- Jakiś czas temu urodził się pomysł, aby z kulturą obcowali także osadzeni w piotrkowskim areszcie. Napisaliśmy list intencyjny do aresztu o nawiązaniu współpracy i utworzeniu Dyskusyjnego Klubu Książki. Nasze uzgodnienia trwały nieco ponad pół roku - mówi Przemysław Skrobek z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Piotrkowie, który był moderatorem dyskusji.
A grupa odbiorców jest duża. W Piotrkowie jest ponad 720 więźniów, ponad 360 jest aktywnymi czytelnikami. - Na początku postanowiliśmy skierować ofertę do tych, którzy odsiadują karę pozbawienia wolności po raz pierwszy. Dodatkowo musieli oni przejść weryfikację przez wychowawców. Chcieliśmy zobaczyć, jak to funkcjonuje. Odbyło się pierwsze spotkanie. Uczestniczyło w nim kilku osadzonych, odbiór - jak najlepszy. Wszyscy byli zadowoleni, ustalono nawet, że spotkania będą organizowane raz w miesiącu. Zobaczymy, jak to będzie się rozwijało, czy osadzeni będą chętnie korzystać i uczestniczyć. Niewykluczone, że w przyszłości ta oferta będzie rozszerzona na większą liczbę osadzonych - mówił por. Jakub Białkowski, oficer prasowy Aresztu Śledczego w Piotrkowie.
Na pierwszym spotkaniu dyskutowano na temat książki Wojciecha Cejrowskiego „Gringo wśród dzikich plemion”. Jak się okazało, nie był to przypadkowy wybór.
- Pierwsza lektura miała zachęcić, a nie odstraszyć. Książka Cejrowskiego cieszy się niesłabnącą popularnością praktycznie we wszystkich bibliotekach. Książki podróżnicze mają dodatkową wymowę, pozwalają chociaż na chwilę zapomnieć o miejscu, w którym przebywają uczestnicy klubu - dodaje Skrobek.
- Grupa pozytywnie się wypowiadała na temat książki. Jest to dodatkowe zajęcie wyciągające z celi. Nie trzeba tam siedzieć cały czas, czekając na spacer lub posiłek. To dobra forma spędzenia czasu i przy okazji możliwość poszerzenia swoich horyzontów - ocenia Białkowski.
Jak pracownicy biblioteki wspominają pierwsze spotkanie? -Była to moja pierwsza wizyta w areszcie. Robi to piorunujące wrażenie, chociażby liczba miejsc kontroli, które trzeba przejść nim dojdzie się do biblioteki aresztu. Dla osoby z zewnątrz wrażenie robi ilość krat, różnych zabezpieczeń. To przytłaczający widok. Mimo to, gdy nawiązała się dyskusja, na tyle się w nią zaangażowałem, że zapomniałem, gdzie jestem. Spotkanie odbywało się w bibliotece aresztu i siedzieliśmy między regałami, więc można było odnieść wrażenie, że jesteśmy w miejskiej bibliotece. Jednak kraty w oknach przypomniały, że jest to areszt. Trochę byliśmy siebie ciekawi. Ja, jak będzie to wyglądało od strony uczestników klubu, a oni zastanawiali się, kto do nich przyjdzie i jaka będzie formuła tych spotkań. Byli zaskoczeni, że nie było to typowe odpytywanie z treści lektury. To jest tak naprawdę rzecz drugorzędna. Ważne, aby tę książkę chociaż ruszyć. Jeżeli ktoś przeczytał rozdział lub dwa, to i tak jest dobrze, ponieważ daje do przyczynek do jakiejś głębszej dyskusji, do rozmawiania o problemach, które się tam pojawiają, do porównania tego z życiowymi problemami lub w ogóle do głębszych przemyśleń - wspomina Przemysław Skrobek.
- Osobiście uważam, że to pozytywne zdarzenie. Ciekawa dyskusja, miła atmosfera i chęć współpracy. Myślę, że będzie się to rozwijało w dobrym kierunku - podsumowuje Renata Wojtczak, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Piotrkowie, która również uczestniczyła w pierwszym spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki w Areszcie Śledczym w Piotrkowie.
Paweł Kwiatkowski