie w szkole kontroli wewnętrznej.
Zdjęcie

O tym, że w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych i Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Piotrkowie (ul. Broniewskiego 16) nie dzieje się dobrze mówi się w mieście już od dłuższego czasu. Naszą redakcję tematem zainteresował jeden z nauczycieli zatrudnionych w tej szkole. - Nie nagłaśniałbym tej sprawy, gdybym nie widział tak głębokich i rażących zaniedbań w szkole - mówi nauczyciel, który chciał pozostać anonimowy (jego dane znane są redakcji). - Chciałem po prostu nagłośnić zagadnienie, nad którym, wg mnie, dyrekcja nie panuje. Chodzi o palenie papierosów i zażywanie narkotyków. Wiem, że ostatnio były w tej sprawie interwencje policji w szkole. Młodzież ma ku temu stworzone warunki, bo uczniowie od lat mogli sobie wychodzić na przerwie i palić na terenie szkoły – mówi nauczyciel, który poinformował nas również, że kilka tygodni temu do jednego z uczniów wezwano pogotowie, chłopak miał być pod wpływem środków odurzających.
Fakt ten potwierdza szpital przy ul. Rakowskiej. Istotnie 13 lutego karetkę wezwała szkolna pielęgniarka. Wezwanie dotyczyło 19-latka, który przyznał się do zażywania dopalaczy. Chłopak trafił do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, potem na oddział toksykologiczny.
Czy używki w „Budowlance” to poważny problem? A może wydarzenie z 13 lutego było jedynie incydentem? O tym rozmawialiśmy też z wicedyrektorem szkoły Janem Kaźmierczakiem. - W przeciągu minionych dwóch tygodni lutego dwukrotnie wystąpił problem z uczniami będącymi pod wpływem środków odurzających - mówi. - Prawdą jest, że karetka pogotowia została wezwana do ucznia będącego prawdopodobnie pod wpływem dopalaczy. Wezwana przez dyrekcję szkoły policja nie stwierdziła w zabezpieczonych materiałach zawartości narkotyków. Uczeń przyznał, że zażywał dopalacze. Uczeń i rodzice podjęli współpracę ze szkołą i ośrodkiem leczenia uzależnień.
Nie tylko o dopalacze chodzi, były też inne środki odurzające... - W drugim przypadku pełnoletni uczeń był prawdopodobnie pod wpływem marihuany i na wniosek wychowawcy, pedagoga szkolnego i opinii samorządu uczniowskiego, na podstawie uchwały Rady Pedagogicznej został skreślony z listy uczniów. Uczeń ten już wcześniej w bieżącym roku szkolnym otrzymał upomnienie wychowawcy, naganę wychowawcy i naganę dyrektora za opuszczanie zajęć lekcyjnych bez usprawiedliwienia. Również o tym przypadku została powiadomiona policja. Inne interwencje ze strony policji w sprawie narkotyków nie występowały. Tego typu opisane wyżej dwa przypadki wystąpiły po raz pierwszy na przestrzeni ostatnich 10 lat i oba zostały wykryte i zgłoszone przez nauczycieli szkoły - informuje wicedyrektor.
Piotrkowska policja potwierdza fakt prowadzenia postępowania w tej sprawie. - Wydział do Walki z Przestępczością Narkotykową Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie w ramach odrębnego postępowania  podejmuje również czynności dotyczące ewentualnych przejawów demoralizacji małoletnich uczniów w tej placówce – informuje nas nadkom. Robert Stachera, naczelnik Wydziału do Walki z Przestępczością Narkotykową Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie.
Problem z używkami to ponoć nie nie jedyny, z jakim zmaga się szkoła. - W szkole cały czas odbywają się prezentacje jakichś firm. Dlaczego więc szkoła nie ma pieniędzy na polepszenie bazy dydaktycznej? W roku 2013 roku budżet na zakup pomocy naukowych wyniósł zero zł (przy budżecie placówki 5 mln zł). Nie ma współczesnych narzędzi dydaktycznych, takich jak projektor multimedialny, komputer, aby można było jakoś zachęci młodzież do pracy. To nie są czasy, kiedy wystarczyła tablica, kreda, dyscyplina i nauka – zaznacza nauczyciel.nextpageWicedyrektor Kaźmierczak informuje nas tymczasem, że w 2013 roku na zakup materiałów i wyposażenia przeznaczono 45 tys. 841,45zł, a na zakup pomocy naukowych 9 tys. 736,88 zł. - Jak każda szkoła, ta też jest w niewystarczający sposób wyposażona, jednak zgłaszane potrzeby przez nauczycieli są w miarę możliwości finansowych realizowane. W 2010 roku zakupiliśmy 25 kompletów nowych komputerów do pracowni komputerowych. W 2011 wyposażono 4 sale językowe w sprzęt multimedialny (monitory i odtwarzacze DVD). W 2013 wyposażono klasopracownię przedmiotów budowlanych w rzutnik multimedialny i ekran, odtwarzacz DVD. Na bieżąco kupowane są drobne pomoce dydaktyczne i sprzęt do realizacji ćwiczeń na warsztatach szkolnych, sprzęt sportowy – mówi wicedyrektor J. Kaźmierczak.

***

O uczniach tej szkoły mówi się, kiedy zdobywają laury w Ogólnopolskim Turnieju Budowlanym “Złota Kielnia”. Mówi się o nich również wtedy, kiedy tłumnie uczestniczą w akcjach honorowej zbiórki krwi.
Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych i Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych nr 3 im. W. S. Reymonta w Piotrkowie Trybunalskim to szkoła o ponad 50-letniej tradycji kształcenia techników i robotników wykwalifikowanych. W „Budowlance” można wyuczyć się na: technika informatyka, technika budownictwa, technika urządzeń i systemów energetyki odnawialnej, technika drogownictwa, technika urządzeń sanitarnych, technika geodetę, technika ochrony środowiska, montera zabudowy i robót wykończeniowych w budownictwie, stolarza, murarza-tynkarza, montera sieci, instalacji i urządzeń sanitarnych.
Dyrektorem placówki jest Leszek Klepiński (kiedyś kierownik Referatu Edukacji w magistracie), pod jego dłuższą nieobecność placówką zarządza wicedyrektor Jan Kaźmierczak.

***

Nauczyciel z „Budowlanki” zwraca też uwagę na nepotyzm, do którego ma dochodzić w Zespole Szkół przy Broniewskiego. - Gdyby była to prywatna placówka, to oczywiście dyrekcja może sobie robić, co chce. W transparentnych instytucjach, gdzie nie ma nic do ukrycia, publikuje się na stronie Biuletynu Informacji Publicznej informacje, że poszukuje się nauczyciela o określonych kwalifikacjach. Tymczasem jedynym kryterium są znajomości. Przykład? W szkole pracuje siostra, mąż, a do niedawna jeszcze szwagier pani wicedyrektor. Robi się prywatny folwark - mówi nauczyciel.nextpageWicedyrektor szkoły nie zaprzecza, że w szkole pracują członkowie rodziny pani wicedyrektor: - Siostra pani wicedyrektor pracuje w szkole od 1.09.1995 r., czyli została zatrudniona jeszcze przed powołaniem pani wicedyrektor na to stanowisko – tłumaczy.
Nauczyciel twierdzi jednak, że dyrektorem szkoły był wówczas (czyli w 1995) ojciec pani wicedyrektor. - Władza i wpływy przechodzą więc z pokolenia na pokolenie – dodaje.
- Szwagier pracował w szkole w okresie 1.01.1995 do 31.12.2012 – wyjaśnia dalej wicedyrektor. - Mąż został zatrudniony w niepełnym wymiarze godzin jako nauczyciel praktycznej nauki zawodu w sytuacji awaryjnej, w momencie, gdy jeden z nauczycieli z już podpisaną umową o pracę zrezygnował nagle, bez uprzedzenia, z pracy 1 września 2012 r. Mąż jest świetnym fachowcem, a na to stanowisko trudno jest znaleźć fachowców z odpowiednim wykształceniem. Szkoła do tej pory poszukuje nauczycieli praktycznej nauki zawodu o odpowiednich kwalifikacjach na to stanowisko - mówi Jan Kaźmierczak.
