1 z 73
2 z 73
3 z 73
4 z 73
5 z 73
6 z 73
7 z 73
8 z 73
9 z 73
10 z 73
11 z 73
12 z 73
13 z 73
14 z 73
15 z 73
16 z 73
17 z 73
18 z 73
19 z 73
20 z 73
21 z 73
22 z 73
23 z 73
24 z 73
25 z 73
26 z 73
27 z 73
28 z 73
29 z 73
30 z 73
31 z 73
32 z 73
33 z 73
34 z 73
35 z 73
36 z 73
37 z 73
38 z 73
39 z 73
40 z 73
41 z 73
42 z 73
43 z 73
44 z 73
45 z 73
46 z 73
47 z 73
48 z 73
49 z 73
50 z 73
51 z 73
52 z 73
53 z 73
54 z 73
55 z 73
56 z 73
57 z 73
58 z 73
59 z 73
60 z 73
61 z 73
62 z 73
63 z 73
64 z 73
65 z 73
66 z 73
67 z 73
68 z 73
69 z 73
70 z 73
71 z 73
72 z 73
73 z 73
Nie każdy ma odwagę wejść zimą do lodowatej wody. Dla nich to zabawa i przyjemność. Morsy z 18 klubów w Polsce przyjechały w niedzielę do Sulejowa na Wielkie Morsowanie, które zorganizował tomaszowski klub Amber. Zorganizował i… odniósł wielki frekwencyjny sukces. Kąpieli w Pilicy zażywały prawdziwe tłumy (nie wierzycie, popatrzcie na zdjęcia).
Impreza ruszyła o godz. 10.00, wtedy zaczęto weryfikować uczestników zarówno Biegu Morsa (około 165 osób), jak i samego morsowania. Start biegu był na Podklasztorzu. Skąpo ubrani (albo prawie goli) śmiałkowie przybiegli aż do Parku Straży, gdzie zorganizowano metę. Kiedy wszyscy się już ogrzali i posilili, uczestnicy morsowania przystąpili do rozgrzewki przed wejściem do rzeki.
- Naszych morsów powinno być tutaj około 40 - powiedział nam Andrzej Ambroziak, prezes Klubu Sportowego Amber z Tomaszowa, który wraz z Urzędem Miejskim w Sulejowie zorganizował imprezę. – Pogoda na morsowanie jest zawsze. Mróz również jest jak najbardziej wskazany, bo kiedy przy minus 20 stopniach wchodzi się do wody, która ma około 1 stopnia, wtedy jest naprawdę fajnie, bo wchodzi się do ciepłego.
Pan Andrzej morsuje od 2008 roku. – Nie jestem więc jakimś bardzo starym morsem, ale jakieś doświadczenie już mam – powiedział. – Pierwszy raz zawsze się pamięta, zwłaszcza głupią minę po wyjściu z wody. Wszyscy, kiedy wychodzą z wody są rozradowani, uśmiechnięci, szczęśliwi. Sekcję morsów w Tomaszowie zakładały wtedy 4 osoby. Na dworze było minus 18, a Pilica miała 1 stopień. To było ekstremalne wejście.
Tym, którzy chcieliby, ale się boją, przypominamy, że morsy nie chorują, a jeśli już zdarzy im się lekki katar, to nie trwa dłużej niż 2 dni. – To taka swoista krioterapia – dodaje pan Andrzej.
Niedzielna impreza w Sulejowie to nie tylko morsowanie, ale także ognisko, herbata, gorący posiłek, a przede wszystkim dobra zabawa, w której uczestniczyły całe rodziny. Puchary i medale ufundował burmistrz Sulejowa, pod którego patronatem odbyło się Wielkie Morsowanie.
Komentarze 24