Uciekła z dzieckiem do Polski, ale co dalej?

Tydzień TrybunalskiRegion Sobota, 30 marca 20193
Jej sytuacja w Wielkiej Brytanii stawała się coraz bardziej dramatyczna, zabrała więc córkę i przyjechała do Polski. Teraz żyje w ciągłym strachu, że przyjdzie dzień, kiedy odbiorą jej dziecko.

Ładuję galerię...

Mówi się, że człowieka nie można poznać do końca. Niektórzy pokazują swoją prawdziwą twarz po kilku miesiącach, inni nawet po wielu latach związku. Edyta mroczną stronę swojego partnera dostrzegła dopiero, kiedy na świat przyszła ich córka. Ale zacznijmy od początku, cofnąć musimy się więc do roku 20002, wtedy Edyta Sońta z Proszenia w gminie Wolbórz wyjechała do Wielkiej Brytanii. Tam pracowała, studiowała, chciała - jak mówi - coś osiągnąć, szczytem jej marzeń zdecydowanie nie była praca kelnerki czy sprzątaczki, tym bardziej, że w Polsce studiowała ogrodnictwo na SGGW.

Po kilku latach poznała mężczyznę. Związek trwał 5 lat. W 2013 roku na świat przyszła Rhian. Na ślub Edyta się nie zdecydowała. - Przyjście na świat córki było dla mnie najważniejszym powodem związania się z jej ojcem - mówi kobieta. - Chciałam, by dziecko było wychowywane w pełnej rodzinie. Rzeczywistość jednak okazała się trudna i dla mnie, i dla mojej córki. Z czasem mój partner zaczął wywierać na mnie presję psychiczną i emocjonalną, wykorzystywał mnie finansowo. Musiałam być całkowicie podporządkowana, a wszystko, co robiłam, musiało być pod jego pełną kontrolą. Zakazywał mówienia po polsku i utrudniał utrzymywanie kontaktów z moją rodziną w Polsce. Mój były partner choruje na depresję. Kiedy byliśmy razem, nie wychodził z domu, nie miał przyjaciół, nie lubił światła dziennego. Życie z nim nie było łatwe.

Czuła się zastraszona przez partnera, osaczona psychicznie. Pomimo wielu upokorzeń, trwała w związku. Ciężko pracowała, jeszcze w 9. miesiącu ciąży, stojąc na drabinie, przycinała żywopłoty. Efekt to chory kręgosłup. Gdy spodziewała się dziecka, jej partner nie pracował. Ktoś musiał jednak utrzymać dom.

 

Wkrótce zaczęły wychodzić na jaw niewygodne fakty z przeszłości partnera Edyty. Okazało się, że z dwóch poprzednich związków ma dwóch synów. Związki rozpadły się, a on sam nie utrzymywał kontaktów z dziećmi.

Po 5 latach związku partner Edyty opuścił wspólny dom. Odszedł do innej kobiety, z którą doczekał się... kolejnego dziecka.

Decyzją sądu (sierpień 2016), mała Rhianka zamieszkała z mamą. Ojciec miał zabierać do siebie córkę na weekendy co 2 tygodnie.

Żeby utrzymać siebie i córkę Edyta ciężko pracowała jako ogrodnik. Problemy z kręgosłupem nasilały się. Lekarz stwierdził, że praca, którą wykonuje, zagraża zdrowiu. Ojciec Rhian nie płacił alimentów, więc kobieta o wszystko musiała zatroszczyć się sama.

 

O pomoc zwracała się do wielu angielskich instytucji, odpowiedzialnych za ochronę dzieci i ofiar przemocy. - Jakież było moje zdziwienie, kiedy wszystkie moje prośby były zbywane i ignorowane - mówi Edyta. - Sprawa sądowa (Edyta wniosła o pozwolenie zamieszkania z córką w Polsce – przyp. red.) była dla mnie bardzo bolesnym doświadczeniem. Moje zeznania były całkowicie ignorowane przez angielski sąd. Pracownica organizacji CAFCAS (doradztwo i wsparcie dla sądu ds. dzieci i rodzin – przyp. red.), wyznaczona do wydania opinii w mojej sprawie, wzięła pod uwagę wszystkie nacechowane stereotypami o Polsce i pełne kłamstw zeznania mojego byłego partnera, całkowicie zlekceważyła przy tym wszystkie moje prośby o sprawdzenie sytuacji z poprzednich związków ojca Rhian. Sama skontaktowałam się z jego byłą żoną, okazało się, że ją również źle traktował, dlatego właśnie po rozwodzie uzyskała prawny zakaz zbliżania się do niej i syna. Ani sąd, ani żadna instytucja nie chciała tego sprawdzić i wziąć pod uwagę jako dowód w mojej sprawie. Mało tego, pracownica CAFCAS w swojej opinii nawet nie wspomniała o podnoszonych przeze mnie kwestiach wywierania presji psychicznych i emocjonalnych. Negatywnie oceniła pomysł, bym zamieszkała z córką w Polsce. Sąd nie przyjął argumentów, że w Polsce moja rodzina buduje dla mnie dom, że mam zagwarantowaną pracę i będę w stanie zapewnić lepsze warunki dla mojej córki. Kiedy zauważyłam zmianę zachowania u córki po weekendach u ojca, chciałam prosić pracowników socjalnych o radę, zaapelować. Wszystko na nic. Niestety w Anglii tak to właśnie wygląda, dopóki nie leje się krew, nikt nic nie zrobi.

 

Sprawa w sądzie angielskim została rozstrzygnięta na niekorzyść Edyty. Odniosła wtedy wrażenie, że jedynym powodem ignorowania jej zeznań przez sąd i pracowników opieki społecznej był fakt, że jest Polką. - Była żona ojca Rhianki była w dokładnie takiej samej sytuacji jak ja, jednak w jej przypadku system opieki społecznej i sądownictwo zadziałały zupełnie inaczej – dodaje.

Sytuacja materialna Edyty w Wielkiej Brytanii stawała się coraz gorsza. Nie była w stanie utrzymać domu, w którym mieszkała z córką. Nie poddawała się jednak. Udało jej się znaleźć pracę i mieszkanie u jednego z klientów, miała zająć się aranżacją ogrodu. - Ta sytuacja nie spodobała się jednak ojcu Rhiany. Zaczął grozić właścicielowi domu, w którym miałam mieszkać razem z córką. Skutkiem tego straciłam i mieszkanie, i ofertę pracy – mówi Edyta. - Znalazłam się w bardzo trudnej sytuacji, bo wymówiłam już umowę najmu domu. W lipcu z córką stałyśmy się bezdomne, zdane na łaskę instytucji opieki społecznej. Przenoszono nas do różnych ośrodków, mieszkałyśmy w upokarzających warunkach. Nie chciałam dłużej narażać córkę na takie trudne doświadczenia. Jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji był wyjazd do Polski, gdzie mogłam liczyć na wsparcie mojej rodziny.

 

Dzień, w którym wsiadła do samolotu, a po kilku godzinach wylądowała z Rhian w Polsce, wspomina ze łzami w oczach. - Wiedziałam, co mnie czeka, ale i tak spadł mi wielki kamień z serca, bo uwolniłam się od zadręczania, ciągłej kontroli i psychicznej udręki – mówi Polka.

8 sierpnia 2018 roku uciekła z córką do Polski. Zamieszkała w domu swoich rodziców w Proszeniu w gminie Wolbórz. Szybko stworzyła Rhian prawdziwy dom, znalazła pracę. - Pracuję w firmie logistycznej. Myślę o tym, żeby otworzyć swój własny biznes – projektowanie ogrodów – mówi.