Nauczyciel, który postanowił poinformować opinię publiczną o tym, co się dzieje w szkole, twierdzi, że nie jest jedynym, któremu nie podoba się sposób, w jaki dyrekcja zarządza placówką. - Dyrekcja nasila mobbing wobec nauczycieli podejrzanych o doniesienie informacji o nieprawidłowościach w szkole organom ścigania - mówi. - Ci nauczyciele są rozstrojeni nerwowo. Obawiają się wejść z dyrekcją na drogę sądową, boją się, że stracą pracę, czas i zdrowie.
Także ten zarzut wicedyrektor Kaźmierczak zdecydowanie odpiera. - Nie jest prawdą, że nauczyciele w szkole są poddawani mobbingowi - mówi. - To niektórzy nauczyciele stosują taktykę zniesławiania i napaści na dyrekcję szkoły. Nauczyciele ci nie krytykują tego, co się dzieje w szkole, nie podają konstruktywnych rozwiązań problemów, natomiast piszą pisma do urzędów, składają doniesienia na policję i zażalenia na rzekome prześladowanie i szykanowanie ich przez dyrekcję, nie mogąc podać żadnych konkretnych przykładów. Publicznie zachowują się w sposób arogancki i obraźliwy wobec dyrekcji, w obecności uczniów, innych nauczycieli i pracowników obsługi. Jedynym konkretnym, zgłaszanym dyrekcji i innym urzędom przykładem niedoceniania tych nauczycieli, jest nieprzyznawanie im najwyższych możliwych (250 zł) dodatków motywacyjnych. Nauczyciele ci nie mają osiągnięć pedagogicznych i nie wykazują się znaczącym zaangażowaniem w działalność szkoły.
Czy rzeczywiście w piotrkowskiej szkole dochodzi do tak wielu nieprawidłowości? Być może ustali to śledztwo, które 31 stycznia wszczęła Prokuratura Rejonowa. Postępowanie prowadzone jest w sprawie „zaistniałego od stycznia 2013 roku do 18 grudnia 2013 roku w Piotrkowie Trybunalskim niedopełnienia obowiązków służbowych przez dyrektora oraz wicedyrektorów ZSPiPOW w Piotrkowie polegającego na akceptowaniu nienależytego nadzoru pedagogicznego nad uczniami szkoły, nieprawidłowościami w gospodarce finansowej szkoły, nienależytym gospodarowaniem mieniem szkoły, czym działali na szkodę Urzędu Miasta w Piotrkowie”. Jak poinformował nas rzecznik Prokuratury, akta sprawy znajdują się w Komendzie Miejskiej Policji w Piotrkowie i to policjanci prowadzą teraz czynności w tej sprawie, czyli przesłuchują świadków, gromadzą dokumenty.
O komentarz w sprawie poprosiliśmy oczywiście organ prowadzący szkołę, czyli prezydenta miasta. - Postępowanie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko komuś, więc na chwilę obecną jest za wcześnie, aby o czymkolwiek przesądzać. Prezydent zlecił kontrolę w placówce, ze szczególnym uwzględnieniem prawidłowości gospodarki finansowej i gospodarowania mieniem szkoły. Kontrolę, która jeszcze trwa, przeprowadza Biuro Kontroli Wewnętrznej i Audytu Urzędu Miasta - informuje Jarosław Bąkowicz, kierownik Biura Prasowego Urzędu Miasta w Piotrkowie.

Aleksandra Stańczyk

Podsumowanie

    Komentarze 173

    reklama

    Dla Ciebie

    6°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio