W sercu piotrkowskiej Starówki zebrało się kilkanaście osób, które chciały pokazać, że protestujące osoby niepełnosprawne słusznie podjęły się walki o godne życie.
Największym problemem w wychowaniu naszych niepełnosprawnych dzieci są pieniądze, bardzo małe pieniądze. Rząd w ogólnie nie dba o nasze dzieci. Sami musimy się zapożyczać, albo wyłożyć ostatni grosz, aby nasze dzieci mogły skorzystać z jakiekolwiek rehabilitacji czy dodatkowego leczenia. Należy pamiętać, że my przy tych dzieciach jesteśmy 24 godziny na dobę. Myślę, że nasz rząd powinien troszkę więcej zaangażować się w pomoc dla nas - mówiła jedna z uczestniczek środowej akcji.
Małgorzata Pingot, inicjatorka protestu, wskazywała, że utworzony został Fundusz Solidarnościowy, skąd pieniądze miały być przeznaczane na pomoc osobom niepełnosprawnym.
Za te pieniądze mieli być m.in. zatrudnieni asystenci dla osób niepełnosprawnych. Czy są? Nie ma. Te pieniądze zostały przez rządzących przeznaczone na przekupywanie Polaków, po to, aby zagłosowali na nich w kolejnych wyborach. Pokażmy im czerwoną kartę. Myślę, że to się wszystko skończy. Jest coraz gorzej. Trudno się żyje w tym kraju normalnym, uczciwym ludziom. PiS musi odejść - nawoływała Małgorzata Pingot.
Przypomnijmy, niepełnosprawni apelują do rządu o to, by przeznaczana dla nich renta socjalna została zrównana z pensją minimalną. Obecnie wypłaca się im zaledwie 1217 zł.