Alkohol w szkole? Rodzice mówią dość

Tydzień Trybunalski Piątek, 10 maja 201320
- Nauczyciele nie przychodzą na lekcje, zajęcia z informatyki nie istnieją, dzienniki zniknęły, dzieci mówią, że w szkole jest alkohol. Do tego nie wiadomo, co stało się z pieniędzmi za wynajem sali gimnastycznej – takie zarzuty wysuwają rodzice uczniów.
fot. A. Stańczykfot. A. Stańczyk

Powiedzieli dość i żądają od wójta, aby natychmiast zwolnił dyrektora szkoły w Srocku.

 

W Srocku zawrzało, a właściwie wrze od dawna, bo od dłuższego czasu to, co dzieje się w tamtejszym Zespole Szkół, jest na ustach wszystkich we wsi. 28 kwietnia w sali OSP wójt zorganizował spotkanie z mieszkańcami. Zważywszy na to, że Srock to miejscowość stosunkowo niewielka, przyszły tłumy. Wszyscy, wcale nie kryjąc emocji, domagali się jednego - wyrzucenia z pracy dyrektora szkoły.


- Sprawa ta była omawiana szczegółowo podczas ostatniej sesji. Wówczas podjąłem decyzję o zorganizowaniu spotkania, aby wyjaśnić wszelkie sporne sprawy. Na wstępnie deklaruję daleko idącą pomoc dla państwa – rozpoczął Marceli Piekarek, wójt gminy Moszczenica. - W 2012 roku dochodziły do mnie jako gospodarza gminy (a jednocześnie organu prowadzącego dla szkół) niepokojące wieści, że w tej szkole źle się dzieje, szczególnie jeśli chodzi o dyrektora szkoły. Potraktowałem te informacje bardzo poważnie. Podobne informacje otrzymywałem również ze strony radnych, niekoniecznie z tego okręgu wyborczego. Mam jednak zasadę - jeśli ktoś mnie o czymś informuje, to żądam udokumentowania tej informacji. Niestety nie doczekałem się potwierdzenia na piśmie. Po jakimś czasie odbyła się sesja Rady Gminy, podczas której omawialiśmy sprawy oświatowe. Byli obecni przedstawiciele dwóch szkół - Zespołu Szkół w Srocku i szkoły w Rękoraju. Zapytałem wprost: panie dyrektorze, czy w Zespole Szkół w Srocku wszystko jest w porządku? Padła odpowiedź: tak. Z tyłu siedziała kilkudziesięcioosobowa reprezentacja rodziców. Zapytałem ponownie. Odpowiedź była taka sama. Jest to zapisane w protokole sesji Rady Gminy. Dlatego właśnie złożyłem oświadczenie, że wszelkie informacje o tym, że w szkole w Srocku źle się dzieje, traktuję jako plotki. Nikt nie zaprotestował. Temat dla mnie został zamknięty.


Sprawa jednak nie została zamknięta. Bomba wybuchła z opóźnionym zapłonem. 1 marca rodzice uczniów skierowali do wójta pismo, a w nim zarzuty pod adresem dyrektora. - Szanowny panie wójcie, zwracamy się z prośbą o interwencję w związku z niewłaściwymi sytuacjami, jakie mają miejsce w bieżącym roku szkolnym w Zespole Szkół w Srocku. Jako rodzicom zależy nam na dobru naszych dzieci, ich bezpieczeństwie i wynikach w nauce. W ostatnim czasie dochodzi jednak do sytuacji, które szkodzą wizerunkowi naszej szkoły, negatywnie wpływają na uczniów i wywołują ogólne niezadowolenie - napisali rodzice.
Zarzuty zebrali w siedmiu punktach. Pierwszy z nich dotyczył częstych nieobecności dyrektora w szkole. - Gdy chcemy załatwić jakąś sprawę, słyszymy, że dyrektor wyjechał, jest w gminie lub w Starostwie. Wydaje nam się to dziwne, gdyż powszechna opinia naszych radnych jest taka, że dyrektor w gminie bywa wyjątkowo rzadko. Nie było go nawet na szkolnej choince, co pokazuje jego stosunek do starań Rady Rodziców i jej działań. Kiedy chcemy omówić z nim jakąś bieżącą sprawę (gdy jest w szkole), mówi, że nie jest potrzebny na naszym zebraniu, wygłasza swoją opinię i wychodzi - twierdzą rodzice.


Punkt drugi - dyrektor nie dba o wizerunek szkoły. Kolejny - nagminnie przepadają zajęcia. - Przepadają lekcje fizyki, chemii, muzyki, biologii. Dzieci informują nas, że siedziały w klasie same, były na świetlicy lub kazano im iść wcześniej do domu, ponieważ ich nauczyciela nie było. Lekcji fizyki nie było, bo pan nie przyjechał, siedział w sekretariacie lub rozmawiał przez komórkę. Dzieci z klas IV – VI mają wychowanie fizyczne połączone z dwiema klasami, ale na lekcji jest tylko jeden nauczyciel albo dyrektor, albo tylko pani od WF-u, a tego drugiego nie ma po prostu w pracy - mówią rodzice.
Punkt czwarty - zajęcia z informatyki nie istnieją. - W klasach starszych uczniowie nie mają nawet podawanego tematu. Nauczycielka siedzi przed działającym komputerem i przegląda sobie Internet, a dzieci bawią się przy kilku sprawnych komputerach uczniowskich. Na półrocze i koniec roku prawie wszyscy mają piątki, ale nie oceny są najważniejsze. Wolimy, żeby nasze dzieci były czegoś uczone i żeby coś po tych zajęciach potrafiły. Już dziś okazuje się, że nasi absolwenci nie radzą sobie z tym przedmiotem w szkołach średnich, co jest dla nich krzywdzące, a dla nas niezrozumiałe - piszą rodzice w piśmie do wójta. W punkcie piątym rodzice twierdzą, że dyrektor nie rozlicza się z pieniędzy, które szkoła zarabia na wynajmie sali sportowej (“Okoliczni mieszkańcy składali się na jej budowę, dzisiaj pytają rodziców, co dzieje się z pieniędzmi za jej wynajem. Nasi znajomi płacą za wynajęcie 20 zł na godzinę, w ciągu tygodnia daje to kwotę ok. 200 zł. Być może Urząd Gminy zna cel, na który te pieniądze są wydawane, ale my nie możemy się tego dowiedzieć”).


Zarzut kolejny dotyczy braku zasad postępowania w przypadku kryzysu. - Kiedy uczeń dowożony szkolnym autobusem uległ wypadkowi, nikt nie poinformował pozostałych czekających na odwiezienie do domu po lekcjach, co mają robić. Niektórzy sami dzwonili po rodziców, inni sami wracali kilka kilometrów do domu. Taka sytuacja nie powinna się powtórzyć - twierdzą rodzice.


Ostatni z zarzutów wystosowanych pod adresem dyrektora dotyczy braku dzienników lekcyjnych w szkole. Ponoć zniknęły na cały tydzień. - Dzieci w domu żartują, że chyba nie muszą już chodzić na lekcje. Co z obecnościami i ocenami? Jak długo może tak być? - pytają mieszkańcy Srocka.
Pod pismem podpisali się “zaniepokojeni rodzice uczniów Zespołu Szkół w Srocku” z przewodniczącą Rady Rodziców Barbarą Reliszką na czele.


Wójt skargę na dyrektora potraktował jak skargę na siebie samego, pismo przekazał więc przewodniczącemu Rady Gminy. Temat powrócił na sesji. Sprawą zajęła się Komisja Rewizyjna. Ta skargę uznała za zasadną, jako główny powód swojej decyzji podając “nierozliczanie się z wynajmu sali gimnastycznej, sklepiku i ksero”. Również Rada Gminy podczas sesji kwietniowej podzieliła zdanie Komisji Rewizyjnej. - Wówczas powiedziałem, że spotkam się z mieszkańcami, aby tę sprawę omówić, bo nie traktuję jej wyłącznie jako skargi na dyrektora, ale rodzaj konfliktu pomiędzy rodzicami a dyrektorem szkoły - mówi wójt.


Za nadzór pedagogiczny w szkole odpowiada jednak nie wójt, a Kuratorium Oświaty. Marceli Piekarek postanowił więc skierować skargę rodziców na dyrektora również do kuratora oświaty. Ten kontrolę w szkole w Srocku przeprowadził 20 marca. Wówczas to dyrektor poinformował kontrolujących, że informacje o jego częstych nieobecnościach w szkole zawarte w piśmie Rady Rodziców są nieprawdziwe. Nieprawdą wg niego jest również brak uczestnictwa w zebraniach Rady Rodziców. Czy stwierdzono jakiekolwiek nieprawidłowości?


Analiza dzienników wykazała brak wpisów tematów zajęć edukacyjnych w kilku przypadkach (muzyka, j. angielski, WOŚ, godzina wychowawcza, fizyka, informatyka, j. niemiecki, zajęcia artystyczne, WF, technika, historia, matematyka) - w sumie kilkadziesiąt przypadków we wszystkich klasach szkoły podstawowej i gimnazjum. Zwrócono również uwagę na to, że na pierwsze półrocze w zdecydowanej większości klas wystawiono wszystkim uczniom jednakowe - bardzo dobre oceny z informatyki. Oceny te wynikały z jednakowych dla wszystkich uczniów ocen cząstkowych. Wytknięto również, że dyrektor nie prowadził informacji w szkole o braku dzienników lekcyjnych. Kontrolerzy wnioskowali więc o “zintensyfikowanie działań nadzoru pedagogicznego w kwestii przestrzegania oceniania wewnątrzszkolnego, w szczególności przez nauczyciela informatyki”. Ponadto zalecono systematyczne monitorowanie realizacji podstawy programowej i wybranych programów nauczania, a także zobowiązano nauczycieli do prawidłowego prowadzenia dokumentacji - dzienników lekcyjnych.


