Prawdopodobnie nie ma piotrkowianina, który choć raz w swym życiu nie przeszedłby ulicą Słowackiego, który nie podążałby jej chodnikami czy to w drodze do domu, banku, na pocztę, dworzec kolejowy czy gdziekolwiek indziej. Ta licząca 4 km i 400 metrów śródmiejska arteria we współczesne dzieje Piotrkowa wpisuje się jako miejsce, wokół którego skupia się życie miasta, gdzie swe siedziby miały i mają ważne instytucje czy obiekty użyteczności publicznej, gdzie swego czasu okazałe kamienice zamieszkiwała lokalna śmietanka towarzyska, a dziś w wysokościowcach żyje kilka tysięcy piotrkowian. Ulica Słowackiego w tym roku świętuje 90. rocznicę nadania jej miana polskiego poety romantycznego. Zanim jednak w najbliższy weekend, od 17 do 18 czerwca, na specjalnie zorganizowanych przez Centrum Informacji Turystycznej „Urodzinach ulicy Słowackiego” mieszkańcy miasta uczczą wspólną zabawą ów jubileusz warto przypomnieć kilka faktów związanych z tą częścią Piotrkowa, o której Michał Rawita Witanowski tak pisał w latach 20. – najporządniejsza to dzielnica miasta, jeszcze na mapie z r. 1824, zaledwie w kilku domach zapoczątkowana (…), od wschodu ku zachodowi zabudowała się po szczycie wzgórza, opadającego z południa i północy ku Strawie i Strawce.
Jedna ulica ponad 10 nazw
Dzisiejsza ulica Słowackiego, jako trakt komunikacyjny, wiodący od granic miasta na zachód, istniała prawdopodobnie od początku lokacji Piotrkowa. Przez stulecia dla piotrkowian była drogą, która wiodła ku takim miastom, jak Sieradz i Kalisz. W XVIII wieku nosiła miano Bełzackiego Przedmieścia, z kolei w latach 1794-1804 była Sieradzkim Przedmieściem, następnie Widawskim Przedmieściem i Wrocławskim Traktem, by w końcu w 1822 roku przyjąć nazwę Kaliska, którą to oficjalnie posługiwano się przez kolejne 104 lata. Niemniej w tym czasie zdarzało się, że ta ważna arteria była określana mianem Sieradzkiej, Widawskiej, a niekiedy mawiano i pisano o niej jako o Bełchatowskiej Szosie. W okresie wzmożonej rusyfikacji, na przełomie XIX i XX stulecia, zaborcy przemianowali ją nawet na Petersburską. Oczywiście imię wielkiego romantycznego poety, Juliusza Słowackiego, piotrkowska arteria śródmiejska otrzymała na pamiątkę przejazdu przez Piotrków w 1927 roku specjalnego pociągu wiozącego na Wawel urnę z prochami wieszcza. Pierwsze tabliczki z nową nazwą pojawiły się w listopadzie wspomnianego roku. Wprowadzenie tej nowej nazwy w życie zależy poniekąd od dobrej woli mieszkańców naszego miasta, którzy niezaprzeczenie będą się chcieli w ten sposób przyczynić do uczczenia nazwiska naszego wielkiego mistrza – komentował wydarzenie na swych łamach lokalny „Głos Trybunalski” w wydaniu z 13 listopada 1927 roku przy okazji informując swych czytelników, iż w tych dniach na murach dawnej ulicy Kaliskiej zostały przytwierdzone przez policję tabliczki z nową nazwą tej ulicy.
