Skecze, piosenki, filmy, improwizacje, stand up - na scenie piotrkowskiego MOK-u naprawdę dużo się działo. Nie zabrakło "lokalnych żartów", bo dwóch artystów - Michał Pałubski i Piotr Gumulec - to rodowici piotrkowianie.
- Rozśmieszanie ludzi to ciężka praca przede wszystkim pod kątem fizycznym. Ciągłe próby, wyjazdy potrafią zmęczyć, ale kiedy wychodzę na scenę i widzę reakcje i uśmiechy ludzi, to natychmiast o tym zapominam. To jest coś, co kocham i w czym świetnie się odnajduję. Śmiech widowni piotrkowskiej jest dla mnie szczególny, bo stąd pochodzę. Niemal każdemu artyście najtrudniej występuje się u siebie w domu, bo oczekiwania wobec niego są większe i stara się robić wszystko, żeby ich nie zawieść – powiedział Piotr Gumulec z kabaretu Chyba.
- Typy publiczności są różne. Czasem są to bestie, a czasem publiczność wyważona, teatralna. Piotrkowianom bliżej było do drugiego typu, ale po każdym żarcie nagradzali nas ogromnymi brawami. Trybunały Uśmiechu odbywają się od lat, dzięki czemu mogła ona sobie wyrobić pewne preferencje. Trzeba pokazać wartościowy program, żeby zasłużyć na jej uznanie – dodał Adam Małczyk z Formacji Chatelet.
W sobotni wieczór artyści z pewnością na uznanie piotrkowian zasłużyli, co znalazło odzwierciedlenie w wyniku derbów – remisie.