Wójt o wyjaśnienia poprosił również dyrektora Zespołu. Ten do zarzutów odniósł się na piśmie. - Zgodnie z ustawą o systemie oświaty rolą dyrektora jest reprezentowanie placówki na zewnątrz. Nieobecności dyrektora w gabinecie nie oznaczają, że dyrektor nie pracuje. Nieobecności w szkole związane są z czynnościami służbowymi. Radni gminy nie są etatowymi pracownikami Urzędu Gminy i nie mają wiedzy, ile razy dyrektor gości w Urzędzie, tym bardziej, że Wydział Oświaty nie mieści się w budynku Urzędu Gminy - odpowiedział na zarzut nr 1.


Zainteresował temat?

9

4


Zobacz również

Komentarze (20)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Rękorajczyk ~Rękorajczyk (Gość)10.05.2013 23:07

Rozumiem, że wójt też musiał wziąć zwolnienie na ten dzień, bo w urzędzie go nie było czy też "reprezentował urząd na zewnątrz. Nieobecności wójta w gabinecie nie oznaczają, że wójt nie pracuje". No właśnie kto może być w pracy nie będąc w pracy/gabinecie?

00


97-300 97-300ranga10.05.2013 15:29

"Waldek" napisał(a):
Pamiętacie jak pijany policjant rozwalił się w Siomkach radiowozem i dalej pracuje !!!!

Facet jak chlał w swoim garażu tak chleje do dziś,znajomy jest jego sąsiadem i opowiadał mi o jego pijackich wybrykach.

00


AJ ~AJ (Gość)10.05.2013 14:19

"Waldek" napisał(a):


- dokładnie!

00


Hary ~Hary (Gość)10.05.2013 13:25

Jak piją w pracy , to zwalniać ich i po sprawie - a nie tuszować sprawę i zamiatać pod dywan. Jak piją i tłumaczą się , że mają stresującą pracę - to znaczy , że do tej pracy się nie nadają = zwolnić. Tyle osób jest bezrobotnych i chętnych do pracy .Natomiast bardzo trudno zwolnić danego delikwenta , bo jest on przyjęty z układu(nepotyzm jest tak bardzo potężny że szkoda gadać !!!).

10


lad ~lad (Gość)10.05.2013 12:36

W budżetówce chleją jak świnie.Nikt ich nie kontroluje,mają przywileje o jakich pracownik w sektorze prywatnym może jedynie pomarzyć a że ci z budżetówki to zazwyczaj czyjeś pociotki to ochrona też jest.

10


sklave sklaveranga10.05.2013 12:03

Alkohol w szkole, toż to normalka!!!
Chemia to był najprzyjemniejszy przedmiot w szkole podstawowej. No a szczególnie kiedy przerabialiśmy Bitwę po Grunwaldem 1410 r.
Oj działo się wtedy, oj działo się, szczególnie gdy zaczęli zataczać się ci wyrośnięci uczniowie mający po 18 lat. No i jakoś nikt się nie żalił.
Dziś walka o dzieci idzie szczególnie w gminie Moszczenica.
Wójt nową szkołę buduje a tu brak dzieci się szykuje.
Mało tego szkoła będzie nosiła imię żony nazisty!!!!
Ciekawe czy wielebny szkołę poświęci??
....
Władza bębni na tam tamie by naród rytm zachował.
Foto:
http://sklave.manifo.com/smieszne-zdjecia

00


Waldek ~Waldek (Gość)10.05.2013 11:32

Pamiętacie jak pijany policjant rozwalił się w Siomkach radiowozem i dalej pracuje !!!!

00


ass ~ass (Gość)10.05.2013 11:04

Tu jest Polska i tu sie pije...

00


zol ~zol (Gość)10.05.2013 10:55

najwiekszy problem alkoholowy jest w policji.

00


97-300 97-300ranga10.05.2013 10:30

Problemy z wódą były i będą w szkolnictwie,każdy z nas zna jakiegoś belfra który lubi wtłaczać ambrozję w swoje trzewia.Po co szukać w Srocku jak mamy swoją szkołe nr.13 gdzie nie tak dawno jeszcze występował ten sam problem alkoholowy.

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat