- “Tydzień Trybunalski”: Różne miasta, różni ludzie. To nie jest pierwsza Pana wizyta w Piotrkowie, jak nas Pan odbiera?
- Marcin Prokop: Piotrkowian mogę ocenić, patrząc na nich ze sceny. Jako publiczność piotrkowianie są bardzo żywi i entuzjastyczni, co dali poznać podczas koncertu zespołu Kombii, gdzie po pięciu minutach wszyscy już byli na parkiecie, mimo że pora jeszcze dość wczesna, a proporcja krwi i alkoholu wciąż jest wyrównana. Nie zdziwiłbym się, gdyby to było po 22.00 – wtedy jest wszystko jedno, kto gra. I tak wszyscy lecą pod scenę. A dziś na prawdę publiczność z Piotrkowa dała radę.
- Są to goście Gali Jubileuszowej 10-lecia firmy Haering Polska - firmy zagranicznej, która na swoją siedzibę nie wybrała na przykład Warszawy czy większego miasta na Śląsku, a właśnie Piotrków Trybunalski...
- Wydaje mi się, że nie wolno narzekać na taką sytuację, gdzie przychodzi zagraniczny, duży pracodawca i daje ludziom w regionie robotę. Myślę, że więcej jest zdecydowanie pozytywów takiej sytuacji niż minusów. Dzięki temu region piotrkowski może się rozwijać. Gdyby tutaj byli tylko lokalni pracodawcy, to byśmy mieli? Prawdopodobnie tylko małą fabrykę śrubek, sklep spożywczy i dwa kioski z gazetami.
- Ciągle mówi się o kryzysie finansowym w naszym kraju. Uważa Pan, że to, iż wielkie firmy zagraniczne zajmują lokalny rynek jest lepsze, niż rozwój firm regionalnych, polskich?
- Myślę, że lokalnym firmom nikt nie broni tego, aby się rozwijały. Tylko na trudnym rynku kapitałowym, jaki mamy w tej chwili, gdzie trudno jest pozyskać pieniądze na finansowanie, na inwestycje, bo banki nie chcą udzielać kredytów, bez kasy z centrali tych firm, czy to z Niemiec, czy z Portugalii (jak w przypadku Biedronki), te firmy stałyby po prostu w miejscu albo zwijały biznes. Jeżeli polscy przedsiębiorcy będą mieli dostęp do tanich kredytów, wtedy mogą konkurować z międzynarodowymi potęgami. W tej sytuacji to jest to błogosławieństwo, że taka firma, jak na przykład Haering, chce tutaj inwestować.
- Dziękuję bardzo za rozmowę!
- Dziękuję.
Pytała Magdalena Waga