Tak zabijali swoich przyjaciół

Tydzień Trybunalski Wtorek, 29 stycznia 20130
Kot spalony żywcem w piecu, pies powieszony przez swojego właściciela, szczeniaki wyrzucone na mróz czy przyjaciel domu w studzience. Przypadków znęcania się nad zwierzętami w naszym regionie jest coraz więcej.
Tak zabijali swoich przyjaciół

Na 100 zwierząt trafiających do piotrkowskiego schroniska 30 jest mocno poturbowanych. Bywa, że zwierzęta trafiają martwe. Kary za takie czyny są małe, a sprawcy, których nie znaleziono i nie udowodniono im czynu, czują się bezkarni.

***

*Sześciomiesięczny kotek został żywcem wrzucony do gorącego pieca. Próbował uciekać i zaklinował się w rurze odprowadzającej dym. Zwłoki zwierzęcia zostały wyciągnięte przez policjantów. Martwy kot zginął w pozycji zasłaniającej łapkami oczy.

*Owczarek kaukaski zginął z rąk swojego właściciela. Mieszkaniec wsi Laski (gmina Wola Krzysztoporska) pobił i powiesił go na drzewie, kiedy ten udusił kurę z jego gospodarstwa.

*Dżeki był przywiązywany i bity przez swojego właściciela. Widok był tak tragiczny, że żona oprawcy nie wytrzymała i zgłosiła sprawę do piotrkowskiego schroniska. Dla psa było już za późno.

*Karim został wrzucony do studzienki. Prawdopodobnie wyrzucił go właściciel, bo pies był bardzo chory i wymagał długotrwałego leczenia. Uratowali go pracownicy schroniska. Dwa miesiące później zdechł na ich rękach.

*Sześć jednodniowych szczeniaków właściciel wyrzucił na mróz. Udało się uratować tylko jednego.

*Trzy szczeniaki ktoś przy minusowej temperaturze wyrzucił do kosza na śmieci. Przeżyły. Dwa znalazły dom, jeden choruje i jest leczony w schronisku.

*Trzy kilkumiesięczne psy ktoś wyrzucił na tory kolejowe. Były pobite i zamroczone. Dwa przejechał pociąg. Suczka została potrącona i trwale okaleczona. Słynna Ciuchcia przeszła operację i ma własne konto na portalu społecznościowym.

***

- Przypadków znęcania się nad zwierzętami w naszym regionie jest coraz więcej. Bez przerwy trafiają do nas poturbowane zwierzęta. To są tak drastyczne przypadki, że trudno o tym spokojnie rozmawiać - mówi Maria Mrozińska, pracownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Piotrkowie.

Pracownicy schroniska wymieniają wiele drastycznych przypadków traktowania zwierząt. Jedne udaje się uratować i znajdują dom, inne są okaleczone tak bardzo, że nie udaje im się przeżyć.
- Trafił do nas niedawno Bubu, bokser, którego ktoś wyrzucił na mróz, bo był ciężko chory i wymagał operacji. Inny przykład owczarka kaukaskiego, którego właściciel przywiązał i katował, bo ten udusił mu kurę. Na koniec powiesił swojego przyjaciela. Ostatnio na przejeździe kolejowym znaleźliśmy mocno pobitego owczarka niemieckiego. Nazwaliśmy go Alex (był bardzo podobny do tego pasa z serialu). Pies był mocno pobity i miał wielką ranę na brzuchu. Takich przypadków jest mnóstwo. Na 100 psów, które trafiają do naszego schroniska, 30 to te, nad którymi się znęcano. Ci, którzy to robią, nie są ludźmi. Apeluję do sędziów o wyższe wyroki - mówi Maria Mrozińska.

Wielokrotnie znęcanie nad zwierzętami trudno udowodnić sprawcom, stąd nieduża ilość spraw trafiających do sądu. Od 2010 do 2011 r. w Wydziale Karnym Sądu Rejonowego w Piotrkowie odbyło się dziesięć spraw o znęcanie się nad zwierzętami.

- Jeden wyrok to była kara bezwzględnego pozbawienia wolności na sześć miesięcy. To był najsurowszy wyrok w wymienionym czasie. W trzech innych sprawach zastosowano kary ograniczenia wolności, gdzie sąd orzekł o obowiązkowej pracy na cele społeczne. W trzech sprawach była sądownie orzeczona kara grzywny (w dwóch pierwszych sprawach to kwota 1 tys. zł, a w trzeciej 700 zł). W jednej sprawie sąd warunkowo umorzył postępowanie. W II Wydziale Karnym od 2010 do 2011 r. były dwie sprawy. W jednej orzeczono karę grzywny w wys. 800 zł, a druga jeszcze się toczy. Dotyczy ona kota spalonego żywcem - mówi Agnieszka Leżańska, rzecznik Sądu Okręgowego w Piotrkowie.

Maria Mrozińska z piotrkowskiego schroniska, która na co dzień spotyka się z przypadkami dręczonych zwierząt, zastanawia się, jakim trzeba być człowiekiem, by tak traktować zwierzęta.
- Taki ktoś (bo nie można go nazwać człowiekiem) dziś skrzywdzi zwierzę, a jutro zrobi krzywdę człowiekowi – dodaje. Czy tak rzeczywiście jest, zapytaliśmy piotrkowską psycholog.

- Ktoś, kto znęca się nad zwierzętami w takim sensie, że świadomie zadaje im ból, niejednokrotnie czerpiąc z tego przyjemność, może mieć poważne problemy psychiczne. W literaturze spotyka się wiele odniesień do różnych badań potwierdzających, że wśród psychopatów, socjopatów czy wielokrotnych morderców często występowały akty znęcania się nad zwierzętami. Można więc przypuszczać, że osoba, która dopuszcza się tak okrutnego czynu wobec bezbronnych zwierząt, może mieć takie predyspozycje, wynikające choćby ze skłonności do uprzedmiotowienia istot żywych i z funkcjonowania empatii na niskim poziomie lub jej braku, ale z pewnością nie oznacza to, że każda osoba, która znęcała się nad zwierzęciem, musi koniecznie krzywdzić ludzi - mówi Agnieszka Piątek, psycholog z Piotrkowa.

Czy takie bestialskie zachowanie i traktowanie zwierząt wynika z wychowania, wzorców z dzieciństwa czy zwykłej bezmyślności? - Przyczyną takiego zachowania mogą być różnorodne zaburzenia osobowości, zaburzenia psychiczne. Czasem zachowanie to wynika z wyuczonego wzorca zachowań w domu, czyli powiedzielibyśmy – wychowania, gdzie rodzice uczyli swoje dzieci reagować na problemy złością i użyciem siły. Osoby wzrastające w takiej atmosferze nie odczuwają i nie oceniają aktów fizycznej przemocy jako znęcanie się. Narasta w nich agresja i znajduje swoje ujście do wewnątrz lub na zewnątrz i czasem oznacza to niszczenie rzeczy lub znęcanie się nad młodszymi i słabszymi kolegami lub nad zwierzętami. W przypadku dzieci do najważniejszych przyczyn tkwiących w domu rodzinnym jest stosowanie agresji i przemocy przez rodziców, a także przyzwolenie na stosowanie przemocy wobec innych, stosowanie nadmiernych wymagań czy odrzucenie emocjonalne, nadmierne kontrolowanie. Czasami znęcanie się nad zwierzętami wynika ze zwykłej bezmyślności, na przykład pies jest uwiązany na łańcuchu przy budzie o wiele cięższym niż on sam, ponieważ poprzedni pies był ogromny i nikt nie pomyślał, żeby dostosować go do nowego, małego psa - mówi Agnieszka Piątek.

Pracownicy schroniska wielokrotnie apelowali o rozsadek w podejmowaniu decyzji o posiadaniu zwierzęcia.

- Jeśli zdarzy się sytuacja, że mamy suczkę , która się oszczeni i nie chcemy szczeniaków, nie topmy ich, nie palmy, nie wystawiajmy na mróz, bo zwierzę cierpi tak samo jak człowiek. Wystarczy pójść do któregokolwiek lekarza weterynarii i ten w humanitarny sposób uśpi zwierzęta. Kosztuje to niewiele. Jeśli kogoś na to nie stać, można przynieść miot do schroniska - apeluje Maria Mrozińska.

Ewa Tarnowska-Ciotucha

POLECAMY


Zainteresował temat?

7

0


Komentarze (0)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Na tym forum nie ma jeszcze wpisów
reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat