Ponad 900 balotów słomy spłonęło w nocy z niedzieli na poniedziałek (10/11.08.2025r.) w miejscowości Paskrzyn, Pożar według relacji świadków był wynikiem celowego podpalenia. Czy tak było?
Dramat rozegrał się w niedzielę wieczorem, zaledwie kilka minut po powrocie gospodarzy z rodzinnego wesela.
„To nie był przypadek. To było zaplanowane” – mówi ze łzami w oczach pani Marzanna Sala, właścicielka spalonego składowiska.
Z nagrań z kamer monitoringu wynika, że o godzinie 23:22 drogą w pobliżu gospodarstwa przejechał samochód. Po 12 minutach wrócił tą samą trasą. Niedługo później ogień objął dwa oddzielne stosy słomy, oddalone od siebie o 15 metrów.
„Byliśmy na poprawinach. Wróciliśmy do domu i dosłownie po pięciu minutach wszystko było w płomieniach” – relacjonuje pani Marzanna.
Strażacy przybyli na miejsce dosłownie chwilę po zgłoszeniu. Jak sami twierdzili – płomienie wydobywały się jednocześnie z dwóch różnych punktów, również ze środka bel. To wskazuje na użycie łatwopalnej substancji, jak np. benzyna.
„To nie mogło się samo zapalić. Zostało to wszystko polane i przygotowane tak, żeby ogień rozprzestrzenił się jak najszybciej. Ktoś chciał, żeby spaliło się wszystko” – mówią świadkowie.
Jak wylicza właścicielka, spłonęło blisko 900 bel słomy, przygotowanej zarówno na potrzeby gospodarstwa, jak i do sprzedaży. Straty szacowane są wstępnie na ponad 100 tysięcy złotych. Rolnicy nie mieli ubezpieczenia – jak tłumaczą, większość firm odmawia objęcia polisą łatwopalnych materiałów, jak słoma czy siano.
„To była nasza ciężka praca, nasza i naszych synów. W upale, po nocach. Co gorsza, w wyniku akcji ratunkowej jeden ze strażaków uległ poważnemu poparzeniu. Wpadł w błoto, do środka płonących bel. Ma poparzenia trzeciego stopnia. Leży w szpitalu” – dodaje pani Marzanna.
W rozmowie przewijają się przypuszczenia, że mógł to być akt z premedytacją – dokonany w momencie, gdy gospodarze byli na weselu, a pole pozostawało bez nadzoru.
„Ktoś chciał, żebyśmy to widzieli. Wróciliśmy z poprawin i za chwilę ogień. Żeby bolało. Na sąsiednim polu brat składuje słomę i wszystko ocalało” – mówi mąż pani Marzanny.
Pani Marzanna wspomina również o podobnym przypadku w okolicach Opoczna, gdzie dwa tygodnie temu w ogniu stanęło aż 1200 bel słomy. Tam również mówi się o celowym działaniu. „Może to jakaś konkurencja? Może ktoś zazdrościł?” – zastanawia się rolniczka.
Mimo nagrania z kamer i przypuszczeń dotyczących konkretnego pojazdu, właściciele nie są w stanie zidentyfikować sprawcy. Tablice rejestracyjne są nieczytelne.
„Ludzie się boją. Nie chcą podawać nazwisk. Boją się odwetu. Może ktoś coś widział, może ma nagranie, może zna tego człowieka. Prosimy o kontakt. Taki człowiek powinien być surowo ukarany”- dodaje.
To nie jest pierwszy przypadek, gdy w polskim rolnictwie dochodzi do podpaleń. Straty są ogromne, a śledztwa często kończą się bez wykrycia sprawcy. W tym przypadku liczy się każda informacja – nie tylko dla poszkodowanych, ale także dla lokalnej społeczności jeśli masz jakiekolwiek informacje mogące pomóc w identyfikacji sprawcy podpalenia w Paskrzynie – zgłoś to anonimowo na policję.
Komentarze 24