Posła, na spotkanie z nauczycielami, zaprosiła Beata Dróżdż, kiedyś radna, której troje dzieci zakończyło już edukację w G1.
W spotkaniu uczestniczyli również przedstawiciele Kuratorium Oświaty i kierownik Referatu Edukacji Urzędu Miasta Radosław Kaczmarek. Ten ostatni na wstępnie zaznaczył, że projekt nauczycieli i dyrekcji o przywróceniu SP18 nie ma racji bytu, ponieważ dzieci w Piotrkowie jest zbyt mało, a w związku z tym nie ma potrzeby powoływania kolejnej podstawówki.
Jakie były argumenty nauczycieli? Chcą, by do ich szkoły przeniesiono kilka oddziałów z SP 13 i SP 16, które już dziś – wg nich – są przepełnione. Jedna z mam dziecka, które jest uczniem SP 16 informowała, że już teraz jej dziecko kończy lekcje o godz. 15.20 (zaczyna zajęcia ok. 11), a co będzie, kiedy w szkole będzie jeszcze więcej oddziałów (klasy siódme i ósme)...
Kiedy przedstawiciel magistratu opuścił już spotkanie, nauczyciele wylali wszystkie swoje żale. Twierdzili, że ich argumenty nie znajdują zrozumienia u władz miasta. Mało tego, dali do zrozumienia, że samorząd wręcz szykanuje ich szkołę, jako przykład podając zablokowanie termomodernizacji budynku G1 czy zakaz powoływania dodatkowych oddziałów, co wiąże się z tym, że niektóre klasy w G1 liczą dziś nawet po 30 osób.
Wojciechowski zapewnił, że wszystkie argumenty środowiska szkolnego przekaże kuratorowi oświaty, który będzie przecież zatwierdzał nową sieć szkół w mieście. - Jestem zawsze po stronie dzieci, po stronie jakości nauki. Należałoby bardziej zgłębić temat i poznać historię tej szkoły, niemniej jednak argumenty przedstawione przez nauczycieli są ważne i istotne. W Kuratorium będę przedstawiał te argumenty.
Co istotne, poseł Prawa i Sprawiedliwości zapewnił, że żaden nauczyciel nie straci pracy w wyniku reformy. Tymczasem podczas poniedziałkowego spotkania zespołu do spraw reformy oświaty, wiceprezydent Andrzej Kacperek ostrzegł dyrektorów, że muszą być przygotowani na podejmowanie trudnych decyzji, wypowiedź padła w kontekście ewentualnych zwolnień nauczycieli.