Czy kara, jaką otrzymał piotrkowianin, zmieni go?
Nie trzeba bić, żeby krzywdzić
Inteligentny i niezwykle uprzejmy - taki podczas spotkania i rozmowy jest Piotr, były przedsiębiorca z Piotrkowa. W piotrkowskim więzieniu jest jednym 68 skazanych z art. 207 kk (za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad rodziną). - W moim przypadku chodziło nie tyle o znęcanie się fizyczne, co o psychiczne. Ponieważ przez kilka lat spożywałem alkohol w większej ilości – nie panowałem nad niczym. Znęcałem się psychicznie nad żoną i trzema synami. Nie dochodziło jednak do rękoczynów z mojej strony – zaczyna opowiadać Piotr. Mówi, że owszem – było to nękanie. Jak ono wyglądało? - Przede wszystkim wymuszałem na dzieciach i żonie różne czynności, zabraniałem im pewnych rzeczy. Na przykład nie pozwalałem wyjść z domu, kiedy chciały, bardzo krzyczałem, żądałem rzeczy, które były tak naprawdę nierealne. Jeśli chodzi o żonę do “dostawało się” jej za tak zwane głupoty, czyli za to, że na przykład nie ma o danej porze gotowego obiadu. W ogóle za “wszystko” – za to, że dzieci położyły się nieco później spać, że grały na komputerze i za sprawy, które nie miały w życiu tak naprawdę większego znaczenia. A mnie to bardzo denerwowało. Do tego od zawsze byłem dość porywczy i swoje odczucia wyrażałem mocnym krzykiem, przez co dzieci się bały – mówi Piotr.
Nigdy nie użył siły?
Piotr, na pytanie, czy na pewno nigdy nie użył siły wobec swojej żony i dzieci, odpowiada: - Myślę, że nie użyłem. Jego zdaniem to, że trzymał dziecko za rękę i nie pozwalał mu przez długi czas wstać, krzycząc przy tym, to nie jest przemoc fizyczna. Po chwili przemyślenia Piotr jednak stwierdza, że owszem, jest to użycie siły, ale nie w ten sposób, żeby dziecku stała się jakaś krzywda. - Przecież go nie uderzyłem – mówi. Dodaje, że zmuszał synów do tego, aby słuchali tylko i wyłącznie jego. - Na pewno mógłbym fizycznie na nich wpłynąć, bo byłem silniejszy. Gdybym chciał, działałbym bardziej radykalnie, ale nie wymuszałem na synach nic biciem. Po jakimś czasie to wszystko, co robiłem, stało się rutyną. Znęcałem się nad rodziną namolnie, głośno, z krzykiem. Wiem, że wzbudzałem w nich przerażenie – opowiada Piotr.
Podczas takich sytuacji jego żona oczywiście reagowała. - Później też zaczynała krzyczeć, ale ja nie brałem tego pod uwagę. Wręcz odkrzykiwałem i używałem przekleństw, dając jej do zrozumienia, że nie będzie mi rządzić w domu – mówi.