Policjanci wspólnie z sanepidem sprawdzali handlujących czy przestrzegają zaleceń sanitarnych. W pewnym momencie podeszli też do pani Anety i jej męża.
– Podał policjantce dowód, spisała też PESEL – relacjonuje nam zdenerwowana kobieta. – Nagle podeszła z kolegą do męża i skuła go w kajdanki. Wszystko przy ludziach, widowisko niesamowite. Zapytałam, o co jest oskarżony. Policjantka mówiła, że jest ścigany listem Interpolu z powodu zabójstwa I stopnia. Zawiozą go na komendę, a potem do prokuratury. Zapytałam czy dobrze sprawdziła dane, czy nie ma pomyłki, powiedziała, że nie. Jednak jej partner odszedł na bok, coś sprawdził, wrócił i powiedział, żeby sobie odpuściła. Policjant rozkuł jedną rękę męża, jego koleżanka nie była z tego faktu jednak zadowolona. W końcu rozkuła męża. Okazało się, że niektóre dane się nie zgadzają - PESEL i rodzice. Nazwisko i imię oraz miejscowość urodzenia i owszem. Do tego pani zamiast 6 w miesiącu urodzenia zobaczyła 9. Nie zgadzał się też rysopis, mąż jest 20 centymetrów wyższy od poszukiwanego. Policjantka wreszcie dodała, że pomyłki się zdarzają i ona przeprasza. Ale ja powiedziałam, że tego tak nie odpuszczę. Pracuję na targowisku z mężem prawie 30 lat. To jest paranoja jak nas potraktowano! Widzieć bliską osobę, która nagle okazuje się, że nie wiadomo z jakiego powodu jest skuta, a mnie informuje się, że mąż popełnił 26 lat temu morderstwo. Dla mnie to jest trauma. A nie wspomnę o tym, co się działo z moim mężem. Nogi mu przyrosły do podłoża – denerwuje się pani Aneta.
Małżeństwo złożyło skargę na działania policjantów, rozważa też kroki prawne. Fakt złożenia skargi potwierdził w rozmowie z nami komendant miejski policji w Piotrkowie insp. Krzysztof Mikułowski. - Trwają czynności, będziemy sprawę wyjaśniać, na pewno strona skarżąca dostanie pisemną odpowiedz, a ja ustalę okoliczności. Jeśli błąd jest po stronie policjantów, jeśli naruszyli przepisy, to poniosą konsekwencję. Nie wiem czy w systemach jest błąd, a może dane błędnie wprowadziła policjantka – podkreśla.
Komendant powiedział również, że policja ma obowiązek zatrzymać osobę (i założyć kajdanki), którą „wyrzuci” system po wpisaniu odpowiednich danych. I tak zapewne było w tym przypadku. - Już były takie sytuacje, że policjanci zostawali z dowodem w ręku – dodaje.