TERAZ2°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Umiarkowana
reklama

Brutalny napad na dyrektorkę szkoły

JaKac1
JaKac1 sob., 20 kwietnia 2013 08:34
- Nagle jeden z nich uderzył mnie pięścią w twarz, złapał za kark, rzucił mnie na ziemię, zaczął mnie bić po plecach, drugi kopał mnie. Zaczęłam krzyczeć. Ostatnie, co pamiętam, to... żeby tylko przestali mnie bić – mówi dyrektor jednej z piotrkowskich szkół.
Zdjęcie

Na kobietę dwóch zbirów napadło w biały dzień, w samo południe. Czego chcieli? Pieniędzy. Kto ich nasłał?

- Kiedy myślę o tym z perspektywy czasu, to... jakbym oglądała film. Czasem, kiedy ogląda się filmy kryminalne, czyta gazety, wszystko wydaje się nierealne – mówi dziś Magdalena Jakubiak, dyrektor prywatnych szkół w Piotrkowie. - To był normalny dzień, dla mnie zabiegany, ostatni dzień października, czyli wypłacanie wynagrodzeń, koniec miesiąca, wtedy też musiałam odebrać wszystkie dokumenty związane z nowym budynkiem, do którego się przenosimy. Wysiadając z samochodu, wiedziałam, że dwóch młodych mężczyzn stoi na placu. W pierwszym momencie pomyślałam, że to są właściciele posesji. Stali bokiem do mnie. Zabrałam wszystkie dokumenty z samochodu, a było ich bardzo dużo, miałam też podręczną torebkę, która również była bardzo duża. Wysiadłam z samochodu, oni zaczęli spokojnie iść, a ja za nimi, tak trochę biegiem, spieszyłam się, bo na godzinę 12.00 byłam umówiona, a raz już przekładałam to spotkanie. Zaczęłam iść szybkim krokiem i dogoniłam ich. Byli to dwaj mężczyźni bardzo dobrze wyglądający. Dokładnie im się przyjrzałam od tyłu. Kiedy jeden z nich złapał za klamkę, żeby wejść do szkoły, powiedziałam: “Dzień dobry, w czym mogę panom pomóc?” Usłyszałam, że czegoś zapomnieli, jakiegoś CV i muszą się cofnąć. Nagle jeden z nich uderzył mnie pięścią w twarz, złapał mnie za kark, rzucił mnie na ziemię, zaczął mnie bić po plecach, drugi zaczął mnie kopać. Zaczęłam krzyczeć, chociaż pierwszych sekund tak naprawdę nie pamiętam. Bardzo bolało, jak mnie bił. Bardzo się bałam, bo ten drugi bardzo mocno mnie kopał. Ratował mnie ten olbrzymi worek dokumentów, który miałam ze sobą. Ostatnie, co pamiętam, to... żeby tylko przestali mnie bić. Wyrwali mi ten worek, zaczęli uciekać, wtedy jeden z panów kopnął mnie tak mocno, że na parę sekund straciłam świadomość, nie mogłam oddychać, próbowałam krzyczeć, ale dźwięk nie wychodził mi z ust. Nie mogłam ani wstać, ani biec. Oni uciekli w stronę podwórka. Kiedy się pozbierałam i zaczęłam wreszcie wydobywać z siebie krzyk, wszyscy myśleli, że żartuję, tego dnia u nas w szkole świętowaliśmy Halloween. Ja zapłakana próbowałam biec za tymi panami. Potem wszystko samo się potoczyło – policja, psy, karetka. To wszystko...

Kobieta zapamiętała twarz jednego z napastników. Ma dobrą pamięć wzrokową, dużą wagę przywiązuje do szczegółów. - Ten pan, który napadł na mnie i złapał za kark - jego zapamiętałam - mówi. To pomogło policji w jego odnalezieniu. Drugiego zapamiętała po specyficznym chodzie i ustawianiu stóp. - Kiedy jeden mnie kopał, a drugi bił, był moment, kiedy on stał w specyficznym rozkroku. Ci, którzy napadli na Magdalenę Jakubiak, to mieszkańcy Łodzi, z Piotrkowem nie mający nic wspólnego. Okazało się jednak, że w napad na dyrektorkę szkół zamieszana jest też trzecia osoba. - Ktoś przecież musiał udzielić tym panom informacji, kiedy, co i jak. Chodzi o osobę, która wtedy u mnie pracowała - mówi dyrektor szkół.

Okazuje się, że w napad na Magdalenę Jakubiak zamieszana jest jej pracownica - kobieta, którą sama zatrudniła, nauczycielka pracująca z dziećmi. - Po napadzie ona normalnie pracowała, ale rzeczywiście zachowywała się inaczej niż zawsze. Unikała mnie. W ogóle nie przychodziła do sekretariatu. Wszyscy wiedzieli, że coś jest nie tak. Tego dnia nie przyszła do pracy, więc wszystko wskazywało na to, że brała w tym udział. Ja cały czas mówiłam, że to niemożliwe. Ufam mojemu personelowi, tymczasem moi pracownicy mówili mi: “Słuchaj, to przecież musiał być ktoś z nas, bo tylko my wiemy, kiedy przywozisz pieniądze i w jaki sposób”. Zeznając, wskazałam na kogoś zupełnie innego, bo dużo ostatnio działo się wokół mnie i byłam przekonana, że to zupełnie ktoś inny. Kiedy policjanci zadawali mi pytania, za każdym razem mówiłam, że to niemożliwe, że nie wierzę, że zrobiła to właśnie ta osoba. Rzeczywistość okazała się okrutna. Ta kobieta pracowała u nas od półtora roku. Była to osoba, która miała przeszłość narkotykową. Ona z tą przeszłością skończyła, ułożyła sobie życie, skończyła studia. Wydawałoby się, że rzeczywiście chce zacząć od nowa. W momencie, kiedy ją zatrudniałam i okazało się, że ma właśnie taką przeszłość, przeprowadziłam z nią rozmowę i powiedziałam, że nie przedłużę jej umowy. Ona płakała, bardzo prosiła, mówiła, że się zmieniła, że będzie jednym z moich najlepszych pracowników. Potem, w zasadzie od wakacji, zaczęło się psuć. Widziałam, że coś jest nie tak, że coś się dzieje. Ta pani miała zostać zwolniona, ale część rodziców przyszła prosić, błagać, żeby została. I tak się to ciągnęło. Czy to była zemsta? Nie podejrzewam, to po prostu łatwy zysk – mówi Magdalena Jakubiak.nextpageDziś wszyscy pracownicy szkół przy Wolborskiej mają już konta bankowe. Dyrektor szkoły nie musi już więc spacerować po mieście z pieniędzmi na wypłaty. - Nie ukrywam, że przez pierwsze 2 miesiące było mi ciężko – mówi dziś pani dyrektor. - Nigdzie nie wychodziłam. Nie chodziłam w żadne ustronne miejsca. Kiedy robiło się ciemno na dworze, w ogóle nie wychodziłam z domu. Bardzo ciężko przeżyłam okazanie tych dwóch panów. Bardzo dziękuję całej policji, wszystkim, którzy mi pomogli. Dziękuję również panu prokuratorowi. Przede wszystkim chciałam podziękować jednemu policjantowi zaangażowanemu w tę sprawę. Chyba do końca życia mu się nie odwdzięczę. Wiem, że to dzięki niemu, dzięki jego pracy, zaangażowaniu tak to się skończyło.

Kilkanaście dni temu piotrkowska komenda policji informowała o napadzie opinię publiczną. - Sprawcy podeszli do kobiety i bijąc ją pięściami oraz szarpiąc za ubranie wyrwali jej torebkę z dokumentami, kartami bankomatowymi, kluczykami do samochodu, telefonem komórkowym i pieniędzmi o łącznej wartości 2,8 tys. złotych. Pokrzywdzona doznała licznych obrażeń ciała i pozostała w szpitalu. Kilkumiesięczna praca operacyjna prowadzona przez policjantów z Wydziału Kryminalnego i Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie Trybunalskim zakończyła się sukcesem – informowała sierżant Sztab. Ilona Sidorko, rzecznik prasowy Komendy w Piotrkowie. Jeden ze współsprawców był już wcześniej zatrzymany przez piotrkowskich funkcjonariuszy. 17 lutego policjanci zatrzymali na terenie Zelowa sprawcę rozboju - 28-latka. 18 marca w ręce policjantów wpadli także 29-letnia kobieta i 26-letni mężczyzna. - Z zebranego materiału dowodowego wynikało, że 26-letni łodzianin objęty był już policyjnym dozorem. Piotrkowscy śledczy zatrzymali mężczyznę 18 marca, gdy ten stawił się na łódzkim komisariacie. Policyjne działania doprowadziły także do zatrzymania 29-letniej kobiety, która - jak się okazało - współdziałała z przestępcami, przekazując im informacje o pokrzywdzonej.

19 marca Sąd Rejonowy w Piotrkowie zastosował środki zapobiegawcze. Mężczyźni zostali aresztowani na 3 miesiące, a kobieta objęta dozorem policyjnym. Całej trójce grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności - informowała policja. - Sprawcy to mieszkańcy Łodzi, wysportowani, jeden z nich trenuje sztuki walki, walki z jego udziałem (MMA) można obejrzeć w Internecie - mówi Piotr Grochulski, prokurator Prokuratury Rejonowej w Piotrkowie.

Z naszych informacji wynika również, że łodzianie to organizatorzy tzw. ustawek pomiędzy kibicami. Łodzianom prokurator przedstawił już zarzuty dokonania rozboju. Przebywają w Areszcie Śledczym w Piotrkowie Trybunalskim.

Czy nauczycielka po prostu nasłała zbirów na swojego pracodawcę? - To mogło tak wyglądać - tłumaczy Grochulski. - Okoliczności te będą przedmiotem analizy w drodze postępowania sądowego. Zdaniem prokuratury osoby te współdziałały ze sobą.

Magdalena Jakubiak przeżyła koszmar, ale nie pozwoliła, żeby to, co wydarzyło się 31 października, zmieniło jej stosunek do ludzi, a zwłaszcza zaufanie do pracowników. - Z natury jestem bardzo otwartą osobą, która wszystkim ufa i wierzy. Nawet własnemu wrogowi lubię powiedzieć dzień dobry, uśmiechnąć się i podać rękę, bo tak mnie wychowano. Jaki personel by nie był, nic się nie zmieniło. Mam najlepszych pracowników na świecie. Za pomoc, wsparcie i zaufanie, które od nich dostałam, również bardzo dziękuję. To dla mnie bardzo ważne - mówi dziś.

Aleksandra Stańczyk

Podsumowanie

    Komentarze 18

    reklama

    Dla Ciebie

    2°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio