Uwaga! Kamera w kościele!

Tydzień Trybunalski Piątek, 29 sierpnia 20080
Filmowy Piotrków zazwyczaj kojarzy nam się głównie z takimi plenerami, jak staromiejskie uliczki czy perony dworca kolejowego. Udział w tworzeniu filmowej historii naszego miasta miały jednak również piotrkowskie świątynie. Co ciekawe, po raz pierwszy ekipa filmowa pojawiła się we wnętrzach jednego z miejskich klasztorów w czasach świetności PRL-u, a więc w okresie, kiedy Kościół nie cieszył się przychylnością państwa. A jednak udało się...
Filmowy Piotrków zazwyczaj kojarzy się nam z takimi plenerami, jak staromiejski Rynek, przyległe doń uliczki i podwórka, czy perony dworca kolejowego. Okazuje się jednak, że w tworzeniu filmowej historii naszego miasta miały również swój udział piotrkowskie świątynie. I bynajmniej nie chodzi tu tylko o ukazanie fragmentu ich zabudowy czy zarysu jako majaczącego gdzieś w tyle kadru tła. Nad Strawą prekursorami wprowadzenie przedstawicieli X Muzy do wnętrz miejsc uświęconych byli bernardyni. A ich dzieło kontynuowali ojcowie jezuici. Przed kamerą zagrał więc jeden klasztor i jeden kościół.

Jan Englert na rękach

Po raz pierwszy ekipa filmowa we wnętrzach jednej z piotrkowskich świątyń pojawiła się czterdzieści jeden lat temu. I choć był to okres świetności PRL-u i władze państwowe nie żywiły zbyt przyjaznych uczuć do Kościoła, to jednak filmowcom udało się uzyskać i pieniądze, i przychylność partyjnych notabli do „kręcenia” w oryginalnej scenerii piotrkowskiego klasztoru Bernardynów. Również ówcześni bracia bernardyni chętnie otworzyli podwoje swej siedziby przed tak niezwykłymi jak na klasztorną regułę gośćmi. W ten sposób w sierpniu 1967 roku przedstawiciele warszawskiego Zespołu Realizatorów Filmowych „Iluzjon” pod kierownictwem Jana Łomnickiego, znakomitego reżysera i scenarzysty (również brata znanego i lubianego aktora Tadeusza Łomnickiego), w przyklasztornym kościele zrealizowali część ujęć do telewizyjnego filmu „Cyrograf dojrzałości”. Bohaterem tej niespełna godzinnej opowieści jest młody chłopak, Wiktor, świeżo upieczony maturzysta, który w ciągu kilku godzin, próbując zdobyć pieniądze na pierwszą „legalną hulankę”, przekonuje się, że w świecie dorosłych takie wartości, jak: uczciwość, honor i wiara w ideały, przegrywają w zderzeniu z szarą codziennością, a bez „paru dych” w ogóle nie ma życia. W rolę Wiktora wcielił się wówczas zaledwie 24-letni Jan Englert. Jak przyznają osoby blisko związane z aktorem, do tej roli specjalnie nauczył się on chodzić na rękach. Z realizacją „Cyrografu dojrzałości” w piotrkowskich plenerach związana jest dość zabawna anegdota. Otóż przyjeżdżając nad Strawę, filmowcy przeliczyli się co do możliwości obsadzenia w roli statystów piotrkowian. Ponieważ była pełnia lata, w mieście brakowało młodych ludzi, gdyż większość przebywała na wakacjach, i o statystów było znacznie trudniej niż ktokolwiek z filmowców się spodziewał. Jak ubolewano na łamach ówczesnej lokalnej „Gazety Ziemi Piotrkowskiej”, niejeden piotrkowianin czy piotrkowianka zaprzepaścili swe wielkie szanse życiowe. Dziś „Cyrograf dojrzałości” uznawany jest za jeden z pierwszych polskich filmów telewizyjnych zajmujących się problematyką moralną.

Dużo dymu u jezuitów

Po filmie Jana Łomnickiego dość długo przyszło czekać piotrkowskim świątyniom na kolejną wizytę przedstawicieli X Muzy w ich wnętrzach. Osiemnaście lat po „filmowym debiucie” klasztoru Bernardynów przyszedł czas na debiut barokowych wnętrz kościoła oo. Jezuitów. W 1985 roku właśnie tę świątynię nad Strawą wybrał do swego filmu Wojciech Żółtowski. Jak powiedział nam jeden z księży pełniących wówczas kapłańską posługę w jezuickiej świątyni, „kościół na czas zdjęć został po prostu wypożyczony przez filmowców; sami księża niestety nie zagrali przed kamerą, a pamiątką, jaką po sobie zostawiła ekipa filmowa, był gryzący sztuczny dym, który jeszcze przez jakiś czas po zakończeniu zdjęć dawał się wszystkim we znaki”. „W cieniu nienawiści” to wojenna opowieść o młodej warszawiance, która, pomimo grożącego jej niebezpieczeństwa, podejmuje się ukryć, a następnie przewieźć do położonego tuż przy granicy III Rzeszy klasztoru, żydowskie dziecko. Dramat rozpoczynają sekwencje z jezuickiego kościoła. To tu główna bohaterka filmu – Ewa - wraz ze swą rodziną uczestniczy w mszy w intencji szczęśliwego powrotu z niewoli Pułku Ułanów Pasławskich, w którym służył jej mąż. Wnętrza barokowej świątyni jezuickiej pojawiają się w obrazie Żółtowskiego kilkakrotnie. Również jedna z kluczowych scen fabuły rozgrywa się w jezuickiej świątyni - uciekając przed uliczną łapanką, Ewa wbiega do kościoła, przed ołtarzem zastaje jednak modlącego się niemieckiego oficera. Na jego widok wydaje okrzyk przerażenia. Oficer zaskoczony i speszony opuszcza kościół. Reżyserski debiut Żółtowskiego, obecnie nieco zapomniany, wpisał się w historię polskiego kina jako jedno z pierwszych dzieł ukazujących różnorodność postaw Polaków wobec Żydów w okresie II wojny światowej. Oprócz Ewy i jej podobnych jest na ekranie i kobieta, która ukrywa Żydów tylko i wyłącznie dla pieniędzy, jest też i osoba, która nie ukrywa swej niechęci do nich i choć nie denuncjuje, to jednak stara się mieć jak najmniej do czynienia z ludźmi im pomagającymi. Jest też i pewna kolaborantka, której postawa na końcu filmu nie do końca okazuje się tak jednoznaczna, na jaką by wyglądała w pierwszych kadrach filmu. Wszyscy oni są ofiarami czasów, w jakich przyszło im żyć. W opinii wielu recenzentów film Żółtowskiego dziś można potraktować jako przeciwwagę dla wzbudzającej wiele kontrowersji książki „Strach” Jana Tomasza Grossa.

Ślub z przełomu stulecia

Trzeci i jak dotąd ostatni raz filmowcy wykorzystali piotrkowskie kościelne wnętrza na przełomie XX i XXI wieku. Miało to miejsce przy okazji realizacji telewizyjnego serialu „Przeprowadzki” w reżyserii Leszka Wosiewicza. 10-odcinkowa saga o rodzinie Szczygłów kierującej firmą zajmują się przeprowadzkami i przewozem mienia z miejsce na miejsce, w większości została zrealizowana w Piotrkowie przy ulicy Pijarskiej. Trudno się więc dziwić, że do sceny filmowego ślubu głównego bohatera, który można obejrzeć w drugim odcinku serialu, reżyser wykorzystał wnętrza pobliskiego kościoła jezuickiego. Czesław Szczygieł i Róża Żychniewicz ślubują sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską na tle ołtarza głównego jezuickiej świątyni.

Wielu piotrkowian wizyty przedstawicieli X Muzy wspomina bardzo miło, zawsze bowiem, jak twierdzą niektórzy, dla miasta to spora atrakcja, a i zarobić przy okazji można całkiem niezłe pieniądze. Kiedy i czy w ogóle jeszcze zobaczymy filmowców nad Strawą, tego nie wie nikt. W oczekiwaniu na kolejną wizytę następnej ekipy filmowej pozostaje nam śledzić telewizyjne programy w poszukiwaniu filmów nakręconych w piotrkowskiej scenerii.

Agawa

Zainteresował temat?

1

0


Zobacz również

reklama

Komentarze (0)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Na tym forum nie ma jeszcze wpisów
reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat