Małgorzata Kowalczyk

Poniedziałek, 06 sierpnia 20070
O trudnościach aktorskich podopiecznych, byciu dla córek mamą i jednocześnie instruktorem, a także o tym, dlaczego nie została aktorką, rozmawiamy z Małgorzatą Kowalczyk – opiekunem teatralnym w Miejskim Ośrodku Kultury w Piotrkowie. Jedna z prowadzonych przez Panią Małgorzatę grup, „Po prostu”, otrzymała niedawno pierwsze miejsce za autorski spektakl „Klisze” na XXV Konfrontacjach Teatrów Młodzieżowych w Łodzi.
- Jest Pani instruktorem teatralnym. Na czym polega Pani praca?
- Głównym moim celem jest artystyczna strona wychowania dzieci i młodzieży. Najważniejsze jest dla mnie, żeby nic w tych młodych ludziach, którzy są mi powierzani, nie „zepsuć”. Chodzi o to, żeby w miarę możliwości nauczyć ich zaufania do siebie samych, do własnego sposobu myślenia, do wiary, że jeśli się naprawdę chce, to można przenosić góry. Oni mają w sobie taką wiarę, bo są młodzi, tylko trzeba zrobić coś, żeby jej nie stracili. Mam nadzieję, że zajęcia, które razem mamy, dają im możliwość jakiejś realizacji siebie. Na co dzień chodzą do szkoły, która największą wagę musi przywiązywać do zdobywania przez uczniów wiedzy, dlatego może nie mają dużych możliwości swobodnego, twórczego myślenia. Większość szkolnych sytuacji każe młodym ludziom zachowywać się tak jak wszyscy i nie odbiegać od norm, nie robić zamieszania. Mam nadzieję, że podczas naszych zajęć mogą się przekonać, iż są w stanie robić każdą rzecz wtedy, kiedy w to wierzą. To jest budujące dla nich, a przy okazji oczywiście i dla mnie.
- Jak pracuje się Pani z dziećmi i młodzieżą z zespołów teatralnych, którymi się Pani opiekuje??
- Prowadzę aż pięć zespołów. Czasem jestem tą liczbą zatrwożona, bo nie jest łatwo czuwać nad wynikającą z tego liczbą tworzonych spektakli. Jest taki czas w roku, tak około listopada, grudnia, że dokładnie wszystko mi się miesza. Kiedy przychodzę na następną próbę, to nie do końca wiem, gdzie jestem. Ale to ma też swoje plusy, bo odpowiedzialność przenosi się wtedy na zespół. Oni doskonale wiedzą, że ja nie pamiętam, co ustalaliśmy na ostatniej próbie, że to oni muszą pamiętać. Czasem mam wrażenie, że to jest taki proces, że jak już coś zaczyna się robić, to potem „samo” się to robi. Oczywiście nie do końca to jest zgodne ze stanem faktycznym, bo czasem wcale nie jest łatwo, ale i tak wszystko jakoś się ostatecznie układa. To jest zresztą chyba tak, że kiedy się robi dużo rzeczy, to trzeba przyspieszać i skupiać się nad nimi, i „jakimś cudem” czas znajduje się na wszystko.
- Jakie więc zespoły Pani prowadzi?
- Najmłodsze dzieci, w większości naprawdę maluchy, siedmiolatki, tworzą zespół „Gacki”. Praca z nimi jest specyficzna, bo przecież te dzieci dopiero odkrywają zasady, jakie rządzą występem na scenie. Same muszą dochodzić do wielu rzeczy, przekonywać się na własnej skórze o tym, jak to wszystko działa. Tak było na przykład z odwracaniem się do tyłu podczas występu – dzieci same musiały przekonać się o tym, że należy mieć twarz zwróconą do publiczności. Kiedy zobaczyły, że to przynosi efekty, że nawiązują przez to kontakt z publicznością, zrozumiały, że jest to bardzo ważne. Te najmłodsze dzieci dokonują już swoich pierwszych odkryć, przekonują się, że mówi się nie tylko do pierwszego, ale też do ostatniego rzędu. Kiedy zobaczą siebie na zarejestrowanym filmie, to widzą, nad czym powinni popracować. Pewnych rzeczy nie mogę im przekazać, one wyjdą dopiero w praktyce.
- Na pewno z przyjemnością obserwuje się postępy swoich podopiecznych...
- Miałam kiedyś taką sytuację, kiedy przekonałam się, jak sobie świetnie radzą. Podczas jednego z występów byłam wyjątkowo za kulisami i mogłam obserwować, jak sobie w trakcie występu radzą. Okazało się, że się wspierają, pamiętają o tym, co powinno być najważniejsze, czują się za występ odpowiedzialni.
Inne zespoły, z jakimi w MOK–u pracuję, to „Gambit”, w którym występuje młodzież gimnazjalna, grupa „Po prostu” składająca się głównie z młodzieży w wielu licealnym. Jest także kabaret „Ucho” i „Grupa Produkcyjna Respirator”, którą zachowuję sobie do pewnego rodzaju przedsięwzięć specjalnych. Młodzież w zespołach wymienia się, przechodzi jakby kolejne etapy, bo jeśli ktoś wyrasta z grupy, w której działają młodsi, to przechodzi do starszej.
<


Zainteresował temat?

0

0


Zobacz również

Komentarze (0)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Na tym forum nie ma jeszcze wpisów
reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat