Ci, którzy mieli okazję go poznać, postrzegają go inaczej. - To wizjoner, który pomysłami wyprzedził swoje czasy. Władze miasta powinny zrobić wszystko, aby go tutaj zatrzymać - mówi człowiek, który pracował dla Antoniego Ptaka.
Dlaczego miasto nie przejęło stadionu?
Budowę stadionu w Piotrkowie Trybunalskim rozpoczęto w 1967 roku. Kto budował? Wszyscy, z pracownikami Piomy na czele. W styczniu 1979 roku nasze miasto ogłoszono organizatorem Centralnych Dożynek. Obiekt rozbudowano tak, żeby pomieścił nawet 19 tys. widzów. 2 lata później zorganizowano tam ceremonię otwarcie i zamknięcia IV Śmigłowcowych Mistrzostw Świata. Przez lata grali tam piłkarze Piotrcovii.
Jak Piotrków stracił stadion XXXV-lecia PRL?
W budowie obiektu brał udział również Michał Rżanek (wtedy uczeń technikum przy Piomie). - Robiliśmy to w ramach tzw. czynów społecznych. Były różne problemy, płyta była źle odsączona, woda stała, cuda się działy. W każdym razie był to duży wysiłek - wspomina były prezydent Piotrkowa.
Wraz ze zmianą ustroju pojawił się problem. W czasach propagandy sukcesu, stać nas było na wszystko, nawet na stadion. Po 89 roku okazało się, że utrzymanie obiektu to koszt przekraczający możliwości finansowy Piomy. - Kiedyś potrącano pracownikom Fabryki określoną sumę przy pensji, i na budowę stadionu i na jego utrzymanie. Pioma jako matka-żywicielka utrzymywała przychodnię, żłobek, przedszkole, szkołę i wiele innych instytucji, w tym stadion GKS Piotrcovia. Przychodzi jednak okres, kiedy Pioma zaczyna... „robić bokami”. Zaczynają się różne przekształcenia, prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych, które muszą pozbywać się m.in. ośrodków kolonijnych, wczasowych. Przychodzi moment, kiedy trzeba pozbyć też stadionu. Pioma ma różne zadłużenia, produkcja spada, nie ma odbiorców, górnictwo jest w defensywie. Pioma ma zadłużenie w podatku od nieruchomości.
W gabinecie prezydenta Michała Rżanka pojawia się wtedy prezes Fabryki Lucjan Dukała z propozycją (na piśmie), z którego wynika, że Pioma chce w ramach rekompensaty za długi przekazać miastu obiekt sportowy w postaci stadionu. Pamiętajmy, że sytuacja w samorządzie była wówczas inna niż obecnie. Prezydent był przewodniczącym 7-osobowego Zarządu. - Na początku rozpatrywaliśmy tę propozycję, były dyskusje. Oczywiście to, czy przejmiemy, czy nie należało do decyzji Rady - wspomina Rżanek. - Pamiętam, że nie byłem do końca przekonany do tego pomysłu. Budżet miasta był dziurawy. Stadion wymagał nakładów, remontów. To był 1995 rok. W Radzie mieliśmy wtedy dwóch przedstawicieli Piomy – Andrzeja Czaplę i Janka Kruza. Od tego momentu do decyzji minął ponad rok. Odbyły się 2 lub 3 sesje Rady, powołano specjalny zespół, z którym chodziliśmy po tym stadionie. Dach był do naprawy. Hala sportowa, w której grały piłkarki wyłożona była boazerią, Straż Pożarna zażądała, żeby się tego pozbyć. W rezultacie coraz więcej osób było na NIE. Co jakiś czas muszę się z tego tłumaczyć, bo to jest hasło: „Rżanek? Stadion!”
W rezultacie na sesji Rady Miasta pojawiła się uchwała „o nieprzejęciu stadionu”. Wszyscy głosowali „za” (za nieprzejęciem), aczkolwiek głosowało 27 z 40 radnych, spora część nie wzięła w ogóle udziału w głosowaniu.
Kiedy w Piotrkowie pojawił się Antoni Ptak? W gabinecie prezydenta miasta zjawił się ze swoim doradcą. Przyszli z konkretną propozycją - niezależnie od tego, czy miasto przejmie stadion, oni mają pomysł, żeby utworzyć u nas klub piłkarski, w tym brazylijską szkółkę młodych talentów. - Sytuacja była ciężka, a tu nagle światełko w tunelu - jest rozwiązanie! - wspomina były prezydent. - Później było jeszcze jedno spotkanie, zaprosił nas na kolację na Podklasztorzu. Do pomysłu brazylijskiej szkółki podeszliśmy sceptycznie. Odmówiliśmy. Po jakimś czasie nadeszła informacja, że pan Ptak kupił od Piomy stadion.
Jak udało nam się ustalić za obiekt zapłacił wtedy 500 tys. zł.
Po pewnym czasie w mieście pojawili się piłkarze brazylijscy, mieliśmy szkółkę piłkarską.
Kiedy kończyła się druga kadencja prezydentury Andrzeja Pola, Rada Miasta uchwaliła plan zagospodarowania przestrzennego, który dopuścił możliwość budowy obiektów usługowo-handlowych na terenie stadionu. Jak wspomina Michał Rżanek, sprawa przeszła bez większych dyskusji. - Pamiętam, że nawet my jako opozycja głosowaliśmy za tym planem - mówi. - Nikt wtedy nie zwrócił na to uwagi, bo sprawa nie dotyczyła samego stadionu, ale większego obszaru. Pamiętam, że był taki niepozorny radny Jerzy Królikiewicz, który jako jedyny protestował. Nie wszyscy przewidzieli, że nasza uchwała będzie miała taki skutek, a był tam zapis dopuszczający właściwie wszystko.
Oceniając te wydarzenia dziś, trudno uwierzyć, że radni mogli wykazać się aż taką krótkowzrocznością. Z pewnością większości łatwiej było wierzyć w zmowę lub w konkret, czyli kopertę pod stołem. - Zmowa? Koperta? Nie sądzę... - mówi dziś Rżanek.
- Chociaż byłem w opozycji, byłbym gotów ręczyć za ówczesne władze. Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to by usiadł. Pamiętać trzeba, że wtedy handel na stadionie już był. Być może chciano to w pewien sposób ucywilizować, nie myśląc o samej płycie stadionu, ale stało się, jak się stało. Wielokrotnie powtarzałem, że gdybym wtedy wiedział, że tak to się skończy, to darłbym szaty jak Stańczyk, ale wydawało nam się, że to idzie w bardzo dobrym kierunku. Ptak miał renomę działacza sportowego. Z dzisiejszej perspektywy zastawiam się z kolei, czy gdyby ten stadion byłby nasz, to nie wiem, czy byłoby dobrze. Mamy te drużyny, które mamy i już jest problem, żeby je utrzymać, dofinansować. My tutaj nie mamy elektrowni i kopalni. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że piotrkowian, którzy mieszkają w blokach i co dzień patrzą na to, co zostało ze stadionu, trafia szlag.
Pod koniec 2003 roku spółka Antoniego Ptaka, mimo protestów kibiców, rozpoczęła rozbiórkę stadionu. - Najpierw przyszła informacja, że buldożery jeżdżą po stadionie i niszczą. Myślałem, że może trybunę przebudowują. Później jednak okazało się, że to idzie w innym kierunku. Pamiętam interpelacje na sesjach w tej sprawie - mówi Rżanek.
Stadion jeszcze przez jakiś czas służył celom treningowym, później został całkowicie wyłączony z eksploatacji. W 2005 rozebrano ostatnie fragmenty areny. - Uważam, że na miarę Piotrkowa stadion Concordii jest wystarczający. Pewni ci, którzy bardziej interesują się sportem powiedzą, że gadam głupoty, ale popatrzmy realnie - dodaje były prezydent.
Michał Rżanek z Antonim Ptakiem spotkał się tylko dwa razy. - Nie mogę mieć do niego pretensji, bo robił jakiś biznes, był właścicielem. Mogę jedynie częściowo czuć się oszukany, bo myślałem, że będzie tam oaza sportu, nie liczyłem oczywiście, że będą tam grały kluby pierwszoligowe, ale że chociaż będzie tam basen - mówi.
Były prezydent podkreśla, że decyzja o nieprzejęciu przez miasto stadionu nie należała do niego, po prostu była podjęta „za Rżanka”. - Owszem, byłem jednym z 40-tu, który tę decyzję podejmował. Czy żałuję? Jeszcze 5 czy 10 lat temu powiedziałbym, że tak. Teraz myślę, że mamy przecież alternatywę przy ul. Żwirki. A handel na stadionie może nie jest najlepszą wizytówką miasta, ale gdzieś i tak to musiałoby się odbywać. Słyszałem, że to ma być zadaszone, bardziej ucywilizowane, a może powstanie tam coś innego - kończy Michał Rżanek.
- Czesław Mozil specjalnym gościem II Festiwalu im. Waldemara Goszcza
- Policja zatrzymała mężczyzn odpowiedzialnych za liczne kradzieże w Piotrkowie
- S12 z Piotrkowa do Sulejowa na pewno powstanie – zapowiada minister Klimczak
- Kolejne wyłączenia prądu w Piotrkowie i regionie
- Zderzenie ciężarówki z osobówką w Piotrkowie
- Trwa remont kapliczki przy Narutowicza
- 234 stulatków w województwie łódzkim. Najstarsza kobieta ma 107 lat
- ZaPARKuj i odbierz jubileuszowe drzewko
- Panie darły pierze w gminie Wolbórz