Absurd nie czytać – pod takim hasłem w październiku odbyła się w całym kraju Noc Bibliotek. Jej celem jest uzmysłowienie, jak ważną rolę czytelnictwo odgrywa w naszym życiu. „Do dziś nie mogę zrozumieć ludzi, którzy nie lubią czytać książek” mawiał Kazimierz Brandys, prozaik i eseista. Ci, którzy regularnie odwiedzają siedzibę piotrkowskiej biblioteki, zapewne podpiszą się obiema rękami pod takim stwierdzeniem. Jedną z takich osób jest pan Paweł, którego w mediatece spotkaliśmy razem z dziećmi.
Kiedy byłem mały to nie przepadałem za książkami. Wolałem telewizję, ale przeszło mi, gdy miałem około 12 lat. Pamiętam, że zafascynowały mnie wówczas opowieści Karola Maya. Potem, jak na nastolatka w tamtych czasach przystało, była ekscytacja Harrym Potterem. Nie potrafię tego dziś wyjaśnić, ale było w tych powieściach coś magicznego. Miałem wrażenie, że rosłem i doroślałem razem z tym Harrym. Jak byłem starszy, to oczywiście sięgałem po książki dla pełnoletnich. Dziś to przede wszystkim Remigiusz Mróz, Lee Child, Maciej Siembieda czy Zygmunt Miłoszewski – wskazuje pan Paweł, ale – pokazując na swoją dwójkę pociech – przyznaje, że czasu na czytanie nie ma za dużo. - Bardzo się cieszę, że moje dzieci tak ciągnie do biblioteki. Oczywiście zahaczamy za każdym razem o pokój zabaw, ale nie to jest naszym głównym celem. Razem z mamą dzieci często „wygrzebują” dla siebie różne opowiadania, a potem odbierają. Uwielbiają też buszować wśród półek z książkami. Dla nich to już jest normalne, że tak jest. Ja mogę to docenić, bo pamiętam, jak wyglądał oddział dla dzieci w małej synagodze. Tam można było pomarzyć o takich warunkach – wspomina pan Paweł.
Takich rodziców, dzieci czy osób starszych pracownicy biblioteki znają już bardzo dobrze. Jest mnóstwo osób, które regularnie ją odwiedzają, bo nie chcą życia bez książek. Należy do nich także oczywiście Renata Wojtczak, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Piotrkowie.
Nie wyobrażam sobie, żeby nie czytać. Kiedy nie umiałam jeszcze sama czytać, to czytali mi rodzice. Nawet, jak nie było książek w domu, to szli do biblioteki i wypożyczali. To czytanie było ze mną od zawsze. Myślę, że osoby, które mają z czytaniem kontakt praktycznie każdego dnia, nie wyobrażają sobie, żeby książek mogło w ich życiu zabraknąć – mówi dyrektor piotrkowskiej biblioteki.
Jak wskazuje, Piotrków nie ma się czego wstydzić jeśli chodzi o czytelnictwo.
Możemy się opierać na statystykach, bo one pozwalają się odnieść do całej społeczności naszego miasta. 16 tysięcy osób jest zapisanych jako stali czytelnicy. Można tutaj poczynić analogię do klientów w banku. My mamy tylu użytkowników, którzy przychodzą kilka, kilkanaście, czy kilkadziesiąt razy w roku i wypożyczają książki - przybliża Renata Wojtczak, zaznaczając, że ta liczba stałych czytelników przekłada się również na liczbę odwiedzin siedziby biblioteki. - To wskazane 16 tysięcy osób odwiedza nas w ciągu roku 136 tysięcy razy i wypożycza 350 tysięcy książek. To naprawdę duża liczba – wskazuje.
A co piotrkowianie czytają najchętniej? Okazuje się, że nie odbiegamy od trendów, które panują w całym kraju, a wachlarz preferencji jest naprawdę duży.
Mimo, że funkcjonują biblioteki szkolne, to w roku szkolnym najczęściej wypożyczane są lektury. Popularnością cieszą się także wydania, które mają opracowania bądź, jakąś inną treść, która pomaga uczniom. Czytana jest literatura obyczajowa oraz kryminalna. Myślę, że zdecydowana większość osób słyszała o takim pisarzu, jak Remigiusz Mróz. Popularne są również powieści Wojciech Chmielarza. Chętnie sięgamy po romanse historyczne oraz literaturę erotyczną - wylicza dyrektor Wojtczak.
