- Ze względu na stan zdrowia osadzony trafił do oddziału szpitalnego. Tam 9 stycznia lekarz stwierdził zgon - poinformowała PAP ppłk Arleta Pęconek, rzeczniczka prasowa Dyrektora Generalnego Służby Więziennej.
Z pewnością nikt nie przypuszczał, że w jednym z mieszkań w bloku przy ulicy Działkowej na Osiedlu Wyzwolenia w Piotrkowie, w ciągu jednego miesiąca, czterech chłopców w okrutny sposób zostanie pozbawionych życia. I to tym bardziej z rąk osoby, do której dzieci wręcz lgnęły. W końcu był to nauczyciel, który cieszył się sympatią uczniów...
Nim Trynkiewicz popełnił w lipcu 1988 roku w Piotrkowie dwie okrutne zbrodnie, na sumieniu miał już wcześniej inne przestępstwa na tle seksualnym. W czasie odbywania służby wojskowej porwał i wykorzystał chłopca ze szkoły podstawowej. Sąd wojskowy skazał go na karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Kilka tygodni później jego ofiarą stał się 12-letni chłopiec. To oznaczało kolejną karę dla "szatana z Piotrkowa". Sąd skazał go na 1,5 roku pozbawienia wolności, co po odwieszeniu poprzedniego wyroku, dało łącznie karę 2,5 więzienia. Dlaczego zatem w lipcu 1988 roku doszło do morderstw chłopców w Piotrkowie? Ze względu na chorobę matki, Trynkiewicz miał przerwę w odbywaniu kary, by zaopiekować się kobietą. 4 lipca zwabił do swojego mieszkania przy ulicy Działkowej w Piotrkowie 13-letniego Wojciecha Pryczka. Chłopca spotkał przypadkowo. Proponował mu, aby zapisał się do sekcji strzeleckiej i wyjechał na obóz młodzieżowy. "Szatan z Piotrkowa" najpierw molestował nastolatka, po czym udusił go, a ciało zakopał w lesie.
Zanim znaleziono zwłoki chłopca, Trynkiewicz zdążył zabić kolejne trzy osoby... Dwadzieścia pięć dni od śmierci Wojtka, Trynkiewicz namówił na wizytę w swoim domu 11-letniego Tomasza Łojka, 12-letniego Artura Krawczyńskiego oraz Krzysztofa Kaczmarka. Chciał im pokazać akwarium z rybkami, proponował strzelanie z wiatrówki. Dwie godziny później zabił ich nożem, a ciała wywiózł do lasu w Kole i podpalił. Zwłoki chłopców zostały znalezione przez grzybiarza.
29 września 1989 roku sąd skazał Trynkiewicza na czterokrotną karę śmierci oraz pozbawienie praw publicznych. W wyniku amnestii z grudnia 1989 roku wyrok zamieniono na karę 25 lat pozbawienia wolności.
Nie potrafię podać motywu. Źle się stało na pewno, bardzo źle się stało. Jak ja bym znał motyw, to przecież dawno bym ten motyw powiedział. Nie ma motywu chyba - mówił Mariusz Trynkiewicz.
Posłuchajcie archiwalnej wypowiedzi prokurator Małgorzaty Ronc, która prowadziła śledztwo przeciwko Trynkiewiczowi (rozmowa w Radiu Strefa FM).
Uważałam, że zbrodnie, okrutne zbrodnie, ich wymiar jest tak głęboki, że żadna inna kara nie wchodzi w grę, a kodeks innej nie przewidywał w postaci dożywotniego pozbawienia wolności. Wtedy obowiązywało moratorium na wykonywanie kary śmierci i ja musiałam uzyskać zgodę ówczesnych ministrów sprawiedliwości i na szczęście taką zgodę uzyskałam, bo nie wyobrażam sobie wejść na salę sądową i wnosić dla Mariusza Trynkiewicza karę 25 lat pozbawienia wolności, to jest w ogóle nieadekwatne do niczego - mówiła prokurator Małgorzata Ronc.
Swoją "odsiadkę" zakończył 11 lutego 2014 roku. Niespełna miesiąc później, na mocy tzw. ustawy o bestiach, Trynkiewicz został odizolowany w zamkniętym ośrodku w Gostyninie. 31 lipca 2015 roku został skazany na 5,5 roku pozbawienia wolności za posiadanie dziecięcej pornografii. We wrześniu 2019 roku trafił do Zakładu Karnego w Płocku. W 2021 ponownie został skazany, również za posiadanie dziecięcej pornografii, tym razem na 6 lat.
Jako pierwszy informację o śmierci Trynkiewicza przekazał portal Gostynin24.
Wywiad w celi z Trynkiewiczem
Fragment wizji lokalnej