Przedszkolaki w kolejce po zaświadczenia

Tydzień Trybunalski Poniedziałek, 18 października 20100
Jakiś czas temu pisaliśmy o apelu, jaki kurator oświaty wystosował do wszystkich przedszkoli w Piotrkowie Trybunalskim.
fot. M. Wagafot. M. Waga

Chodziło o nieprzyprowadzanie na zajęcia dzieci z infekcjami. Okazuje się, że dyrektorzy niektórych placówek zbyt mocno wzięli sobie ten problem do serca i wszystko poszło jakby w drugą stronę. Rygorystycznie żądają od rodziców zaświadczeń, iż dziecko jest zdrowe.

 

Z informacji uzyskanych od lekarzy pediatrów w Piotrkowie wynika, że od jakiegoś czasu notorycznie dochodzi do sytuacji, podczas których w przychodni zjawiają się rodzice z dziećmi w celu uzyskania zaświadczenia o tym, że dziecko jest już zdrowe po przebytej chorobie. - We wrześniu przyjęłam ok. 900 dzieci. Najbardziej oblegana grupa to trzylatki. Jeśli ich było ok. 600, to ja muszę ich wszystkich znów przyjąć i wydać takie zaświadczenia. I dochodzi do tego, że dziecko, które bierze leki od pięciu dni, przychodzi i stoi w kolejce wśród chorych. Ja je badam, jest ono zdrowe i wystawiam zaświadczenie. A dziecko po wyjściu może dostać 40 stopni gorączki, bo złapie coś w przychodni. Wtedy takie zaświadczenie jest zupełnie bezwartościowe - mówi doktor Ewa Konieczko-Ludwiczak z piotrkowskiej przychodni lekarskiej.


Lekarze wyjaśniają, że nie mogą wydawać "masowo" takich zaświadczeń, gdyż nawet po przebytej chorobie nie ma stuprocentowej pewności, że u dziecka nie ma już żadnej bakterii. Dochodziło również do sytuacji, kiedy dziecko nie korzystało z wizyty u lekarza, a do przedszkola nie chodziło z powodu drobnej infekcji. Wtedy rodzice także zjawiali się po tego typu zaświadczenia. Ewa Konieczko–Ludwiczak wyjaśnia, że za nieobecność dzieci w przedszkolu i w szkole odpowiadają rodzice. Lekarze nie mogą wydawać zaświadczeń tylko po to, aby były one pewnego rodzaju usprawiedliwieniem ich nieobecności.


Jak dowiedzieliśmy się w przychodni lekarskiej, często dochodzi do jeszcze bardziej absurdalnych żądań. Mianowicie rodzice proszą o zaświadczenie, że dziecko jest chore i – co najdziwniejsze - do kiedy będzie chore. Lekarze są oburzeni, bo przecież nie da się przewidzieć, ile choroba potrwa.
Wymóg dostarczania takich zaświadczeń postawiło przed rodzicami między innymi Przedszkole Samorządowe nr 16 w Piotrkowie. Dotyczy on rodziców, których pociechy przeszły dłuższą chorobę. - Nie ukrywam, że chodzi nam o to, aby te dzieci wracały do przedszkola zdrowe oraz o to, aby rodzice z pełną odpowiedzialnością przyprowadzali już zdrowe dzieci. Jeśli uzyskanie takiego zaświadczenia jest problemem, a rodzice są przekonani, że zrobili wszystko, żeby dziecko było zdrowe, wtedy zgadzamy się na to, aby wróciło ono do przedszkola mimo braku zaświadczenia - mówi Elżbieta Łągwa–Szelągowska, dyrektor Przedszkola nr 16.


Pani dyrektor wyjaśnia także, że w wypadku, kiedy dziecko pozostawione jest w domu z powodu lekkiej choroby i nie było u lekarza, rodzice proszeni są o telefon zawiadamiający o jego stanie.
- Ja sama powiedziałam rodzicom o tym, że zaświadczenie jest wymagane. Jednakże też dodałam, iż jeśli sytuacja jest taka, że rodzice nie puszczają dziecka do przedszkola tylko z powodu jakiejś drobnej infekcji, to nie idąc do lekarza, biorą za to odpowiedzialność. Musiałam to powiedzieć, ponieważ mieliśmy sygnały, że rodzice są bardzo zaniepokojeni tym, iż ich dzieci zarażają się w przedszkolu. Zdajemy sobie także sprawę, że sytuacja nie jest prosta. Jeśli nie wiemy, dlaczego długo dziecka nie było i co to była za choroba, żądamy zaświadczenia. Wiadomo, że jeśli malucha nie ma bardzo długo, to przyczyny mogą być różne. Nie ma teraz sytuacji, kiedy rodzice obligatoryjnie zawiadamiają przedszkole, że na przykład dziecka nie będzie przez miesiąc, bo wyjeżdża. Więc jeśli takie dziecko wraca po miesiącu, to ja nie wiem, czy ono było chore, czy było na wakacjach. Muszę mieć jakieś poświadczenia. A zaświadczenia wypisane na "odczep się" nic nie pomagają - informuje Elżbieta Łągwa–Szelągowska.

 

Jak twierdzi jednak Elżbieta Łągwa–Szelągowska: - Wymóg zaświadczenia sprawił, że rodzice z większą odpowiedzialnością reagują na przyprowadzanie chorych dzieci do przedszkola. Problem był większy, kiedy tego żądania nie było.
Z uzyskanych informacji wynika, że na szczęście do takich “masowych” wycieczek po zaświadczenia nie są zmuszani wszyscy rodzice przedszkolaków z Piotrkowa. W większości przedszkoli nie ma potrzeby dostarczania przez rodziców tego rodzaju zaświadczeń. Tak jest między innymi w Przedszkolu Samorządowym nr 15. Tutaj, jak poinformowała Iwona Andrzejewska, dyrektor przedszkola, stawia się na rozsądek rodziców, którzy – zdaniem dyrektor - nie odprowadzają dzieci nie do końca wyleczonych. Dzieje się tak, gdyż rodzice są odpowiedzialni i wiedzą, kiedy ich dziecko może już po przebytej chorobie wrócić do przedszkola.



Podobnie jest w Przedszkolu Samorządowym nr 19. - To nieprawda, że w naszym przedszkolu rygorystycznie wymagane jest od każdego dziecka zaświadczenie lekarskie mówiące o tym, że jest ono zdrowe. Żaden z rodziców nie chciałby tego, aby jego dziecko przychodziło do przedszkola, kiedy inne jest chore. Jednak kiedy widzimy, że dziecko ma katar czy kaszel, a rodzic twierdzi, że jest ono zdrowe - prosimy o zaświadczenie, które to potwierdzi. Rozumiem rodziców, którzy nie zawsze mają gdzie zostawić swoje dziecko, ale nie może być tak, że przychodzi ono chore. Zaczyna się od jednego przedszkolaka, który później zaraża pół grupy. Wymagamy takiego zaświadczenia tylko po chorobie zakaźnej i prosimy, aby o takich chorobach nas informowano. Jeżeli widzimy, że dziecko źle się czuje, w takim przypadku dzwonimy do rodziców, którzy przychodzą po nie i sami pytają, czy potrzebne jest zaświadczenie. Dbamy o to, aby wszystkie dzieci były zdrowe, ale jest to w granicach rozsądku. Rodzice sami pilnują tego, aby inni nie przyprowadzali chorych dzieci do przedszkola – mówi Bogumiła Zątak, dyrektor Przedszkola Samorządowego nr 19.



Co o tym wszystkim sądzą rodzice? - Na wrześniowym zebraniu organizacyjnym w przedszkolu dowiedziałam się o wymogu dostarczenia zaświadczenia od pediatry po chorobie dziecka, poświadczającego, że jest ono zdrowe – mówi mama pięciolatka z Przedszkola nr 16. - Na początku wzbudziło to we mnie wiele pytań: co, gdy dziecko będzie miało lekką infekcję i nie będzie wymagało wizyty u lekarza, co zrobić, jeśli lekarz nie będzie chciał wydać zaświadczenia? Jak to wygląda w rzeczywistości? Lekarze w praktyce nie wydają zaświadczeń, z kolei przedszkole wymaga przede wszystkim od rodzica informacji o stanie zdrowia dziecka, a nie papierka. Rozumiem to, chore dzieci w przedszkolu infekują zdrowe. Krąg zamknięty. Jeśli będziemy przyprowadzać zdrowe dzieci, zagrożenie infekcją będzie mniejsze. Wszystkim nam chodzi o to, by nasze dzieci były zdrowe i mogły w pełni korzystać z placówki przedszkolnej - dodaje.



***


Rygorystyczne egzekwowanie apelu kuratora to pomysł dyrektorów niektórych placówek. Pomysł, który na dodatek przysparza kłopotów zarówno lekarzom, jak i rodzicom. A najbardziej cierpią chyba przyprowadzane bez potrzeby do przychodni dzieci, które niestety przeziębień w życiu nie unikną.



Magdalena Waga


Zainteresował temat?

0

0


Zobacz również

reklama

Komentarze (0)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Na tym forum nie ma jeszcze wpisów
reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat