Program opiera się na trzech filarach: budowie hal produkcyjnych na terenie zakładów karnych, wprowadzeniu ulg dla zewnętrznych kontrahentów, którzy zdecydują się na zatrudnienie więźniów oraz rozszerzeniu zakresu ich pracy na rzecz samorządów. Wprowadzony został w 2016 roku i jak podkreślają pracownicy Wydziału Komunikacji Społecznej i Promocji Ministerstwa Sprawiedliwości, przynosi wymierne efekty. Przed jego wdrożeniem pracę podejmowało 36% wszystkich skazanych w kraju, a obecnie jest to 54%.
Piotrkowski areszt to jedna z 7 jednostek w okręgu łódzkim. Jak informuje kpt. Jakub Białkowski, rzecznik prasowy dyrektora Okręgowego Służby Więziennej w Łodzi, obecnie pracę w okręgu wykonuje około 1800 osób, co stanowi 45% wszystkich osadzonych. - Przed wprowadzeniem rządowego programu powszechność zatrudnienia była na poziomie 30%. Zwiększyło się także zatrudnienie odpłatne, co jest o tyle istotne, że z tych funduszy budowane są hale bez obciążania kieszeni podatników, a zewnętrzni pracodawcy otrzymują 35-procentowy zwrot kosztów zatrudnienia - tłumaczy.
W piotrkowskim areszcie pracuje obecnie prawie połowa osadzonych, czyli ponad 300 osób, z czego 100 otrzymuje wynagrodzenie. Więźniowie wykonują wszelkie prace na terenie jednostki – przyrządzają i wydają posiłki, sprzątają, podejmują się prac remontowych. - Staramy się nie angażować zewnętrznych firm, z jednej strony po to, by aktywizować osadzonych, a z drugiej ze względu na oszczędności – informuje por. Cezary Jabłoński, rzecznik prasowy piotrkowskiego Aresztu Śledczego. Część więźniów jest zatrudniana przez zewnętrzne firmy – wykonują oni m.in. prace w ubojni bydła i koni, w firmie budowlanej czy na rzecz lokalnych samorządów. Ich liczba jest jednak nadal niewielka ze względu na specyfikę jednostki – piotrkowski zakład karny jest typu zamkniętego, wyjście poza mury wymaga więc systemu konwojowego, co w dłuższej perspektywie jest nierentowne. Nowe rozwiązanie w tym zakresie to utworzenie na terenie aresztu pomieszczenia, które udostępniane jest zewnętrznym firmom. - Nie mamy miejsca, by zbudować halę produkcyjną, ale w takim pomieszczeniu możliwe jest wykonywanie prostych prac np. przy pakowaniu – dodaje Cezary Jabłoński.
Znaczna część wynagrodzenia więźniów przeznaczana jest na różnego rodzaju fundusze i spłaty zobowiązań, szczególnie alimentacyjnych. Za miesiąc przepracowany w pełnym wymiarze godzin otrzymują oni około 350 - 380 zł. Pieniądze te trafiają na akumulację i mają ułatwić start osadzonym po opuszczeniu zakładu.
- Naszym celem jest skierowanie do pracy wszystkich, którzy się do tego nadają. Oczywiście na przeszkodzie stają kwestie bezpieczeństwa, bo niektórzy osadzeni są agresywni i nie można ich obdarzyć zaufaniem, ale nawet dla nich staramy się znaleźć proste formy aktywności. Praca ma ogromny wymiar resocjalizacyjny, uczy ich samodyscypliny i ułatwia znalezienie zatrudnienia już po wyjściu na wolność – podsumowuje Jabłoński.
Dzięki zmianie ustawy Kodeks karny wykonawczy zwiększył się krąg podmiotów uprawnionych do zatrudniania skazanych. Osadzeni mogą oni wykonywać prace na rzecz samorządów terytorialnych, spółek prawa handlowego, a nawet państwowych jednostek organizacyjnych. Tak dzieje się w Oddziale Zewnętrznym w Goleszach (gmina Wolbórz), gdzie skazani często angażują się w akcje społeczne, np. sprzątanie okolic Zalewu Sulejowskiego. - Współpraca z tą jednostką przynosi obustronne korzyści – zapewnia burmistrz Wolborza Andrzej Jaros. - W ubiegłym roku w podziękowaniu za pomoc w różnorodnych akcjach porządkowych przeprowadziliśmy remont drogi dojazdowej do aresztu. Skazani wykonują pracę chętnie i z zaangażowaniem, na pewno będziemy korzystać z ich wsparcia w przyszłości.