Kiedy i w jak powinny się odbyć wybory prezydenckie? Z takim pytanie zwróciliśmy się do Joanny Scheuring - Wielgus z Lewicy oraz Dariusza Klimczak z Polskiego Stronnictwa Ludowego, czyli posłów opozycji, a także przedstawiciela obozu rządzącego, czyli Antoniego Macierewicza z Prawa i Sprawiedliwości.
Zdecydowany sprzeciw wobec przeprowadzenia wyborów 10. maja wyraża Joanna Scheuring - Wielgus. - Powinny one odbyć się najlepszym i najbardziej dogodnym terminie, czyli wtedy kiedy będzie opanowana epidemia. Mamy taką sytuacje, że jest ogłoszona pandemia przez rządzących i wszyscy wiemy jak ta sytuacja wygląda, bo jej doświadczamy codziennie. W takich okolicznościach normalne wybory, czyli takie, że idziemy do miejsca, w którym oddajemy głos nie mogą się odbyć. Najprostszym sposobem zapisanym w Konstytucji jest ogłoszenie stanu klęski żywiołowej, który de facto już mamy i przeprowadzenie wyborów wtedy kiedy sytuacja będzie już opanowana - proponuje posłanka Lewicy. - Władza może chcieć, ale przede wszystkim powinna przestrzegać Konstytucji, a wybory korespondencyjne, które są teraz proponowane przez Prawo i Sprawiedliwość i pana Sasina będą ją naruszały - ostrzega.
Diametralnie inne zdanie na temat nadchodzącej elekcji ma Antoni Macierewicz z Prawa i Sprawiedliwości. Uważa on, że powinniśmy zagłosować w planowanym terminie, a wręcz uznaje to za już postanowione. - Ta sprawa została rozstrzygnięta przez Marszałek Witek i to ona jest właściwa do podjęcia tej decyzji. Wybory prezydenckie odbędą się 10. maja i będziemy głosowali korespondencyjnie. Teraz ustawa w tej sprawie jest w Senacie, a jak stamtąd wróci to Sejm ją zatwierdzi i rozstrzygnie to o terminie i sposobie głosowanie. To jest najbezpieczniejszy sposób głosowania i eliminuje wszelkie wątpliwości czy to głosowanie może komukolwiek i w jakikolwiek sposób zagrozić. Daje ono bezpieczeństwo i jednocześnie przywraca ład społeczny, daje możliwość kształtowania struktur bezpieczeństwa państwa we właściwy sposób i pozwoli na dalszy rozwój gospodarczy - twierdzi polityk PiS. - Gdyby nie przeszła ta ustawa to Polska będzie bez całego systemu głosowania, bez przepisów jak głosować i bez instytucji, które je przeprowadzają - podkreśla.
Dariusz Klimczak z Polskiego Stronnictwa Ludowego zwrócił uwagę, że przegłosowanie przez posłów ustawy o głosowaniu korespondencyjne wcale nie jest takie pewne, a wszystko będzie zależało od jednomyślności w obozie Zjednoczonej Prawicy. - Rozstrzygnie o tym kluczowe głosowanie dotyczące odrzucenia weta Senatu i wtedy się przekonamy. Zadecydują o tym przede wszystkim posłowie Porozumienia i jeśli przeciw będzie ich więcej, niż pięciu to wtedy możemy zapomnieć o głosowaniu korespondencyjnym. Wtedy wszystko spocznie w rękach większości parlamentarnej, czyli Prawa i Sprawiedliwości. Czy zdecydują się na tradycyjne wybory 10. maja? Czy jednak termin ten przesuną na tydzień później lub 23. maja? W mojej ocenie i wszystkich partii opozycyjnych te wybory powinny być przeprowadzone dopiero wtedy, kiedy będziemy bezpieczni epidemicznie, a Polacy będą zdecydowani, żeby zagłosować. By tak się stało musi wrócić normalność, Dzisiaj tylko Prawo i Sprawiedliwość oraz Andrzej Duda myślą o wyborach, a reszta ludzi, która nie zajmuje się zawodowo polityką myśli o czymś zupełnie innym - twierdzi poseł PSL.
Postanowiliśmy sprawdzić co na temat przeprowadzenia wyborów w majowym terminie myślą właśnie zwyczajni obywatele, niezaangażowani w codzienne spory polityczne. Posłuchajcie co mieli do powiedzenia w tej sprawie mieszkańcy Piotrkowa.
Nad ustawą dotyczącą głosowania korespondencyjnego wciąż trwają prace w Senacie, które muszą zakończyć się do 6. maja. Następnie ponownie trafi ona do Sejmu, który na posiedzeniu w dniach 6. - 7. maja będzie głosował w sprawie jej przyjęcia lub odrzucenia i dopiero wtedy dowiemy się kiedy i jak zagłosujemy. Kluczowe będzie stanowisko formacji byłego wicepremiera Jarosława Gowina, czyli Porozumienia, które liczy 18 posłów. Jeśli pięciu lub więcej z nich będzie przeciwnych ustawie to znajdzie się ona w koszu. Natomiast jeżeli zagłosują razem z PiS za jej przyjęciem to trafi na biurko Prezydenta. Po jej ewentualnym podpisaniu przez Andrzeja Dudę, powszechne głosowanie korespondencyjne stanie się rzeczywistością.