Zbiornik Sulejowski powstał ostatecznie w 1974 roku. 23 lata później na południu Polski pojawiło się natomiast Jezioro Czorsztyńskie, które ma 1120 ha, długość linii brzegowej wynosi 29,7 km. Jest mniejsze od naszego zalewu, który liczy 2700 ha, a jego linia brzegowa to 58 km. Wydaje się jednak, że to zbiornik w Pieninach przyciąga więcej turystów. Nie tylko ze względu na swoje położenie. Także z powodu infrastruktury. W tym roku powstała tam np. trzydziestokilometrowa ścieżka rowerowa Velo Czorsztyn. Są ogólnodostępne plaże z gastronomią, wypożyczalnią sprzętu, toaletami, prysznicami i … parkingami. Chętni mogą popływać po zalewie statkiem, ten największy jednorazowo może zabrać nawet 130 osób.
- Główna przyczyna obecnego stanu jest brak planu zagospodarowania przestrzennego. Nie wiadomo gdzie będzie, co będzie, co można, a czego nie można. Do tego jakość wody, kłopoty z sinicami – powiedział nam bosman jednego z portów nad zalewem. – Właścicielami terenów nad zbiornikiem są to Lasy Państwowe, a to gminy, a to łódzkie wodociągi. Poza tym nie ma parkingów, samochody stają przy samym brzegu. I dlatego nikt nie chce inwestować – dodaje.
Z mapy turystycznej regionu zniknął Ośrodek Wypoczynkowy „Wodnik” w Bronisławowie.
- Nie przedłużono mi umowy dzierżawy terenu – wyjaśniał nam w 2018 roku Zdzisław Jakubowski znany w regionie jako Łysy. - Niespodziewanie dostałem pismo, w którym wezwano mnie do opuszczenia terenu. Myślałem, że dostanę zawału, gdy się o tym dowiedziałem. Umowę wypowiedziano wówczas również mieszczącym się w Bronisławowie Wodnemu Komisariatowi Policji i Wodnemu Ochotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu. Nieruchomości nad Zalewem Sulejowskim należą do Skarbu Państwa i są w zarządzie Miasta Łódź oraz Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej.
Szansę na to, aby nad sulejowskim zbiornikiem powstał ośrodek z prawdziwego zdarzenia widzi Piotr Wojtysiak, starosta piotrkowski. - Zalew stanowi olbrzymi potencjał turystyczny – mówi. - Jest perełka, którą próbujemy odzyskać czyli Bronisławów, nieruchomość, dziś we władaniu miasta Łodzi. Toczymy spór przed Prokuratorią Generalną w zakresie zwrotu nieruchomości. Niestety jest zawieszona ze względu na epidemie – dodaje. Po odzyskaniu terenu starosta planuje przekazać go gminie Wolbórz. Oba samorządy wydzierżawiłyby go wówczas nawet na kilkadziesiąt lat, aby pozyskać kluczowego inwestora. Ten zbudowałby prawdziwą bazę gastronomiczną, noclegową i port. Piotr Wojtysiak i burmistrz Wolborza, Andrzej Jaros są zdeterminowani, aby taki obiekt powstał. Do Bronisławowa mogliby też wówczas przyjeżdżać miłośnicy wodnych sportów motorowych, bo kąpiel w zbiorniku nie zawsze jest wskazana. - Kluczową rzeczą jest kwestia jakości wody – podkreśla starosta. - Porównując ją w trzech największych zbiornikach centralnej Polski czyli Włocławek, Jeziorsko i Sulejów ten ostatni ma mniej groźnych dla zdrowia dioksan. Jedynym problemem jest nadmierna ilość azotu i fosforu pochodzących głównie z pól, obszarów intensywnie nawożonych i trochę z osiedli, które mają niezbyt doskonałe oczyszczalnie ścieków – wyjaśnia prof. Maciej Zalewski z Uniwersytetu Łódzkiego.
Jakby tego było mało, to w ubiegłym roku pojawiła się susza. Widok nad Zalewem Sulejowskim był przerażający. Unieruchomione jachty, rowery wodne, żaglówki stojące w kałużach. Pochodząca z Tomaszowa Anita Sowińska, posłanka Lewicy z okręgu piotrkowskiego złożyła wówczas interpelację skierowaną do Ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej w sprawie problemu wysychania zbiornika.
- Chcę, aby odbyła się debata na temat przyszłości Zalewu Sulejowskiego. Wzięliby w niej udział przedstawiciele powiatów i gmin na terenie których znajduje się zbiornik, a także eksperci. Być może zorganizowalibyśmy ją w ramach Zespołu Parlamentarnego „Zielony Ład dla Polski”. Taka debata prawdopodobnie odbędzie się w październiku – podkreśla w rozmowie z TT.
- Takich narad było już wiele - dodaje Marek Mazur, wieloletni przewodniczący Sejmiku Województwa Łódzkiego - Robiliśmy spotkania, nawet sesje, chociaż ten zbiornik nie jest własnością województwa łódzkiego. Dzisiaj trochę przykro jest, że nikt się tym problemem nie zajmuje. Samorządy sobie z tym nie poradzą, co prawda powstały nowe oczyszczalnie ścieków wokół chociażby w Sulejowie, Mniszkowie czy Tomaszowie, ale samym zbiornikiem powinien zająć się rząd. To musi być inwestycja centralna – dodaje.
- Ten zbiornik trzeba traktować jako miejsce „wypadziku” na 2-3 dni. Warszawa, Łódź, Częstochowa, Radom są tak blisko, że turyści mogą do nas wpadać. Jednak nie ma się co łudzić, że zalew będzie miejscem, gdzie rodziny będą przyjeżdżać na dwutygodniowy urlop – mówi bosman...