Nowelizacja ustawy antynikotynowej dotycząca zakazu palenia m.in. na przystankach, w restauracjach, klubach itp.
Niedawno zaczęła obowiązywać nowa ustawa antynikotynowa. Od połowy listopada dmuchanie dymem tytoniowym w twarz niepalącym na przystanku autobusowym, pubie, placu zabaw itp. jest zabronione. Co na temat ustawy mówi Jacek Hofman, komendant Straży Miejskiej w Piotrkowie? - Tytuł ustawy brzmi: “Ustawa o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych”. Mówiąc inaczej, przepisy te mają chronić osoby niepalące przed biernym wdychaniem dymu tytoniowego, czyli przed biernym paleniem. Wprowadziła ona wiele ograniczeń i zakazów dotyczących tego, gdzie nie wolno palić. W związku z tym, iż nieprzestrzeganie zakazu jest wykroczeniem – odpowiedzialność będzie taka, jak w przypadku wykroczeń. Zakaz palenia dotyczy nie tylko papierosów, ale wszystkich wyrobów tytoniowych, do których zalicza się wszelkiego rodzaju cygara, cygaretki, machorki, itp. Nie zaliczamy do nich produktów leczniczych, w skład których wchodzi nikotyna i które dostępne są na receptę - mówi.
- W ślad za tymi zakazami idą przepisy karne, które mówią, że kto tych zakazów nie przestrzega albo je narusza, podlega karze grzywny do 500 zł. Jeżeli chodzi o straże miejskie, to prawdopodobnie lada dzień pojawią się przepisy wykonawcze, ponieważ funkcjonariusze muszą mieć upoważnienie do nakładania mandatów z tytułu konkretnego przepisu. Zawsze może być zastosowany środek oddziaływania wychowawczego, jakim jest pouczenie, ewentualnie w skrajnym przypadku może być skierowany wniosek o ukaranie do sądu. De facto, mimo tymczasowego braku możliwości wystawienia mandatu, sankcja karna pozostaje - dodaje J. Hofman.
Zmiana przepisów dotyczy zakładów opieki zdrowotnej, placówek oświaty, uczelni, zakładów pracy, obiektów kultury i wypoczynku, lokali gastronomiczno–rozrywkowych, środków transportu publicznego oraz obiektów obsługi podróżnych, przystanków komunikacji publicznej, pomieszczeń obiektów sportowych, placów zabaw dla dzieci oraz innych pomieszczeń do użytku publicznego. Zakaz palenia w placówkach oświaty, szpitalach i obiektach sportowych jest dość jasny i zrozumiały. Więcej wątpliwości i sporów dotyczy wprowadzenie owego zakazu na przystankach i placach zabaw. Wiadomo, że w Piotrkowie i nie tylko znajdują się przystanki komunikacji publicznej, które nie są wyraźnie oznakowane. - Nie będzie na pewno wątpliwości w przypadku przystanków z wiatami. Każdy palacz orientuje się, że palenie pod wiatą jest zabronione. Jeżeli jest to natomiast przystanek wolno stojący w postaci słupka, to raczej należy brać pod uwagę, czy dym wydychany przez palących nie będzie absorbowany przez tych, którzy nie palą. Należy pozostawić to ocenie samych osób palących, ewentualnie osobom, które tej oceny dokonują, czyli na przykład funkcjonariuszom Straży Miejskiej - mówi Jacek Hofman.
Jak dodaje, zakaz palenia obowiązuje również w ogólnodostępnych miejscach przeznaczonych do zabaw dla dzieci. Niektóre place zabaw są wyraźnie wyodrębnione, ogrodzone. Znajdują się także place otwarte. Tutaj trzeba mieć na uwadze, czy dym nie jest wdychany przez dzieci lub inne osoby niepalące. Nie ma oczywiście określonych w metrach odległości od huśtawki czy karuzeli, ale stawia się raczej na kulturę osobistą palaczy, którzy powinni zwracać uwagę na to, w którą stronę "puszczają dymka".
