Każdy wtorek i piątek to w Piotrkowie dzień targowy. A to dla mieszkańców bloku przy ul. Mieszka 4 oznacza prawdziwy slalom między autami kupców i klientów, które skutecznie blokują każde wolne miejsce na wąskiej uliczce prowadzącej do ich domu.
Autor: www.dziennik.lodz.pl
- Żeby jeszcze parkowali na ulicy, ale stoją na chodniku. A przecież chodnik jest dla nas, a nie do parkowania - irytuje się Józef Sipa, jeden z mieszkańców.
Wzburzonych głosów jest więcej, bo w bloku mieszkają głównie starsi ludzie, dla których lawirowanie między samochodami to duże wyzwanie. - Chodnik ma bardzo wysoki krawężnik i niełatwo jest ciągle tak z niego schodzić i wchodzić - podkreśla Alina Poradowska, zmęczona tą gimnastyką.
Z dziecięcym z wózkiem musi też pokonywać slalom m.in. Beata Mielczarek. - Ja to sobie jakoś radzę, ale na ostatnim piętrze mieszka pani, która jest niepełnosprawna. Dla niej samo wyjście na dwór jest problemem, a do tego jeszcze te przeszkody - mówi kobieta.
Mieszkańców ul. Mieszka jeszcze bardziej od omijania blokujących chodnik aut, męczy bezsilność instytucji, do których się zwracają o pomoc. - Straż miejska mówi, że to nie jej problem, bo to droga wewnętrzna. Ale stoi tu znak "zakaz wjazdu", a do niedawna była też tabliczka "zakaz parkowania" - mówi Józef Sipa. - Odsyłają nas do administracji, a ta rozkłada tylko ręce.
Maria Palus, administrator bloku faktycznie czuje się bezsilna, bo skargi mieszkańców nieraz przekazywała straży miejskiej. - Czasem wystraszą i przegonią kierowców, ale generalnie nic nie można zrobić, bo tu w ogóle jest za mało miejsc do parkowania - mówi.
Jacek Hofman, komendant SM w Piotrkowie, przyznaje, że sygnałów o zastawianiu ulic i chodników na osiedlu w dni targowe jest wiele, ale na ul. Mieszka mieszkańcy muszą sobie radzić sami.
- To jest droga wewnętrzna, a znaki drogowe, zgodnie z przepisami, obowiązują na drogach publicznych. Wyjściem dla mieszkańców może być np. brama na pilota. My też, mimo znaków, że miejsca obok komendy są zarezerwowane, mieliśmy ten problem. Postawiliśmy więc w końcu bramkę.
Dla mieszkańców to jednak kosztowne i tylko połowiczne rozwiązanie. - Do niedawna nie mogliśmy nawet dojść do śmietników, bo wjeżdżali na trawnik. Wywalczyliśmy więc w administracji słupki, ale teraz parkują na naszym blokowym parkingu - kwituje Sipa.
Komentarze 10