- Od kilku lat starałem się o jakąś większą rolę dubbingową - mówi piotrkowianin. - Przyznam szczerze, że najbardziej zależało mi na Disneyu, bo to takie moje marzenie z dzieciństwa. Długo nic się nie udawało, aż tu nagle Simba. Dawniej miałem małe epizody dubbingowe, natomiast tutaj mogłem się popisać i rozwinąć skrzydła. Spełniam się w tym i sprawiło mi to ogromną przyjemność. W większości kwestii, jakie wypowiadałem miałem ciarki i łzy, ponieważ kojarzę je z oryginalnego filmu. To była moja praca, a jednocześnie spełnienie marzeń. Myślę, że nasza polska wersja dubbingowa absolutnie niczemu nie ujmuje oryginałowi, a wydaje mi się że na "naszym podwórku" doda nawet więcej emocji.