Wejście ustawy w życie to ważny dzień także dla właścicieli lokali gastronomicznych, którzy mogą mieć z tego powodu pewien kłopot. Ustawa zakazuje bowiem palenia w tychże obiektach. Wyjściem z sytuacji jest wydzielenie pomieszczenia przeznaczonego dla osób palących. Pomieszczenie takie musi jednak być wykonane w należyty sposób, a mianowicie powinno być całkowicie oddzielone od pomieszczenia dla niepalących oraz musi posiadać wentylację, która zapobiegnie przedostawaniu się dymu tytoniowego do innych pomieszczeń.
Jeżeli natomiast jest to lokal jednoizbowy, to - niestety – zakaz palenia obowiązuje bezwzględnie. Ponadto ustawa nakłada na właścicieli lokali gastronomicznych obowiązek umieszczenia tabliczek zabraniających palenia wyrobów tytoniowych w formie słownej i graficznej oraz tabliczek o zakazie sprzedawania wyrobów tytoniowych osobom do lat 18. Za brak takiego oznakowania również grozi odpowiedzialność w postaci mandatu w wysokości do 2000 zł.
Jak do nowej sytuacji przygotowały się piotrkowskie restauracje i kluby? Okazuje się, że ich właściciele postawili już pierwsze kroki w tej sprawie, a mianowicie wywiesili tabliczki z napisem “Zakaz palenia”. O swoich obawach co do wprowadzonej ustawy opowiedziało kilku właścicieli piotrkowskich obiektów gastronomicznych i rozrywkowych.
- W tym momencie mamy oznakowanie o zakazie palenia. Wcześniej znajdowały się sale dla palących i niepalących. Przez ustawę niestety obawiam się utraty części klientów, gdyż jestem pewien, że osoby, które przychodziły, aby napić się piwa i zapalić sobie przy tym papierosa, będą szukały innego wyjścia z sytuacji i zrezygnują z przychodzenia do klubu, gdzie nie mogą swobodnie przebywać. W moim lokalu wydzielenie pomieszczenia według wymogu, jaki przewiduje ustawa, nie jest większym problemem. Ogranicza się to do wstawienia jednych drzwi i zamontowania klimatyzacji, jednak jakieś koszty to zawsze są – mówi właściciel Sky Pubu.
Z informacji uzyskanej od jednej z pracownic restauracji “Ormianin” wiemy, że również tu wprowadzony został zakaz palenia. Jak wyjaśnia kobieta, w obiekcie znajduje się pomieszczenie, które właściciel ma zamiar przeznaczyć na salę dla palących. Na razie jednak pozostaną tabliczki z napisem “Zakaz palenia”.
W restauracji “U Dunina” wcześniej nie było zakazu palenia. Z dniem 15 października został on wprowadzony. Sama właścicielka, mimo iż pali, uważa, że nie jest to chybiony pomysł. – Kiedy rozmawiam z klientami, większość z nich nie narzeka na zakaz. Zresztą u nas na sali palili klienci indywidualni, natomiast jeśli odbywały się imprezy - był całkowity zakaz palenia w lokalu. W związku z tym, że musimy szanować także klienta, który pali, planujemy wydzielenie pomieszczenia. Nie robiłam jeszcze kalkulacji i nie wiem, jakie to będą koszty z mojej strony. Mamy salkę, jednak powiem, że szkoda będzie mi ją przeznaczyć na miejsce do palenia, ale zawsze to daje nam jakieś rozwiązanie - wyjaśnia właścicielka restauracji.
- Oczywiście, że obawiamy się utraty klientów, ponieważ w tej ustawie zostało to tak sprecyzowane, że daje możliwość niektórym restauratorom przyciągnięcia palaczy poprzez specjalne pomieszczenia. Całkowity zakaz może się rzeczywiście dla nas źle skończyć. W naszej restauracji było oddzielnie miejsce dla osób palących. Jedyne, co musielibyśmy teraz zrobić, to wstawić drzwi. To znów bardzo mocno utrudnia nam pracę, bo kelnerzy cały czas musieliby przechodzić między drzwiami, itd. Ustawa bardzo komplikuje nam życie, bo nie dość, że zostajemy narażeni na koszty, to zaczynamy dzielić ludzi i powstaje – nie wiem jak to nazwać - jakieś getto dla palących albo niepalących. Powiem szczerze, że gdyby to nie szkodziło ekonomicznie, to ja sam osobiście byłbym zadowolony z takiej ustawy – nie tylko dlatego, że sam nie palę, ale również dlatego, że moi pracownicy, dzieci przychodzące z rodzicami oraz osoby niepalące są narażone na przebywanie w dymie. Na razie jest wcześnie, ale kiedy minie jakiś czas i okaże się, że tracimy znaczną część klientów, zaczniemy podejmować jakieś bardziej radykalne kroki. Na razie czekamy, jak to się rozwinie – mówi właściciel restauracji “Rendez Vous”.
I rzeczywiście, przed wejściami do wielu restauracji sporo osób zatrzymuje się i ze zdziwieniem zerka na tabliczkę informującą o zakazie. Znaczna ich część niestety odchodzi i wygląda na to, że strach właścicieli przed utratą klientów może okazać się uzasadniony.
- Dosyć istotną zmianą dla właścicieli zakładów pracy jest to, że w tej chwili zarządzający zostali zwolnieni z obowiązku organizowania palarni. Do tej pory inspektorzy pracy mogli wyciągać konsekwencje w stosunku do pracodawców, którzy nie organizowali palarni – bez znaczenia, czy wśród pracowników były osoby palące, czy też nie. Ten zakaz w tym momencie został znacznie złagodzony. Mówi się, że pracodawca może takie miejsca zorganizować, ale nie musi. Jeżeli takiej palarni nie ma, to palenie na terenie takiego zakładu pracy jest zabronione - podaje Jacek Hofman. Wyjaśnia także, że w związku z ustawą na pewno pojawi się szereg wątpliwości.
Pewną niezgodnością poglądów ogólnych z ustawą jest jednak to, że zakaz palenia dotyczy generalnie miejsc publicznych. Otóż nie. Ustawa wymienia konkretne miejsca i jak poinformował komendant Straży Miejskiej – żadna osoba idąca ulicą z papierosem czy paląca w parku nie zostanie zatrzymana i ukarana. - Zawsze trzeba zadać sobie pytanie, czemu takie przepisy służą. Nie są one po to, aby w jakiś sposób tworzyć sztuczne zakazy, których rzeczywiście pojawia się w naszym życiu coraz więcej. Na pewno nie będzie tak, że strażnicy miejscy czy policjanci będą chodzić do restauracji, pubów i klubów, by sprawdzać, czy są tam osoby, które palą. Jeżeli do służb dyżurnych policji czy Straży Miejskiej wpłynie zawiadomienie, że gdzieś jest nieprzestrzegane prawo – jak w każdym przypadku spotka się ze stosowną reakcją. Poza tym strażnicy i policjanci będą w trakcie swojej codziennej pracy patrolowej zwracać uwagę na to, czy ktoś nie pali na placu zabaw czy na przystanku, a wiec tam, gdzie jest to zabronione - dodaje.
Czy łatwo będzie nam przystosować się do zakazu? Z czasem pewnie się to uda. Jacek Hofman przypomina, jak wiele kontrowersji budziła nowelizacja ustawy o wychowaniu w trzeźwości, która wprowadziła bezwzględny zakaz spożywania alkoholu w niektórych miejscach. Jednak dało się do niego ustosunkować i dziś nie budzi to już takiego poruszenia. Palacze z czasem pewnie przywykną. Gorzej z właścicielami knajp, którzy na pewno poniosą koszty związane albo z organizowaniem sal dla palących, albo z utratą klientów.
Magdalena Waga