- Wracałem rano do mieszkania i zauważyłem na I piętrze dym, wszedłem do siebie na II i było całkowicie zadymione. Ziegłem z powrotem na dół i zacząłem walić w drzwi sąsiadów, którzy szybko rozpoczęli ewakuację dzieci. Obudziliśmy także inną sąsiadkę, żeby również uciekała i zadzwoniliśmy po straż. Potem już oni działali – relacjonuje mieszkaniec kamienicy przy ul. Wiejskiej.
- Na miejsce zadysponowaliśmy 4 zastępy z Piotrkowa. Do pożaru doszło w jednym z lokali mieszkalnych w kamienicy przy ul. Wiejskiej. Nasze działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, ugaszeniu pożaru oraz ewakuacji czterech osób. Potem strażacy sprawdzili czy w innych lokalach nie unosi się tlenek węgla – nic takiego nie stwierdzili i przewietrzyli budynek – mówi mł. Bryg. Wojciech Pawlikowski, oficer prasowy komendanta piotrkowskiej PSP.
Cała akcja trwała do godziny 10:30. Niezamieszkały lokal doszczętnie spłonął, a prawdopodobną przyczyną pożaru była nieszczelność komina. Strat jeszcze nie oszacowano, a na miejsce został wezwany nadzór budowlany, który sprawdzi czy kamienica nadaje się do zamieszkania. Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić budynek był już przed pożarem w trakcie wyłączania z użytkowania.
Niestety w wyniku pożaru zginął pies, ale mieszkańcy kamienicy przy ul. Wiejskiej mają świadomość, że mogło być znacznie gorzej. - Ludzie dochodzą teraz do siebie, to jest dramat tych rodzin. Mnie nie było podczas pożaru, ale jak przyjechałem to się przeraziłem i to jest szczęście, że nikt nie zginął – mówi jeden z mieszkańców.
Dziękować Bogu, że sąsiad wrócił w porę i odpowiednio zareagował, gdyby go tam nie było to boję się, że moglibyśmy mieć 10 ofiar
– dodaje.
Na miejscu zdarzenia była już dyrektor piotrkowskiego MOPR-u, Zofia Antoszyczyk, która zaoferowała pogorzelcom tymczasowe zakwaterowanie w bursie, ale mieszkańcy zdecydowali zająć się tym we własnym zakresie.
Rozmawialiśmy także z wiceprezydentem Piotrkowa, Andrzejem Kacperkiem, który zapowiedział, że rodziny będą objęta ścisłą opieką MOPR-u, a szczegółowe decyzje co do formy pomocy zapadną w poniedziałek.
Zapewnienie lokali zastępczych leży po stronie prywatnego właściciela kamienicy, który mieszka w Częstochowie. Wiceprezydent Kacperek zapowiada, że miasto będzie się z nim kontaktować i rodziny na pewno nie będą pozostawione same sobie.