Filmowy Piotrków zazwyczaj kojarzy się nam z takimi plenerami, jak staromiejski Rynek, przyległe doń uliczki i podwórka, czy perony dworca kolejowego. Okazuje się jednak, że w tworzeniu filmowej historii naszego miasta miały również swój udział piotrkowskie świątynie. I bynajmniej nie chodzi tu tylko o ukazanie fragmentu ich zabudowy czy zarysu jako majaczącego gdzieś w tyle kadru tła. Nad Strawą prekursorami wprowadzenie przedstawicieli X Muzy do wnętrz miejsc uświęconych byli bernardyni. A ich dzieło kontynuowali ojcowie jezuici. Przed kamerą zagrał więc jeden klasztor i jeden kościół.
Jan Englert na rękach
Po raz pierwszy ekipa filmowa we wnętrzach jednej z piotrkowskich świątyń pojawiła się czterdzieści jeden lat temu. I choć był to okres świetności PRL-u i władze państwowe nie żywiły zbyt przyjaznych uczuć do Kościoła, to jednak filmowcom udało się uzyskać i pieniądze, i przychylność partyjnych notabli do „kręcenia” w oryginalnej scenerii piotrkowskiego klasztoru Bernardynów. Również ówcześni bracia bernardyni chętnie otworzyli podwoje swej siedziby przed tak niezwykłymi jak na klasztorną regułę gośćmi. W ten sposób w sierpniu 1967 roku przedstawiciele warszawskiego Zespołu Realizatorów Filmowych „Iluzjon” pod kierownictwem Jana Łomnickiego, znakomitego reżysera i scenarzysty (również brata znanego i lubianego aktora Tadeusza Łomnickiego), w przyklasztornym kościele zrealizowali część ujęć do telewizyjnego filmu „Cyrograf dojrzałości”. Bohaterem tej niespełna godzinnej opowieści jest młody chłopak, Wiktor, świeżo upieczony maturzysta, który w ciągu kilku godzin, próbując zdobyć pieniądze na pierwszą „legalną hulankę”, przekonuje się, że w świecie dorosłych takie wartości, jak: uczciwość, honor i wiara w ideały, przegrywają w zderzeniu z szarą codziennością, a bez „paru dych” w ogóle nie ma życia. W rolę Wiktora wcielił się wówczas zaledwie 24-letni Jan Englert. Jak przyznają osoby blisko związane z aktorem, do tej roli specjalnie nauczył się on chodzić na rękach.
Z realizacją „Cyrografu dojrzałości” w piotrkowskich plenerach związana jest dość zabawna anegdota. Otóż przyjeżdżając nad Strawę, filmowcy przeliczyli się co do możliwości obsadzenia w roli statystów piotrkowian. Ponieważ była pełnia lata, w mieście brakowało młodych ludzi, gdyż większość przebywała na wakacjach, i o statystów było znacznie trudniej niż ktokolwiek z filmowców się spodziewał. Jak ubolewano na łamach ówczesnej lokalnej „Gazety Ziemi Piotrkowskiej”, niejeden piotrkowianin czy piotrkowianka zaprzepaścili swe wielkie szanse życiowe. Dziś „Cyrograf dojrzałości” uznawany jest za jeden z pierwszych polskich filmów telewizyjnych zajmujących się problematyką moralną.
Dużo dymu u jezuitów
Po filmie Jana Łomnickiego dość długo przyszło czekać piotrkowskim świątyniom na kolejną wizytę przedstawicieli X Muzy w ich wnętrzach. Osiemnaście lat po „filmowym debiucie” klasztoru Bernardynów przyszedł czas na debiut barokowych wnętrz kościoła oo. Jezuitów. W 1985 roku właśnie tę świątynię nad Strawą wybrał do swego filmu Wojciech Żółtowski. Jak powiedział nam jeden z księży pełniących wówczas kapłańską posługę w jezuickiej świątyni, „kościół na czas zdjęć został po prostu wypożyczony przez filmowców; sami księża niestety nie zagrali przed kamerą, a pamiątką, jaką po sobie zostawiła ekipa filmowa, był gryzący sztuczny dym, który jeszcze przez jakiś czas po zakończeniu zdjęć dawał się wszystkim we znaki”.
„W cieniu nienawiści” to wojenna opowieść o młodej warszawiance, która, pomimo grożącego jej niebezpieczeństwa, podejmuje się ukryć, a następnie przewieźć do położonego tuż przy granicy III Rzeszy klasztoru, żydowskie dziecko. Dramat rozpoczynają sekwencje z jezuickiego kościoła. To tu główna bohaterka filmu – Ewa - wraz ze swą rodziną uczestniczy w mszy w intencji szczęśliwego powrotu z niewoli Pułku Ułanów Pasławskich, w którym służył jej mąż. Wnętrza barokowej świątyni jezuickiej pojawiają się w obrazie Żółtowskiego kilkakrotnie. Również jedna z kluczowych scen fabuły rozgrywa się w jezuickiej świątyni - uciekając przed uliczną łapanką, Ewa wbiega do kościoła, przed ołtarzem zastaje jednak modlącego się niemieckiego oficera. Na jego widok wydaje okrzyk przerażenia. Oficer zaskoczony i speszony opuszcza kościół. Reżyserski debiut Żółtowskiego, obecnie nieco zapomniany, wpisał się w historię polskiego kina jako jedno z pierwszych dzieł ukazujących różnorodność postaw Polaków wobec Żydów w okresie II wojny światowej. Oprócz Ewy i jej podobnych jest na ekranie i kobieta, która ukrywa Żydów tylko i wyłącznie dla pieniędzy, jest też i osoba, która nie ukrywa swej niechęci do nich i choć nie denuncjuje, to jednak stara się mieć jak najmniej do czynienia z ludźmi im pomagającymi. Jest też i pewna kolaborantka, której postawa na końcu filmu nie do końca okazuje się tak jednoznaczna, na jaką by wyglądała w pierwszych kadrach filmu. Wszyscy oni są ofiarami czasów, w jakich przyszło im żyć. W opinii wielu recenzentów film Żółtowskiego dziś można potraktować jako przeciwwagę dla wzbudzającej wiele kontrowersji książki „Strach” Jana Tomasza Grossa.
Ślub z przełomu stulecia
Trzeci i jak dotąd ostatni raz filmowcy wykorzystali piotrkowskie kościelne wnętrza na przełomie XX i XXI wieku. Miało to miejsce przy okazji realizacji telewizyjnego serialu „Przeprowadzki” w reżyserii Leszka Wosiewicza. 10-odcinkowa saga o rodzinie Szczygłów kierującej firmą zajmują się przeprowadzkami i przewozem mienia z miejsce na miejsce, w większości została zrealizowana w Piotrkowie przy ulicy Pijarskiej. Trudno się więc dziwić, że do sceny filmowego ślubu głównego bohatera, który można obejrzeć w drugim odcinku serialu, reżyser wykorzystał wnętrza pobliskiego kościoła jezuickiego. Czesław Szczygieł i Róża Żychniewicz ślubują sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską na tle ołtarza głównego jezuickiej świątyni.
Wielu piotrkowian wizyty przedstawicieli X Muzy wspomina bardzo miło, zawsze bowiem, jak twierdzą niektórzy, dla miasta to spora atrakcja, a i zarobić przy okazji można całkiem niezłe pieniądze. Kiedy i czy w ogóle jeszcze zobaczymy filmowców nad Strawą, tego nie wie nikt. W oczekiwaniu na kolejną wizytę następnej ekipy filmowej pozostaje nam śledzić telewizyjne programy w poszukiwaniu filmów nakręconych w piotrkowskiej scenerii.
Agawa
- “Całe to skrzyżowanie jest do du.. !”
- Sześciolatki w szkołach. Dla kogo zabraknie miejsca?
- Italiano, co dalej z tobą?
- Unikalne miejsce w piotrkowskim sądzie
- BHT Piotrkowianin JUKO Piotrków Trybunalski – plany na nowy rok
- HARC kręcił teledysk
- Pozytywnie nakręceni – Stowarzyszenie Przyjaciół Dzieci i Młodzieży HARC
- Jak rozpoznać powiat
- Andrzej Poniedzielski – jestem poetą użytkowym