Jerzy T. (49 lat) w piotrkowskim Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego pracował przez wiele lat. Wśród zdających egzamin na prawo jazdy miał opinię surowego egzaminatora. Nie był słaby psychicznie. Jednak kilka dni temu popełnił samobójstwo. Rodzina egzaminatora wciąż zadaje sobie pytanie: dlaczego? - Z każdej przecież sytuacji jest jakieś wyjście - mówi Mieczysława Tkaczyk, matka zmarłego. - Zawsze mógł liczyć na rodzinę, dlaczego nic nam nie powiedział - dodaje przez łzy kobieta. Wszyscy go kochali i szanowali. Z nikim z rodziny nie był skłócony. Sąsiedzi też go lubili, był zawsze uprzejmy. Jako jedyny syn był moim oczkiem w głowie, wychowałam go na dobrego człowieka, a tu taka tragedia.
Ostatnią długą rozmowę telefoniczną Jerzy T. przeprowadził trzy godziny przed śmiercią właśnie z matką. - Rozmawialiśmy długo o sprawach prywatnych, rodzinnych - mówi kobieta. - Nic nie wskazywało na to, że chce popełnić samobójstwo. Co prawda był załamany, ale taki stan utrzymywał się od dłuższego czasu, cierpiał bowiem na depresję. Wiem, że chwilę przed śmiercią rozmawiał jeszcze z żoną. Podobno płakał. Żona zadzwoniła do córki, aby poszła do domu, bo z ojcem dzieje się chyba coś nie tak. Gdy dziewczyna dotarła do domu - już nie żył. Źle zaczęło się z nim dziać po tym zatrzymaniu w ubiegłym roku. Od tamtego czasu stał się innym człowiekiem.
Zaczęło się od korupcji (Sprawa korupcji go zniszczyła)
Sprawę nieprawidłowości w WORD policjanci z Wydziału do Walki z Korupcją KWP w Łodzi rozpracowywali od 2006 roku. Dotyczyła ona afery korupcyjnej, która miała miejsce w latach 2001 - 2004 w piotrkowskim WORD. Pierwsze zatrzymania miały miejsce w kwietniu i w sierpniu 2007 r. - W ręce policji wpadło między innymi 2 właścicieli auto-szkół, egzaminator i czterej mężczyźni, którzy wykorzystując wpływy u egzaminatora, w zamian za "łapówki" załatwiali kursantom pomyślne zdanie egzaminów na prawo jazdy - wyjaśnia podinsp. Magdalena Zielińska, oficer prasowy KWP w Łodzi. Kolejne zatrzymania miały miejsce w listopadzie 2007 r. Wtedy to Jerzy T. został zatrzymany wraz z dwoma egzaminatorami. Nieuczciwym pracownikom WORD-u przedstawiono kilka zarzutów, między innymi przekroczenia uprawnień, poświadczenia nieprawdy i biernego łapownictwa. Jerzy T. miał "załatwić" kursantowi egzamin w zamian za 3 butelki koniaku.
- Po zatrzymaniu syn zadzwonił do mnie i powiedział, żebym się nie denerwowała - mówi matka egzaminatora. - Byłam z synem bardzo zżyta i wszystko mi zawsze opowiadał. Mówił, że niczego się nie boi, bo on nigdy łapówek nie brał. Przychodziło do niego wiele osób, ale po to, aby na przykład pokierował ich do dobrej szkoły, gdzie nauczą ich jeździć. - Zresztą po co mu koniaki, jak on nie pił. Był pewny siebie.
Po jakimś czasie od zatrzymania i przesłuchań jednak się zmienił. Poszedł na zwolnienie. Musiało coś się stać, bo było widać, że się załamał. Bardzo schudł, wyglądał, jak cień człowieka. Mało się odzywał i był jakiś nieobecny. Do tej pory nigdy nie zapominał o moich urodzinach czy imieninach, a po tym wszystkim nawet w święta się nie widzieliśmy. Siedział w domu i nie chciał z nikim mieć kontaktu. Mówił tylko, że zawiódł się na kolegach. Powtarzałam mu, żeby znalazł sobie jakieś zajęcie, żeby nie siedział w domu i nie rozmyślał. Rozmawiałam nawet z dyrektorem WORD-u, który również namawiał Jurka, żeby wrócił do pracy. On jednak nie chciał.
Surowy egzaminator
Jerzy T. należał do osób, które miały silną psychikę. Świadczyć o tym może chociażby jego stosunek do zdających egzaminy w WORD. Osoby chcące uzyskać prawo jazdy wiedzą, że na egzaminie bywa różnie i nawet dobrze jeżdżącym zdarza się oblać. Ze wspomnień kursantów wynika, iż Jerzy T. był surowym egzaminatorem i wiele osób nie uzyskiwało pozytywnego wyniku. – Trafiłam na niego dwa razy i strasznie się czepiał dosłownie szczegółów – mówi mieszkanka Piotrkowa. - Może czekał na łapówkę, a może taki po prostu był. - Za trzecim razem zdałam i to bez problemu. – Wszyscy się go bali – mówi kolejny kurstant. – Pamiętam, że zdawałem z moimi pięcioma kolegami. Modliliśmy się, żeby nie trafić na pana T. – U niego można było dobrze jeździć i oblać.
Może i był surowy – wyjaśnia matka Jerzego T. – Na początku jego pracy nawet go za to ganiłam. Jednak potem, jak widziałam ile zdarza się wypadków drogowych z winy kierowców, byłam po jego stronie. Lepiej niech ktoś się douczy i przyjdzie na egzamin jeszcze raz, niż ma spowodować jakieś nieszczęście na drodze. I Jurek też wychodził z takiego założenia.
Jak powiedział nam, chcący zachować anonimowość, pracownik WORD, Jerzy T. nie miał też wielu kolegów w pracy. – Niewiele osób go lubiło – mówi nasz rozmówca. – Właściwie miał chyba tylko jednego kolegę. – Z wieloma osobami wchodził w spory, egzaminatorzy nie mieli do niego zaufania. Po tych zatrzymaniach atmosfera w pracy była “gęsta”. Chyba on tego nie wytrzymywał, bo poszedł na zwolnienie.
- Rzeczywiście jego stosunki z kolegami z pracy nie były dobre – mówi matka egzaminatora. - Ale nie zawsze tak było. Jak zaczął pracę w WORD, miał sporo znajomych. Później jakoś się popsuło. Były zatargi ze współpracownikami, nawet z ówczesnym dyrektorem. Ale on nie miał do nikogo pretensji. Szedł do pracy i robił swoje – dodaje kobieta.
Tajemniczy notes
W sprawie samobójczej śmierci egzaminatora pojawia się wątek prywatnego notesu Jerzego T. Prawdopodobnie w tym notesie egzaminator zapisywał, kto i ile brał łapówek. Ten notes, to rzekomo jeden z dowodów w sprawie łapówkarskiej. Padały również stwierdzenia, że Jerzy T. miał być świadkiem oskarżyciela. Tych informacji nie potwierdza jednak Iwona Szybka, rzecznik Sądu Rejonowego w Piotrkowie, która zaprzeczyła, jakoby nazwisko Jerzego T. figurowało na liście świadków. Jednak wszelkie zeznania, które do tej pory złożył Jerzy T. w tejże sprawie, będą wzięte pod uwagę w trakcie rozprawy.
– Syn wspominał o tym notesie – mówi Mieczysława Tkaczyk. – Widocznie słyszał, że zarzucają mu donoszenie na kolegów. Jednak mówił, że zapisywał tam tylko nazwiska i telefony osób, z którymi współpracował, ewentualnie które szkolił. On był dobrze wychowany, nie podłożyłby nogi koledze. Jednak koledzy chyba mu nie ufali i nie mógł z nimi dojść do porozumienia. Wielokrotnie mi powtarzał, że zawiódł się na kolegach. Nawet w ostatniej rozmowie w dniu swojej śmierci to podkreślił.
***
Śledztwo dotyczące korupcji związanej z egzaminowaniem kandydatów na kierowców trwało ponad rok. Ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Piotrkowie. Proces rozpocznie się 12 maja. Oskarżonych jest dziesięć osób.
Anita Wojtala
- Gotowi na Rol-Szansę?
- Trochę mydła i wody, a tyle radości
- 5 lat od wejścia w życie „ustawy śmieciowej”. Jest czyściej?
- Czy przydrożne drzewa pójdą pod topór?
- Gotowi na imieniny? [UWAGA! ZMIANA W PROGRAMIE]
- Garbata miłość na czterech kółkach
- Piotrcovia w długach. Czy nowy prezes uratuje klub?
- Samobójstwo policjanta. Czy musiało do tego dojść?
- Kolejny amerykański prezydent będzie miał swoją ulicę w Piotrkowie?