Zmiażdżyło mi nogę i życie, ale nie zostałem sam

Tydzień Trybunalski Czwartek, 05 stycznia 20120
- Byłem w pracy, kiedy poślizgnąłem się i noga wpadła mi do otworu odprowadzającego wodę z błotem. Coś, co przypominało maszynkę do mielenia mięsa, ucięło mi stopę, a po chwili zmiażdżyło nogę...
Zmiażdżyło mi nogę i życie, ale nie zostałem sam

- Przy okazji zmiażdżyło mi też plany, marzenia i normalne życie - mówi Tomasz Famulski, mieszkaniec gminy Gorzkowice, który kilka lat temu uległ poważnemu wypadkowi. Choroba dotknęła też jego rodzinę i został sam. Niedawno znów potrzebował wsparcia i przekonał się, że tak naprawdę sam nie jest, bo mieszkańcy gminy są razem z nim.

Moje życie zmieniło się o 180 stopni

To był 2006 rok. Dwudziestosześcioletni Tomasz Famulski mieszkał wtedy tylko z mamą (nie ma rodzeństwa, a z ojcem nie utrzymuje kontaktu). Pracował w firmie produkcyjnej. Był zdrowym, młodym człowiekiem wiodącym spokojne życie. Jak każdy miał plany i marzenia, które legły w gruzach w kilka sekund.

- Najpierw złapało mi buta, kilka sekund później ucięło mi stopę. Czułem to. Czułem ten okropny ból. Nie pamiętam zbyt dobrze, kiedy po chwili miażdżyło mi nogę aż do kolana. Z tego momentu zapamiętałem tylko, jak bardzo wali mi serce. Film urwał się bardzo szybko. Obudziłem się dopiero w szpitalu - mówi Tomasz Famulski z gminy Gorzkowice.
Pierwsze dni po powrocie ze szpitala, w którym spędził kilka tygodni, były dla Tomasza bardzo trudne.

- Moja mama załamała się. Bała się o mnie, o moje zdrowie, życie. Drżała o to, jak sobie poradzę, bo musiałem nauczyć się żyć od początku. Nie umiałem się poruszać o kulach, nie umiałem zrobić sobie herbaty, nie umiałem chwycić kubka, bo musiałem utrzymywać równowagę. Wspierała mnie mama i najbliższa rodzina, ale to były ciężkie chwile. Różne myśli wtedy przychodziły mi do głowy. Byłem załamany. Nie wiedziałem, co dalej ze mną będzie. Bałem się o pracę, o to, że nie poradzę sobie finansowo, że nie odnajdę się na nowo. Bez nogi. O kulach. Bez planów i sił do życia - mówi Tomasz.

Dam radę, bo nie mam wyjścia

Tak powiedział sobie w najbardziej krytycznym momencie. Po dwóch latach od wypadku na białaczkę zmarła jego mama. Wcześniej babcia. Został zupełnie sam. Od zakładu pracy, na terenie którego doszło do wypadku, dostał protezę i odszkodowanie. Uwierzył, że da sobie radę.

- Życie z protezą jest o wiele łatwiejsze niż to z pomocą kul. Mimo że to obce ciało, do którego trzeba się przyzwyczaić, daje możliwość prawie normalnego funkcjonowania. Było lepiej, ale trudniej finansowo, bo nie mogłem pracować. Nie jest łatwo przeżyć za 700 zł miesięcznie. Moja renta wynosi 588 zł, a zasiłek pielęgnacyjny 153 zł. Staram się jakoś sobie radzić. Gdyby nie jednorazowe odszkodowanie z zakładu pracy, to zupełnie nie wiem, co by było. Przyszedł jednak moment, że protezę trzeba było zregenerować. Co trzy lata trzeba zmieniać silikon i jeszcze inne części protezy, które się zużywają. To koszt od 7 do 8 tys. zł. Nie miałem takich pieniędzy. Na szczęście większą część kwoty otrzymałem z PFRON-u i NFZ-u. Musiałem jednak ze swojej kieszeni dołożyć minimum 1500 zł. Suma mniejsza, ale z takimi miesięcznymi dochodami nie mam szans nic odłożyć. Tej kwoty też nie miałem. Bardzo chciałem poradzić sobie sam, ale było trudno. Zacząłem dzwonić do różnych fundacji z zapytaniem, czy pomogliby mi uzbierać resztę kwoty na regenerację protezy. Nie było odzewu. Potem kontaktowałem się z posłami ziemi piotrkowskiej. Jako pierwsza odezwała się Elżbieta Radziszewska z radą, bym poprosił o pomoc Urząd Gminy Gorzkowice. Ten pomysł okazał się trafiony - opowiada Tomasz.

Okazało się, że nie jestem sam

Urząd Gminy w Gorzkowicach nie został obojętny na los mieszkańca. Zadziałał błyskawicznie. Pracownicy Urzędu zorganizowali akcję zbiórki na pomoc Tomaszowi Famulskiemu, uruchomili specjalne konto i za pomocą strony internetowej Gorzkowic nagłośnili i zachęcili do pomocy. Odzew był natychmiastowy.

- Przez trzy tygodnie trwania akcji na konto wpłynęły 3 tys. zł. To więcej, niż potrzebowałem. Dzięki tej kwocie będę mógł wymienić silikon w protezie, który będzie lepszej jakości. Wpłynie to na moje codzienne funkcjonowanie. Już nic nie będzie przeszkadzało, uwierało, nie będzie odcisków. Jestem bardzo zaskoczony pomocą ludzi. To dodaje mi tyle optymizmu i siły. Pomogli mi  mieszkańcy wsi Plucice, Kol. Plucice (miejscowość w której mieszka Tomasz), Ryszardów, pracownicy Gminnej  Biblioteki i Gimnazjum w Gorzkowicach oraz pracownicy Urzędu Gminy w Gorzkowicach,  którzy zorganizowali się i zebrali pieniądze dla mnie. Pomogli mi ludzie dobrej woli. Okazało się, że nie jestem sam. Wspiera mnie też najbliższa rodzina, jaka mi została. To bardzo budujące, ale jednocześnie trochę się wstydzę. Nie było mi łatwo prosić o pomoc. Bardzo chciałem radzić sobie sam, bo sądziłem, że ludzie mają już dość pomocy innym. Jest tak dużo ludzi chorych, dzieci, które oczekują pomocy od innych. Nie chciałem być kolejny - mówi Tomasz Famulski.

Ewa Tarnowska-Ciotucha

POLECAMY


Zainteresował temat?

0

0


Komentarze (0)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Na tym forum nie ma jeszcze wpisów
reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat