Pociąg osobowy jechał z Torunia Głównego do Łodzi Kaliskiej i zderzył się czołowo z towarowym, który nagle i niespodziewanie pojawił się na tym samym torze. Zderzenia nie przeżyło 65 osób w tym nastolatka z Rzeczycy, dwie kobiety z Bełchatowa i tomaszowianin.
Osobowy do Łodzi wyjechał z Torunia o 4:18, w tym samym czasie ze stacji kolejowej Otłoczyn bez jakiegokolwiek zezwolenia do Wrocek wyruszył towarowy. Masa długiego na 190 metrów pociągu osobowego wynosiła 452 tony, prowadzili do maszynista Gerard Przyjemski i jego pomocnik Józef Głowiński. Z kolei towarowym był prowadzony przez Mieczysława Roschka, który z niewiadomych przyczyn minął sygnał STÓJ na semaforze wjazdowym ze stacji w kierunku Torunia Głównego i wtoczył się na szlak jadąc pod prąd. Wówczas między służbą ruchu a maszynistami nie było żadnej łączności. Już nic nie można było zrobić…
O 4:30 doszło do czołowego zderzenia obu pociągów, osobowy jechał z prędkością 85 km/h a towarowy 33 km/h. Obie lokomotywy oraz po trzy wagony z każdego składu zostały doszczętnie zniszczone. Mieczysław Roschek, maszynista towarowego osiem sekund przed katastrofą dostrzegł pociąg jadący z naprzeciwka, włączył hamulce i czekał … na śmierć. Zginął bowiem na miejscu, dlatego nigdy nie dowiemy się dlaczego jechał po prąd.
Część pasażerów zginęła na miejscu, wielu zmarło w trakcie akcji ratunkowej. Wśród ofiar byli także mieszkańcy naszego regionu.
Dlaczego doszło do tragedii? Przeprowadzone śledztwo wykazało, że bezpośrednią przyczyną katastrofy była jazda pociągu towarowego nr 11559 prowadzonego lokomotywą spalinową ST-44-607 po niewłaściwym torze bez zezwolenia. Badania potwierdziły, że wszyscy pracownicy kolei biorący udział w wypadku byli trzeźwi. Mieczysława Roschka uznano za sprawcę katastrofy, a postępowanie umorzono w październiku 1980 roku. Jedynym wytłumaczeniem działania maszynisty pociągu towarowego było jego przemęczenie.
Tekst i foto na podstawie publikacji „Terrorysta na torach?” (autor Dariusz Burliński, wydawnictwo Axel Springer) www. faktliteria.pl