Niestety przytoczona w artykule teza o rzekomym błędzie pracowników PSM (co nie dziwi, biorąc pod uwagę złożoność problemu i powszechnie funkcjonujące obiegowe opinie) jest fałszywa z punktu widzenia zasad nauki i systemu rozliczeń, który stara się sprawiedliwie podzielić koszty ciepła na lokatorów.
Rozwiązanie, w którym nie da się zamknąć regulatora (poniżej ustawionych 16 stopni) wydaje się wcale nie takie złe. Należy zadać sobie pytanie za co płacimy? Czy za gorący kaloryfer, czy za dostarczone ciepło? To niestety nie to samo.
Gdyby skręcono grzejniki do zera, jak domaga się większość zainteresowanych problemem, to:
1. Ilość dostarczonego ciepła do bloku się nie zmienia. Przy temperaturze poniżej 16 stopni, funkcje grzewcze za zakręcone grzejniki przejmują grzejniki sąsiadów (oni płacą).
2. Ciepło do mieszkania z zakręconymi grzejnikami jest dalej dostarczane (m.in. przez ściany i rury).
3. Duże dysproporcje w temperaturze elementów bloku są szkodliwe dla konstrukcji budynku.
4. Sumarycznie sprawność ogrzewania całego bloku spada, tak więc wszyscy w sumie zapłacą trochę więcej.
5. Nierozliczona (podzielnikami ciepła), ale pobrana ilość ciepła w mieszkaniu (z zakręconymi grzejnikami) zostaje dopisana do bilansu i na koniec sezonu trzeba będzie ją rozliczyć (dopłata).
Można się o tym przekonać, wyobrażając sobie powrót do mieszkania (np. z kilkudniowego wyjazdu) z zakręconymi grzejnikami, kiedy nie ma wkoło sąsiadów, u których ogrzewanie działa normalnie. W takim mieszkaniu temperatura, mimo ogrzewania, może osiągnąć normalne parametry nawet po trzech dniach (jeżeli jest naprawdę zimno). Z pewnością nie będzie to kilka godzin.
Reasumując. Możliwość zakręcenia grzejników (całkowita) oznacza tylko tyle, że ktoś w sposób nie do końca prawidłowy może mniej zapłaci za ogrzewanie. Tyle, że z pewnością inni zapłacą więcej. Nie spadnie (a raczej wzrośnie) dopływ ciepła do bloku.
A owijanie szmatką termoregulatora? To przerzucanie opłat na sąsiadów.
Po prostu, mieszkając w bloku korzystamy ze wspólnego systemu ogrzewania. Olbrzymia ilość ciepła jest rozprowadzana przez klatki schodowe, wspólne ściany, piwnice itd. Blok lub zespół bloków płaci za całkowite ciepło zużyte na podstawie zbiorczego licznika. Ile pokaże ten licznik, tyle muszą zapłacić mieszkańcy. Jeżeli ktoś zapłaci mniej, to ktoś musi zapłacić więcej. Bez znaczenia jest to, czy termostaty będą ustawione na 5 czy 16 stopni (minimalny zakres). Tyle tylko, że ustawienie na 16 stopni wydaje się być bliższe prawidłowemu podziałowi kosztów ogrzewania na poszczególnych lokatorów.
Czy jest to rozwiązanie idealne i sprawiedliwe? Zapewne nie, ale jak na razie innego lepszego i ekonomicznie opłacalnego sposobu na rozwiązanie opisywanego problemu nie wymyślono.
Ekspert