Piotrkowianie chętnie czytają także biografie, zarówno osób żyjących, jak i zmarłych. Sięgamy również po literaturę popularno-naukową, a tutaj bezapelacyjnie króluje psychologia. Ogromną popularnością cieszą się poradniki, które pozwalają rozszyfrować problemy, z jakimi mierzymy się na co dzień. Niezmiennie zainteresowaniem cieszy się także historia.
Po najbardziej oblegane tytuły ustawia się kolejka. Tworzy się ona w systemie wirtualnym, w którym można zapisywać się na wybraną przez siebie książkę. Okazuje się, że na niektóre naprawdę trzeba długo czekać.
Obecnie ponad 30 osób czeka na wypożyczenie książki "Chłopki. Opowieść o naszych babkach". Mogę coś powiedzieć na jej temat, bo akurat odsłuchiwałam jej audiobooku. Moim zdaniem zadziwiające jest, ile autorka zebrała informacji, o tym, jak funkcjonowało to pokolenie przed wojną i tuż po niej. Joanna Kuciel-Frydryszak napisała także książkę o służących. To są opowieści oparte na faktach i jak widać ludzie chcą po nie sięgać. Podobna kolejka jest do książki księcia Harr'ego "Ten drugi", a także do powieści "Atlas. Historia Pa Salta. Siedem sióstr". To wielotomowa historia siedmiu adoptowanych sióstr. Akurat też mam okazję się odnieść, bo czytałam tę książkę i jest to rzeczywiście fascynująca lektura - wylicza Renata Wojtczak, podkreślając, że te kolejki kształtują się bardzo różnie, w zależności m.in. od pory roku.
Czytelnictwo zmienia się nie tylko ze względu na panujące trendy, ale także na nowe technologie, które na stałe weszły już w świat książki. Bardzo popularne są dziś nie tylko tradycyjne książki, ale również e-booki. Bardzo ciekawą formą zapoznawania się z książkami są także audiobooki. Choć okazuje się, że to nie oferta dla wszystkich.
To bardzo fajna możliwość. Jeśli ktoś potrafić tak słuchać i myśli po piętnastu minutach nie uciekają mu w innym kierunku, to jest to bardzo wygodne. Taki audiobook daje nam możliwość jednoczesnego czytania i np. prasowania czy pielenia w ogrodzie. Wiem, że jest także gros osób, które czerpią przyjemność z samego słuchania. Siadają sobie w fotelu i słuchają... Trzeba jednak podkreślić, że w takim audiobooku bardzo ważny jest lektor. Nie każdy czytający oddaje treść książki, w taki sposób, jak byśmy chcieli. Mogę zdradzić, że ci, którzy wypożyczają audiobooki mają swoich ulubionych lektorów. Bez wątpienia udogodnieniem jest także fakt, że takie audiobooka możemy wgrać sobie na telefon i słuchać w dowolnym momencie – wskazuje Renata Wojtczak, podkreślając, że biblioteka stwarza także możliwości pozyskiwania najnowszych pozycji do słuchania. - Mamy możliwość udostępniania kodów do platform elektronicznych, z których można pozyskiwać nowe książki. Przyznam, że chętnych jest bardzo wielu i nie dla każdego wystarcza - mówi dyrektor Wojtczak.
W Piotrkowie nie ma także dużych problemów z oddawaniem książek i ich przetrzymywaniem.
Od czasu do czasu próbujemy porządkować tę bazę. Mamy stopniowy system, który od lat stosujemy. Najpierw jest przypomnienie na konto. Potem jest elektroniczne upomnienie. Jeśli to nie pomaga, to wysyłamy pocztowe upomnienie. Są osoby, które nie oddają książki przez rok, zdarza się, że ktoś nie zwraca przez kilka miesięcy. Nie mamy natomiast sytuacji jakiegoś bardzo długotrwałego przetrzymywania książek. Nie mamy spraw w sądzie i nie musimy czytelników podawać do firm windykacyjnych – dodaje dyrektor Wojtczak.
Piotrków czyta, co może tylko cieszyć. Nie tylko bibliotekarzom marzy się, aby tych osób było coraz więcej . A dlaczego warto?
Bo to jest alternatywny świat, który pozwala nam się oderwać od tego, z którym zmagamy się każdego dnia. Podobno problem z dobrą książką jest taki, że równocześnie chce się skończyć i nie chce się skończyć. Życzę wszystkim, aby takich dylematów mieć w życiu jak najwięcej – podsumowuje spotkany przez nas w bibliotece pan Paweł.