O mężczyźnie, który chciał zmienić swoje nazwisko na James Bond, pisaliśmy na początku tego roku. Wczooraj poszukiwała go policja w całym kraju.
Tragedia wydarzyła się wczoraj około południa w domu jednorodzinnym przy ul. Bema w Radomsku, gdzie 52-letnia germanistka z radomszczańskiego "elektryka" mieszkała ze swoją rodziną. Kiedy odwiedził ją jej były uczeń, była w domu sama z 78-letnią matką.
Nagle sąsiadka usłyszała odgłosy kłótni i zauważyła matkę nauczycielki, która z okna wzywa pomocy. Zainteresowała się, o co chodzi. Drzwi otworzył jej mężczyzna trzymający w ręku zakrwawioną siekierę. W przedpokoju na podłodze leżała germanistka. Przestraszona sąsiadka uciekła i wezwała pogotowie oraz policję.
- Gdy zjawiliśmy się na miejscu, kobieta już nie żyła. Była cała zakrwawiona, a zmarła najprawdopodobniej wskutek przecięcia tętnic szyjnych. Możliwe, że wcześniej została uderzona czymś w potylicę - powiedziała nam Beata Pigoń, kierownik radomszczańskiego pogotowia.
Do szpitala trafiła matka ofiary. Morderca zadał jej ciosy siekierą w głowę, bark i rękę. Wczoraj była operowana, jej stan jest stabilny. - Na razie pacjentka jest w szoku pooperacyjnym. Zapewne, gdy odzyska świadomość, będzie potrzebowała pomocy psychologa - mówi Sławomir Nowerski, ordynator oddziału chirurgii w Szpitalu Powiatowym w Radomsku.
Wczoraj zdjęcie Rafała J. trafiło do wszystkich komend policji w całym kraju.
- Nie wiem, czy to faktycznie ten sam James Bond, ale tak mówią o nim świadkowie, którzy go widzieli - mówi nadkomisarz Wojciech Auguścik, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Radomsku.
Dlaczego doszło do tego morderstwa? To pytanie zadają sobie m.in. sąsiedzi. - To była taka dobra kobieta. Znałam ją przecież, bo pracowała razem z moją córką - płacze mieszkanka ul. Sucharskiego. - Ludzie mówią, że poszło o jej córkę, a konkretnie o to, że nie pozwoliła temu Bondowi spotykać się z córką. Ale czy to o to poszło...? - zastanawia się inna sąsiadka.
Pewne jest jedno: Rafał J. już wcześniej groził śmiercią nauczycielce i jej rodzinie. Obwiniał ją za swoje wszystkie życiowe niepowodzenia. - Zawiadomienie o groźbach karalnych trafiło do nas na początku roku. W marcu przedstawiliśmy mu taki właśnie zarzut, a w międzyczasie został przebadany i okazało się, że jest niepoczytalny. Postępowanie zostało więc umorzone, ale prokuratura wystosowała do sądu wniosek o przymusowe leczenie. Czy został on już rozpatrzony? Tego nie wiem - przyznaje nadkom. Auguścik.
Wczoraj nie udało nam się skontaktować z prokuraturą.
O groźbach wobec swojej pracownicy wiedział dyrektor radomszczańskiego Zespołu Szkół Elektryczno-Elektronicznych, w którym uczyła ofiara. - Pisał do niej listy, w których jej groził. Zasugerowałem jej, by poszła z tym na policję. Słyszałem, że miał być skierowany na przymusowe leczenie. Ale czy się leczył, nie wiem - mówi dyrektor Jerzy Prokopowicz.
Dyrektor Prokopowicz dodaje, że Rafał J. kończył szkołę 6 lat temu. - Wtedy jeszcze nikogo nie prześladował. Mogę powiedzieć tylko tyle, że ten konflikt nie dotyczył na pewno spraw związanych ze szkołą. To sprawa rodzinna - dodał.
Justyna Drzazga POLSKA Dziennik Łódzki
***
27-latek został zatrzymany po kilkunastu godzinach poszukiwań na dworcu w Poznaniu. Mężczyzna wpadł w ręce policjantów dzięki informacji przekazanej przez kierowcę autobusu międzynarodowego, którym najprawdopodobniej chciał zbiec z kraju.