Grażyna Fałek, członek Zarządu Głównego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Warszawie i prezes piotrkowskiego oddziału TOZ została sekretarzem generalnym towarzystwa.
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami oraz Schronisko dla Zwierząt w Piotrkowie organizuje konkurs o nazwie „Twój stosunek do zwierząt miarą twojego człowieczeństwa”.
Statuetkę Przyjaciela Zwierząt piotrkowski oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami przyznał w tym roku Izabeli Ostalak.
Ponad 50 koni czystej krwi arabskiej trzymanych od wielu lat w tragicznych warunkach potrzebuje pomocy. Zwierzęta przetrzymywał w Prądzewie w gminie Łęczyca jeden z łódzkich biznesmenów. Dziesięć koni z wrośniętymi w skórę kantarami i skrajnie zaniedbanych zabrało Pogotowie i Straż dla Zwierząt w Trzciance. - Jestem pewna że w Piotrkowie i w regionie nie brakuje ludzi kochających konie, dlatego wierzę w to, że ktoś pomoże tym zwierzętom - z takim apelem zwraca się do wszystkich mieszkańców Grażyna Fałek, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami - oddział w Piotrkowie. Konie można przygarnąć za darmo.
W podzelowskiej hodowli psów Tosa Inu doszło do ponownej kontroli. Przypomnijmy, że sprawą zajął się piotrkowski TOZ, po tym jak Grażyna Fałek, prezes oddziału obejrzała makabryczny film, w którym dochodzi do wzajemnego zagryzania psów.
"Jeśli on cię nie zagryzie to ja Cię zastrzelę - szyld z takim napisem widnieje na bramie jednej z podzelowskich posesji, w której hodowane są psy rasy Tosa Inu. Ta japońska rasa zaliczana jest to jednej z najbardziej agresywnych na świecie.
Trzech więźniów z piotrkowskiego aresztu pomaga przygotować piotrkowskie schronisko dla zwierząt do przetrwania kolejnej zimy. Tym samym placówka otrzymała nieocenioną pomoc, której zarządzający schroniskiem nawet się nie spodziewali.
- Piotrkowskie schronisko jest zamknięte, ale tylko pod względem przyjmowania, a nie wydawania zwierząt – apeluje i przypomina Grażyna Fałek, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Okazuje się, że mieszkańcy Piotrkowa, ze względu na decyzję powiatowego lekarza weterynarii, który 15 września br. zabronił przyjmowania zwierząt, nie adoptują psów.
Mieszkanka Tomaszowa, bo o niej mowa wrzuciła do paleniska trzy szczeniaki. Zwierzaki spłonęły żywcem.
Dwudziestoletnia klacz Strzałka nie miała łatwego życia. Ciężka praca, brak swojego stada. Jeden telefon do piotrkowskiego schroniska odmienił jej los.Któregoś dnia w piotrkowskim schronisku dla zwierząt zadzwonił telefon. Maria Mrozińska, pracownik placówki, usłyszała w słuchawce historię pewnego konia. Dzwoniła kobieta z powiatu radomszczańskiego, mówiąc, że jej mąż chce sprzedać na rzeź klacz, która od lat jest w ich gospodarstwie, ale nie jest im już potrzebna. Pytała, czy Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami i schronisko mogłoby uratować zwierzę. - Ten telefon obudził w nas na nowo przykre odczucia co do losu zwierząt sprzedawanych na rzeź – mówi Grażyna Fałek z piotrkowskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - One są transportowane w strasznych warunkach. Nasze towarzystwo sprawdziło naocznie, jak to wygląda, i przyznam, że już więcej tego robić nie będziemy, bo to przekroczyło naszą wytrzymałość psychiczną. Cieszę się przynajmniej z tego, że w tej kobiecie obudziły się jakieś uczucia i sentyment do zwierzęcia – relacjonuje Grażyna Fałek.