Do największych pożarów miasta zaliczamy te, które wybuchły w 1731 i 1786 roku oraz w 1865 i 1895 roku…
Nie licząc wojen i najazdów, Piotrków na przestrzeni wieków płonął wielokrotnie. To właśnie ogień był żywiołem, który spośród innych klęsk (epidemie, nieurodzaj, susze i powodzie) dotykał piotrkowian najczęściej i którego mieszkańcy najbardziej się bali. Klęski ognia zazwyczaj były spowodowane przypadkowym zaprószeniem.
Spalone dokumenty lokacyjne Piotrkowa
Powszechnie wiadomo, że to właśnie ogień strawił w XIV stuleciu zarówno ówczesną drewnianą zabudowę miasta, jak i pochodzący prawdopodobnie sprzed 1291 roku pierwszy akt nadania praw miejskich Piotrkowowi. Stąd też ich ponowienie w 1404 roku przez króla Władysława Jagiełłę. Kolejne odnotowane pożary, jakie trawiły Piotrków, miały miejsce w 1516 i 1544 roku, a potem w 1615, 1640 i 1648 roku oraz w roku 1704. Jak można przeczytać na stronach “Dziejów Piotrkowa Trybunalskiego” pod redakcją Bohdana Baranowskiego, “[…] pożary w Piotrkowie, podobnie jak w innych miastach, zaczynały się z reguły w dzielnicy żydowskiej, a zwarta i podatna na ogień zabudowa umożliwiała szybkie rozprzestrzenianie się żywiołu na sąsiednie tereny”.
Najtragiczniejsze…
Za najtragiczniejszy w skutkach uchodzi pożar z 1 sierpnia 1731 roku. Odnotowały go trzy kroniki: bernardyńska, jezuicka i farna oraz korespondent ówczesnego “Kuriera Polskiego”. Wedle zapisów w kronice farnej pożar wybuchł najpierw w domu ławnika i kupca piotrkowskiego (późniejszego prezydenta miasta) Aleksandra Watsona (kamienica narożna u zbiegu dzisiejszych ulic Konarskiego i Pijarskiej oznaczona numerem 3), a następnie objął pobliską kamienicę Andrzeja Wierzbisza. Około godziny 14.00 w ogniu stał już niemal cały Piotrków. Spłonął nowy kościół jezuicki i kolegium, 160 kamienic i pomniejszych domostw, ogień uszkodził kaplicę św. Krzyża w kościele farnym, probostwo, pocztę i ratusz w Rynku oraz kilka budynków na Krakowskim Przedmieściu. Wedle wspomnianego korespondenta “Kuriera Polskiego” do najdramatyczniejszych należała akcja ratowania tych, którzy schronienia szukali w kościele jezuickim.
Miasto na walkę z ogniem nieprzygotowane
Choć pod koniec lat 60. XVIII wieku do Piotrkowa, podobnie jak i do innych polskich miast, zawitała komisja Boni Ordinis (Dobrego Porządku), której działalność miała m.in. na celu podnieść bezpieczeństwo przeciwpożarowe miasta, to jednak Piotrków nie ustrzegł się kolejnego wielkiego pożaru w owym stuleciu. Drugi z najtragiczniejszych pożarów Piotrkowa miał miejsce 8 września 1786 roku. Dokładnie opisał go marszałek Trybunału Koronnego, starosta opoczyński, Jan Nepomucen Małachowski w liście do króla Stanisława Augusta. Dzięki owej korespondencji wiadomo, że ogień zaprószono w domach żydowskich na Warszawskim Przedmieściu (obecnie ulica Starowarszawska, pl. Litewski i Wolborska), a silny wiatr przyczynił się do rozprzestrzenienia się żywiołu na obszar objęty murami miejskimi. Według marszałka Trybunału Koronnego mieszkańcy miasta w ogóle nie byli przygotowani w żaden sposób, by umiejętnie stawić czoła zagrożeniu. Straty były więc ogromne. Według spisu sporządzonego przez garnizon piotrkowski spłonęły 53 kamienice i 15 dworków w mieście, 19 dworków na Warszawskim Przedmieściu, 6 dworków i domów w jurydyce arcybiskupiej (teren pomiędzy obecną ulicą Jerozolimską i rzeką Strawą, na lewo od ulicy Starowarszawskiej), 9 domów na Rokszyckim Przedmieściu (dzisiejsza ulica Narutowicza), kościół i klasztor Dominikanek, kolegium i wieże kościoła wówczas już pojezuickiego, część kompleksu pijarskiego, kaplica św. Krzyża i wieża kościoła farnego, która na skutek działania ognia znacznie pochyliła się. Ogień nie oszczędził 84 domów żydowskich oraz około 18 stodół na przedmieściach.
Stare Miasto w płomieniach
W XIX stuleciu wielkie pożary wybuchały w Piotrkowie trzykrotnie. Po raz pierwszy 29 października 1836 roku. Wówczas spłonęła część zabudowy Starego Miasta. Kolejny wielki pożar miał miejsce niespełna 30 lat później. 15 lipca 1865 roku ogień niemal kompletnie zniszczył drewnianą zabudowę żydowskiej dzielnicy. Spłonęło 97 kamienic i około 200 budynków drewnianych. Największe straty dotknęły tereny Żydowskiego Miasta, Wielkiej Wsi, jurydyki arcybiskupiej i Warszawskiego Przedmieścia. Ostatni ze wspomnianych pożarów, jaki wybuchł na Starym Mieście, miał miejsce w 1895 roku i trwał trzy dni, od 21 do 23 lipca.
Pożary lokalnych przedsiębiorstw
Wraz z rozwojem przemysłowym na przełomie XIX i XX stulecia miastu nie tylko przybyło nowych zakładów, ale również zwiększyło się zagrożenie pożarowe. Lokalne tytuły, zwłaszcza te z początku minionego wieku, pełne są doniesień o mających miejsce na terenie piotrkowskich przedsiębiorstw pożarach. I tak 1 lutego 1902 roku pożar wybuchł w Destylarni Spirytusu Markusa Brauna na Obrytce (obecnie ul. Batorego). W roku następnym w nocy z 13 na 14 listopada 1903 roku pożar miał miejsce w cegielni Szlasberga, zaś w 1904 roku, 19 września, płonął browar Spana. Pożar w tym ostatnim wybuchł także w kwietniu 1910 roku, a wynikłe wówczas straty spowodowały zamknięcie mieszczącego się tam słynnego Teatru Spana. W kolejnym roku płomienie nie ominęły przemysłowej północy miasta. Najpierw 5 kwietnia 1911 roku spłonęła Piotrkowska Fabryka Porcelany, a 28 września tego samego roku pożar wybuchł w jednej z hut szkła Emila Haeblera. Duże pożary w 1913 roku doprowadziły do ogromnych strat w młynie parowym K. Zollera, A.H. Horna i K. Godlewskiego przy kolei żelaznej, gdzie pożar wybuchł w nocy z 7 na 8 maja oraz zniszczyły browar Bartenbacha, mieszczący się przy alei Aleksandryjskiej (dziś: 3 Maja) pod numerem 15. Tu pożar miał miejsce 6 września 1913 roku.
Płomienie w przybytkach kultury i sportu
W Piotrkowie nie tylko Teatr Spana musiał zamknąć swe podwoje w wyniku pożaru. Ogień kilkakrotnie niszczył inne lokalne przybytki kultury. W 1901 roku aż trzykrotnie płonął drewniany Teatrzyk “Wodewil”, a w nocy z 17 na 18 grudnia 1933 roku ogień zniszczył ówczesne kino “Cassino” (późniejszy “Hutnik”).
Ostatnim pożarem, który wzbudził mocne zainteresowanie wśród piotrkowian, był pożar trybuny głównej (nieistniejącego już dziś) stadionu XXXV-lecia przy ulicy Dmowskiego. Wydarzenie to miało miejsce w nocy z 2 na 3 grudnia 1983 roku, a spaleniu i zawaleniu uległy trzy przęsła 4-kondygnacyjnej konstrukcji. Starty wyceniono wówczas na 30 mln zł.
Agawa