Lokalny high-life
Lata międzywojenne to czas utrwalenia się śródmiejsko-urzędniczego charakteru ulicy. Nie bez znaczenia był też fakt, że tę część miasta, zwłaszcza na odcinku od placu Kościuszki do przejazdu kolejowego, zamieszkiwali ludzie zamożni – przedstawiciele palestry adwokackiej, lekarze, urzędnicy lokalnych instytucji, przedstawiciele inteligencji, przedsiębiorcy czy ziemianie, bawiący w mieście podczas sezonu wyścigów konnych. Tutaj też kwitło gastronomiczno-handlowe życie Piotrkowa. Przy Słowackiego bowiem swe lokale posiadali najznakomitsi piotrkowscy restauratorzy i cukiernicy. I tak podążając ze wschodu na zachód, w okazałych kamienicach należących między innymi do Hartmanów i Kańskich mieściły się kolejno: pod numerem 6 najsłynniejsza restauracja tamtej epoki „U Banaszewskiego”, pod 23 „Biały Bar” serwujący najlepsze trunki krajowe i zagraniczne, z kolei pod 28 Związek Kelnerów prowadził „Udziałową” (zwaną także z racji stołowania się w jej wnętrzach kombatantów wojennych „Inwalidzką”), zaś pod numerem 32 niejaki J. Wolski kierował „Świtezianką”, której specjalnością były zrazy krakowskie, zrazy węgierskie, zrazy saksońskie czy befsztyk z polędwicy. Wielbiciele słodkości swe kroki kierowali głównie do cukierni Piotra Borczyka, usytuowanej pod numerem 10, której sławę w mieście przyniosły nie tylko sprowadzane ze Lwowa samolotem świeże ciastka, ale także pierwszy w Piotrkowie uliczny ogródek. Na brak klienteli nie mogli narzekać właściciele „Romy” mieszczącej się pod numerem 6, gdzie serwowano własne wypieki i najlepszą kawę w mieście. Nie mniej słynnym lokalem była znajdująca się po sąsiedzku, bo pod numerem 4, Cukiernia-Mleczarnia Pijalnia Mleka „Zdrowie” Henryka Kasterskiego, gdzie latem w dobrym tonie było wstąpić na lody w różnych smakach i napoje chłodzące. Nie brakowało również na ulicy Słowackiego przedstawicielstw słynnych ogólnopolskich czy zagranicznych firm. I tak pod numerem 14 mieścił się sklep firmy Wedel, prowadzony przez siostry Marię i Lodę Ramza, a pod 22 Polskie Biuro Podróży „Orbis”, zaś pod wybudowaną w latach 1925-1927 wieżą ciśnień zlokalizowana była druga w mieście stacja paliw, należąca do koncernu Standard Nobel w Polsce Spółka Akcyjna. Główna ulica miasta to również sklepy galanteryjne, składy apteczne, księgarnie, redakcje lokalnej prasy – między innymi „Dziennika Narodowego” (pod nr 28) i „Dziennika Piotrkowskiego” (pod nr 18) – jak i kancelarie adwokackie, w tym mecenasa Kleyny, obrońcy Macocha, mieszcząca się w podwórzu nieruchomości oznaczonej numerem 14. Na Słowackiego można było też spotkać Franciszka Gnypa, profesora rysunku w Gimnazjum im. Bolesława Chrobrego, uznanego piotrkowskiego artystę malarza, ucznia samego Axentowicza i Mehoffera, krakowskiego akademika. Portrecista Piotrkowa, jak mawiano o nim przez lata, zamieszkiwał na I piętrze kamienicy stojącej vis-à-vis poczty.
Nie mogła w owym czasie główna arteria miejska obejść bez hoteli. Stały przy niej aż trzy – jeden polski i dwa żydowskie. Pierwszy z wymienionych, noszący miano „Wileńskiego” egzystował pod numerem 7 w trzypiętrowej kamienicy, dwa pozostałe – „Kupiecki” i „Bristol” (przemianowany później w latach 30. na „Savoy”) zajmowały kolejno nieruchomości oznaczone numerem 24 i 28.
Pod koniec lat 20. o głównej ulicy Piotrkowa zrobiło się głośno w całym kraju, a wszystko za sprawą morderstwa w Magistracie. 3 stycznia 1929 roku Wacław Kajdziński chcąc dokonać zamachu na życie ówczesnego prezydenta miasta Kazimierza Szmidta zastrzelił 27-letniego Teofila Jaszkowskiego, kierownika miejskiego referatu opieki społecznej.
Pisząc o urzędniczym charakterze ulicy Słowackiego w okresie międzywojennym nie można nie wspomnieć, że obok władz Piotrkowa swoje siedziby miały tu poczta i telegraf (pod nr 17), urząd skarbowy (pod nr 19), sąd (pod nr 5), Komenda Powiatowa Policji Państwowej (pod nr 16), urząd Starostwa Piotrkowskiego (pod nr 5) czy Krajowa Kasa Pożyczkowa (pod nr 19).
Koszmar czasów wojny
Bez wątpienia największe piętno na wyglądzie ulicy Słowackiego odcisnęła II wojna światowa. 2 września 1939 roku od bomb Luftwaffe przestała istnieć część południowej pierzei Słowackiego, usytuowana tuż za klasztorem Bernardynów. Z pięciu okazałych kamienic oznaczonych wówczas numerami 6, 8, 10, 12 i 14 pozostały tylko zgliszcza. W ruinach zginęło ponad 150 osób. Budynków nigdy nie odbudowano. Po wojnie w ich miejscu utworzono śródmiejski park, któremu piotrkowianie, by upamiętnić tragedię z września ‘39 nadali nazwę „Krzywda”. Z czasem stał się on miejscem wytchnienia i relaksu dla mieszkańców miasta.
Wizytówka miasta
W czasach PRL-u, choć nie istniał już przedwojenny piotrkowski high-life, ulica Słowackiego nadal pozostawała najważniejszą arterią w mieście, wizytówką Piotrkowa i miejscem, gdzie kwitło życie towarzyskie. Okazały gmach Pałacu Sprawiedliwości co prawda stał się siedzibą wpierw Komitetu Miejskiej Rady Narodowej, a po 1975 roku Urzędu Wojewódzkiego, a miejski Magistrat spod numeru 13 przeniósł się do nowego budynku w innej części Piotrkowa, przy najważniejszej ulicy w mieście nadal pozostała poczta, cerkiew prawosławna i przez pewien czas także komisariat, tyle że policję zamieniono na MO. Do dziś wielu piotrkowian z sentymentem wspomina zakupy w Domu Książki „Odrodzenie” mieszczącym się pod numerem 1 w „domu bez kantów” czy sklepie „Miś” z asortymentem dziecięcym, zlokalizowanym się kamienicę dalej. Niektórzy z łezką w oku wracają myślami do swych młodzieńczych randek w pierwszym piotrkowskim kinie panoramicznym „Hawana”, wzniesionym na terenie „Krzywdy” w 1963 roku czy spotkań przy kawie w niezapomnianej kawiarni „Jubileuszowa”, należącej do WSS Społem, a mieszczącej się pod numerem 19. Są i tacy, którzy pamiętają zarówno smak lodów, jak i kolejki chętnych po nie, jaka zawsze ustawiała przed serwującym te specjały cocktail-barem „Hortexu”, usytuowanym w pawilonie po nie mniej słynnej „Kubance”, czyli pod numerem 14. Swoisty klimat śródmieścia tworzyły restauracja „Kujawianka” (pod nr 22) i „Dworcowa” (pod nr 28) oraz bary szybkiej obsługi: „Tęczowy” (pod nr 7), „Bar pod wieżą” (vis-à-vis wieży ciśnień) czy „Bistro” (pod nr 19).
Nie ominęło ulicy Słowackiego tzw. drugie oświecenie, czyli wielka neonizacja polskich miast. To tutaj w Piotrkowie zgromadzono najwięcej świetlnych reklam, prawie 20. Nocą rozświetlały kolorowym blaskiem wejścia zarówno do instytucji, jak i sklepów oraz lokali gastronomicznych.
W 1967 roku do elementów krajobrazu śródmiejskiej arterii dołączono pomnik Zwycięstwa, Przyjaźni i Braterstwa Broni Narodów Polskiego i Radzieckiego, potocznie nazywany „Żaglówkami”, a dwanaście lat później z okazji Centralnych Dożynek za sprawą częstochowskiego Przedsiębiorstwa Budowlano-Montażowego Hut nr 2 oraz Przedsiębiorstwa Transportowo-Sprzętowego Budownictwa Hutniczego nad przejazdem kolejowym pojawiła się kładka dla pieszych, a na „Krzywdzie” dar Warszawy dla piotrkowian – amfiteatr. Oba obiekty służą piotrkowianom do dziś. Rozwój miasta przyniósł zmiany także głównej jego ulicy, w szczególności jej zachodnim krańcom. W miejscu dawnych willi z ogrodami i sadami pojawiło się jedno z największych w Piotrkowie osiedli z wielkiej płyty, osiedle im. Juliusza Słowackiego.
Po 1989 roku główna ulica naszego miasta uległa kolejnym transformacjom. Strzeliste „Żaglówki” stały się miejską rzeźbą, „Krzywda” otrzymała imię Jana Pawła II i pomnik papieża, zniknął lokal „Hortexu”, nie ma już „Jubileuszowej” i wielu innych punktów, które odeszły wraz z minioną epoką. Życie Piotrkowa nadal skupia się wokół ulicy Słowackiego, w odróżnieniu jednak od minionych dekad, bardziej wokół jej części zachodniej.
Każdy kto jednak chciałby sobie przypomnieć, jak wyglądała ta część miasta przed laty może sięgnąć do filmów, takich jak: „Niedziela sprawiedliwości” (1965), „Cyrograf dojrzałości” (1967), „Bez grzechu” (1987), „Biesy” (1987) i serialu „Przeprowadzki” (2000), w których jako plener „gra” właśnie główna ulica naszego miasta.
Tekst: Agawa
Foto: Archiwum Państwowe w Piotrkowie Trybunalskim, Jerzy Gnyp, Andrzej Różewski, archiwum rodziny Gnyp
Materiały:
A. Warchulińska „Piotrków Trybunalski między wojnami. Opowieść o życiu miasta 1918-1939”, Łódź 2012
K. Głowacki „Urbanistyka Piotrkowa”, Kielce 1984
M. Rawita Witanowski „Przewodnik po Piotrkowie Trybunalskim”, Piotrków Trybunalski 1923
Głos Piotrkowski 1948
Gazeta Ziemi Piotrkowskiej 1959-1977
Tygodnik Piotrkowski 1980
Kieszonkowy informator-notes m. Piotrkowa 1938, Piotrków Trybunalski 1938
Głos Trybunalski 1927