Zapisała córkę do anglojęzycznego przedszkola w Piotrkowie. Zaczęła normalnie żyć. - Jestem bardzo dumna z Rhianki, szybko się zaaklimatyzowała w nowych warunkach, ma wielu przyjaciół i szybko nauczyła się mówić po polsku. Czuje się szczęśliwa i bezpieczna. Nie utrudniam jej kontaktów z ojcem. Mogą rozmawiać na What’s Upie, ojciec może ją odwiedzić w Polsce – mówi Edyta.

 

Problemy jednak się nie skończyły. Ojciec Rhian złożył do polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości wniosek o wydanie dziecka w trybie Konwencji Haskiej. Założył również sprawę w Wielkiej Brytanii o przyznanie mu pełnej opieki nad Rhian. Sąd angielski w trybie przyspieszonym przychylił się do tego wniosku, bez udziału Edyty. - Nie mogłam zdementować kłamstw, jakie zostały przekazane do sądu w Wielkiej Brytanii, że Rhian rzekomo grozi w Polsce niebezpieczeństwo, mieszka w bardzo złych warunkach, nie ma żadnej opieki medycznej i nie chodzi do szkoły – mówi mama Rhian.

8 lutego 2018 r. Sąd Okręgowy w Łodzi wydał orzeczenie nakazujące Edycie spowodowanie powrotu córki (z matką lub bez) do Wielkiej Brytanii lub Walii. - Sąd nie wziął pod uwagę faktu, że moja córka po powrocie do Wielkiej Brytanii w żadnym przypadku nie będzie mogła zostać ze mną. W aktach sprawy znajduje się wniosek złożony przez ojca dziecka, o przyznanie pełnej opieki nad Rhian. Zgodnie z decyzją sądu angielskiego moja córka po powrocie do UK zostanie mi odebrana i zmuszona do mieszkania z ojcem – mówi ze łzawi w oczach Edyta.

 

O powody wydania niekorzystnego dla Edyty orzeczenia zapytaliśmy rzecznika Sądu Okręgowego w Łodzi. - Sąd nakazał pani Edycie S. zapewnienie powrotu małoletniej do Wielkiej Brytanii (Anglii lub Walii) i zobowiązał ją – alternatywnie – albo do powrotu wraz z małoletnią, albo do wydania małoletniej ojcu w miejscu jej pobytu w Polsce. Prokurator przyłączył się do wniosku ojca – informuje nas Monika Pawłowska-Radzimierska, rzecznik łódzkiego SO.

 

Podstawą prawną rozstrzygnięcia w sprawie Edyty i Rhian są przepisy Konwencji Haskiej z 1980 r., dokument dotyczy cywilnych aspektów uprowadzenia dziecka za granicę. Sąd w takim przypadku musi ustalić kilka istotnych przesłanek. - Art. 12 KH stanowi, że jeżeli dziecko zostało bezprawnie uprowadzone lub zatrzymane oraz jeżeli w chwili wpłynięcia wniosku do sądu w Polsce upłynął okres krótszy niż 1 rok od uprowadzenia, sąd ma obowiązek orzec o niezwłocznym wydaniu dziecka - wyjaśnia prawne aspekty sprawy rzecznik sądu.

 

By sąd mógł stwierdzić, czy dziecko zostało bezprawnie uprowadzone, muszą zostać spełnione trzy warunki. Pierwszy to naruszenie prawa opieki przyznane innej osobie (w tym przypadku ojcu Rhian). Drugi – dziecko zostało wywiezione z kraju, który stanowił jego miejsce stałego pobytu. Trzeci - w chwili uprowadzenia prawa opieki nad dzieckiem były skutecznie realizowane – wspólnie lub indywidualnie. - Sąd ustalił, że małoletnia od swoich narodzin miała swoje centrum życiowe i miejsce stałego zamieszkania w Anglii – wyjaśnia dalej Monika Pawłowska-Radzimierska. - Po drugie, od urodzenia małoletniej obojgu rodzicom przysługiwała i nadal przysługuje pełnia praw rodzicielskich. Poza tym w kwietniu 2018 r. wydane zostało orzeczenie brytyjskiego sądu rodzinnego o ustaleniu miejsca zamieszkania dziecka przy matce i uregulowaniu kontaktów dziecka z ojcem. To orzeczenie było wykonywane do momentu wyjazdu dziecka do Polski. Sąd ustalił też, że wnioskodawca, czyli ojciec dziecka jednoznacznie sprzeciwiał się zmianie miejsca zamieszkania dziecka poprzez wyjazd na stałe do Polski. Wszystkie te przesłanki oznaczają, że nastąpiło uprowadzenie dziecka w myśl art. 3 Konwencji Haskiej. Kolejną kwestią, którą sąd musiał ustalić był termin wpłynięcia wniosku ojca dziecka do sądu polskiego. Stało się to przed upływem roku. Sąd był więc zobowiązany do wydania takiego właśnie orzeczenia.

 

W sprawie przed łódzkim sądem Edyta powołała się na art. 13 Konwencji Haskiej, który przewiduje, że nie można nakazać wydania dziecka, jeżeli osoba, która miała się tym dzieckiem opiekować, faktycznie tej opieki nie wykonywała. - Sąd stwierdził jednak, że wnioskodawca (ojciec Rhian - przyp. red.) tę opiekę wykonywał – tłumaczy rzecznik sądu. - Podpunkt „b” art. 13 mówi, że nie nakazuje się wydania dziecka, jeżeli istnieje poważne ryzyko, że „powrót dziecka naraziłby je na szkodę fizyczną lub psychiczną albo w jakikolwiek inny sposób postawiłby je w sytuacji nie do zniesienia”. Również pod tym kątem sąd badał sprawę i uznał, że żadnej z takich sytuacji nie było. Sprawa ma ponad 1000 stron, było więc przeprowadzone bardzo obszerne postępowanie dowodowe. Zaznaczam jednak, że w tej sprawie sąd nie decyduje o prawie do opieki.

Edyta zapowiada złożenie apelacji od wyroku który w lutym zapadł w pierwszej instancji. Pozostaje jej udowodnić, że powrót do Wielkiej Brytanii oznaczałby dla Rhian „szkodę psychiczną lub fizyczną”.

-W Anglii dziecko oznacza… pieniądze – mówi Edyta. - Przez 2 lata musiałam pracować na mojego byłego partnera. Teraz jest na rencie, korzysta z zasiłków. W taki sposób żyje jego nowa, bardzo liczna rodzina, bo jego nowa żona ma troje dzieci z poprzednich związków, teraz urodził im się jeszcze syn. Wg mnie jemu nie zależy na dzieciach, tylko na tym, by po prostu przetrwać. Dzieci traktuje jak broń przeciwko matkom. Nie miał i nie ma stabilności ani w życiu zawodowym, ani rodzinnym. Zapewnił sąd, że jeśli wrócę z dzieckiem do Anglii, to zapewni nam utrzymanie przez 3 miesiące. A co dalej? Przecież ten człowiek nie ma pieniędzy i gromadkę dzieci.

 

O dalszym losie Edyty i 6-letniej Rhian zdecyduje Sąd Apelacyjny w Warszawie.

 


Zainteresował temat?

6

2


Zobacz również

Komentarze (3)

Chcesz dodać komentarz?Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
gość gośćranga31.03.2019 13:04

Znowu widać jak polskie sądy tańczą jak zagranica gra. Dopiero gdy dojdzie do tragedii wszyscy otworzą oczy lub powiedzą, że to wina Pani Edyty. Bardzo współczuje i mam nadzieję, że wszystko skończy się pomyślnie dla Edyty.

171


97-300 97-300ranga30.03.2019 23:26

Żaden sąd w Polsce nie powinien nigdy,nikomu nie wydawać polskiego dziecka.Nawet gdyby nie miał wyjścia powinien przeciągać sprawę latami a w tym to ONI są dobrzy.

251


schakal schakalranga30.03.2019 12:08

Aby skomentować ten artykuł i zarazem być bezstronnym , powinna być tez wydrukowana wypowiedz ojca tego dziecka.

1515


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat