Oto pełna treść oświadczenia:
Jestem kobietą z dużym bagażem doświadczeń życiowych, a także zawodowych.
Dlaczego od tego zaczęłam? Bo znalazłam się w takim momencie życia, że lepiej niż wcześniej zdaję sobie sprawę, że są rzeczy ważne i ważniejsze oraz że przede wszystkim warto być przyzwoitym.
Jak już zapewne wiecie, zostałam odwołana z funkcji I Zastępcy Prezydenta Miasta Piotrkowa Trybunalskiego przez Prezydenta Juliusza Wiernickiego. Niestety sposób, w jaki zostałam odwołana, był kontynuacją planu, jaki Juliusz Wiernicki zaczął realizować tak naprawdę niedługo po tym, jak został zaprzysiężony na stanowisko prezydenta. Na samym początku, „delikatnie”, tak aby w pewnym momencie dojść do poziomu, na który nikt zwyczajnie nie może sobie pozwolić. Zaczęło się od dyskredytowania mojej osoby, nie tylko w oczach moich pracowników, ale także opinii publicznej. Dlatego, często nie widzieliście mnie na ważnych spotkaniach wewnętrznych i zewnętrznych - po prostu jako I zastępca nie byłam na nie zapraszana. Oczywiście, jako mój przełożony, „mógł robić co chciał i kiedy chciał”, aż doszło do momentu, kiedy osoby postronne zaczęły dostrzegać, że jestem pomijana w ważnych procesach decyzyjnych. Pomijana nawet w procesach decyzyjnych dotyczących polityki kadrowej tych obszarów, za które merytorycznie to ja byłam odpowiedzialna. Mój wpływ na zatrudnianie pracowników był niewielki. Ponadto, każda decyzja musiała być zatwierdzona przez Juliusza Wiernickiego.
Do tegorocznych wyborów samorządowych szliśmy z jednego komitetu „Z Sercem dla Piotrkowa”, który został stworzony z myślą o różnych środowiskach, w tym politycznych. Łączyło nas jedno - działanie na rzecz Piotrkowian. Juliusz Wiernicki pewnego dnia pojawił się, opowiedział historię o tym, że jako działacz Platformy Obywatelskiej, dostanie odległe, niebiorące miejsce do Rady Miasta, a o wystawieniu go na kandydata Prezydenta Miasta Piotrkowa Trybunalskiego nie mogło być mowy. Zaufałam mu, uwierzyłam w niego i tak oto razem rozpoczęliśmy maraton wyborczy, który sami wiecie, jak się zakończył. Początki naszej wspólnej pracy na rzecz mieszkańców były naprawdę wzorowe, rozumieliśmy się, spędzaliśmy mnóstwo czasu razem, aby poznać Urząd i szybko rozpocząć realizację wszelkich zamierzeń oraz planów, jakie pojawiły się w kampanii wyborczej. Teraz zwyczajnie żałuję, że przystałam na jego prośbę i zgodziłam się zostać jego pierwszym zastępcą.
Jak pisałam już powyżej, niedługo po wyborach okazało się, że jednak mamy zupełnie inne podejście do zarządzania Miastem. Juliusz Wiernicki, z nieznanych mi powodów, zapomniał o swoich własnych propozycjach oraz słowach, a także o wszystkich partnerskich ustaleniach i planach. Zaczął za to wdrażać nowy plan, w którym dla mnie nie było miejsca. Dodatkowo, dla poparcia „słuszności” swoich powyborczych posunięć, już kilka miesięcy temu wypuścił do przestrzeni publicznej kłamliwą narrację mówiącą o tym, iż „nie będzie chodził na pasku PSL”. Zawsze traktowany był jak partner, który na własne życzenie zaczął nie dość, że zmieniać filary współpracy, to tak naprawdę zaczął odsuwać się, jak by nie było, od swojego koalicjanta, czyli PSL. Natomiast, trzeba podkreślić że Juliusz Wiernicki, mimo wszystko, rozpoczął konflikt ze mną, a nie z moim środowiskiem politycznym. Równocześnie w ciągu ostatnich miesięcy, jak pisałam powyżej, doświadczałam brak szacunku, a nawet możliwości rozmowy o bieżących sprawach, czy realizacji długofalowych projektów. Jako profesjonalista, a także odpowiedzialna kobieta nie mogłam sobie na to pozwolić. Mam swoją godność i trzeba było powiedzieć dość. Niestety obróciło się to przeciwko mnie i zaczęło być odbierane jako wrogie działanie na rzecz Miasta oraz naszej „współpracy”.
Warto więc zadać sobie pytanie, w jakich kategoriach sprawuje swoją funkcję Prezydent tego Miasta? Czy nie jest to przypadkiem przywiązywanie wagi do rzeczy małostkowych, nacisk na promocję własnej osoby i funkcjonowanie w jakimś wirtualnym, nierealnym świecie?
Jak pisałam, początki były bardzo dobre, obiecujące, cieszyłam się, że będę mogła pracować na rzecz Piotrkowa Trybunalskiego oraz jego Mieszkańców i patrzeć, jak Miasto rośnie w siłę. Podstawą współpracy jest wzajemne zaufanie, szacunek, komunikacja oraz dojrzałość życiowa i zawodowa. Juliusz Wiernicki okazał się nie tym człowiekiem, za jakiego go uważałam. To moja porażka, przyznaję. Nie mogę pogodzić się z tym, że swoje skandaliczne zachowanie przekuł w brak moich kompetencji i zaangażowania w pracę. Znosiłam to przez wiele miesięcy z nadzieją, że wszystko się ułoży. Niestety, tak się nie stało, bo tak postanowił Juliusz Wiernicki. W końcu zostałam odwołana w towarzystwie dwóch mężczyzn, najbliższych współpracowników prezydenta, z których jeden - Piotr Kulbat w czasie tego całego czasu starał się być dla mnie oparciem - teraz zajmie moje stanowisko.
Możliwość pracowania na rzecz Piotrkowa Trybunalskiego i jego Mieszkańców była dla mnie zaszczytem, nie formą promocji samej siebie. Dziękuję wszystkim moim współpracownikom oraz osobom, których w tym czasie spotkałam na swojej drodze.
Dziękuję też za ogrom wsparcia, jakie otrzymałam od Was w ostatnim czasie.
Do zobaczenia! Ponieważ w dalszym ciągu będę działała na rzecz Piotrkowa Trybunalskiego i jego Mieszkańców.
Krystyna Czechowska