Przeżyj Boże Narodzenie tak, jakby to miały być ostatnie święta w twoim życiu

Piątek, 24 grudnia 20216
O istocie Bożego Narodzenia, głębi i przesłaniu tego święta oraz o tym, jak przeżyć zbliżający się czas z ks. Mariuszem Jersakiem, proboszczem parafii pw. św. Jacka i św. Doroty w Piotrkowie rozmawia Krzysztof Rudzki.
Przeżyj Boże Narodzenie tak, jakby to miały być ostatnie święta w twoim życiu

O Bożym Narodzeniu mówi się często, że to magiczny czas. Mówi się chyba niesłusznie, bo w Bożym Narodzeniu nie ma magii. Jest wiara. Bo jak – jeśli nie wiarą – wytłumaczyć to, że Bóg przychodzi do ludzi w postaci całkowicie bezbronnego noworodka?

 

Magia świąt, magiczne święta, szaleństwo świąt – to stwierdzenia, które pojawiają się już od dłuższego czasu. Te słowa są sprzeczne. Magia i wiara kłócą się ze sobą. Słowo magia często jest używane po to, aby wyprzeć słowa: Boże Narodzenie. Gdyby Bóg się nie narodził, nie byłoby świąt. Niektórzy słowo magia używają celowo, a niektórzy chcą w ten sposób jeszcze bardziej podkreślić atmosferę, jaka wokół tych świąt się pojawia. Z jednej strony jest to negatywne, ale z drugiej to często po prostu wyraz emocji. Święta Bożego Narodzenia to święta miłości, radości, pokoju i rodziny, fantastycznej atmosfery i czasu spędzonego razem. A wszystko dlatego, że Bóg się narodził.

 

 

Chrystus przychodzi w postaci bezbronnego dziecka. Przychodzi na świat odrzucony przez ludzi, w grocie narodzenia, wśród zwierząt. A jako pierwsi o narodzeniu Boga-człowieka dowiadują się najubożsi, pasterze, którzy pilnują swoich stad. Na co, wykorzystując tę symbolikę, Pan Bóg chce nam wskazać?

 

Słowo stało się ciałem – to jest sens Bożego Narodzenia. Jezus przychodzi na świat nocą, żeby nie zakłócić spokoju ludzi, rodzi się za miastem, rodzi się w ubóstwie, rodzi się z pokornej i prostej Służebnicy Pańskiej Maryi, opiekunem Jezusa jest prosty, pokorny, pełny wiary człowiek – Józef. Pan Jezus chce być pośród prostych ludzi. Prostych, czyli takich, którzy patrzą sercem i potrafią przyjąć z wiarą Boże Słowo. Prostota jest przeciwieństwem pychy. Człowiek pyszny, zadufany w sobie, zapatrzony w siebie, nie potrafi dostrzec Pana Boga. Prosty człowiek, patrzący sercem i oczyma wiary potrafi otworzyć się na Boga i tego Boga przyjąć. Tak była Maryja, takim był Józef, taka była święta Elżbieta. I Bóg chce, abyśmy właśnie takimi byli. 

 

Napięcie na granicy, pandemia koronawirusa, kryzys gospodarczy. To tylko część problemów, z jakimi na co dzień się mierzyć. Jakie przesłanie na dzisiejsze, bardzo trudne czasy, niesie nam nowo narodzony Jezus.

Pokój. Pokój i miłość. Tego nam brakuje. Konflikty były, są i będą. Trudności były, są i będą. Pan Bóg ich nam nie zabierze, bo sami sobie je stwarzamy. Według mnie brakuje w naszych sercach miłości i pokoju. Właśnie po to przychodzi do nas Jezus. Przychodzi, aby przynieść nam pokój.

 

Już dziś wieczorem w wielu domach domach usłyszymy, że „Bóg się rodzi, moc truchleje”. Na ile to piękne wezwanie w naszym – z dnia na dzień coraz bardziej podzielony społeczeństwie – jest jeszcze słyszalne?

 

Wyrzucamy Boga. Wyrzucamy Boga skąd się da. A Pan Bóg delikatnie puka do naszych drzwi. Do drzwi, które są w naszych sercach. One są przepiękne, ale nie ma w nich klamki od wewnątrz. Jest tylko klamka od środka. Pan Jezus przychodzi, puka i mówi: otwórz, przyjmij mnie. Jeśli w naszych sercach, w naszych domach, w naszych rodzinach na pierwszym miejscu będzie Bóg to wszystko będzie miało swoje miejsce.

 

Choinka, prezenty, zakupy, wigilijne potrawy to rzeczy za którym biegamy przed każdymi świętami. Istota Bożego Narodzenia znajduje się jednak zupełnie gdzie indziej?

 

Wszystko jest potrzebne. Choinka, prezenty, pięknie przyozdobiony stół wigilijny – to wszystko jest niezwykle potrzebne. Cała ta otoczka jest jednak po to, aby jeszcze mocniej podkreślić fakt, że czekamy na Boże Narodzenie. Czekamy na spotkanie z tymi, których kochamy, i których jeszcze mamy. Wszystko, co towarzyszy przygotowaniom do świąt ma mi pomóc z jeszcze większą miłością  spojrzeć na tych, których mam. Abym wziął do ręki opłatek i powiedział: „dziękuję Ci, że jesteś, Kocham Cię”. Dlaczego? Bo ja nie wiem, czy za rok, przy tym samym stole wigilijnym spotkam moich najbliższych. Więcej: nie wiem, czy oni mnie spotkają…

Nie odrzucajmy tego co jest piękne: choinki, prezentów, strojów, atmosfery, potraw wigilijnych. Żeby w tym wszystkim nie zginęło to, co jest najważniejsze: to, że święta są dlatego, że Bóg się narodził. Zawsze powtarzam to wszystkim wiernym: przeżyj te święta Bożego Narodzenia tak, jakby to miały być ostatnie święta w twoim życiu. Nie wiesz, czy za rok Ty będziesz, czy spotkasz swoją mamę, tatę, żonę, męża,  babcię czy dziecko. Jeśli popatrzysz na to w ten sposób, to stając z opłatkiem naprzeciw kogoś, kogo kochasz nie będziesz mówił byle jakich życzeń, tylko się popłaczesz i z trudem, bo ściśnie Cię w gardle powiesz: mamo, tato, żono, mężu: Kocham Cię. I to jest właśnie  w świętach najpiękniejsze.  

 

Na sam koniec miałem zapytać, czego ksiądz życzyłby mieszkańcom Piotrkowa i regionu na zbliżające się święta i nowy rok, ale te życzenia chyba już ksiądz wypowiedział?

 

Kiedy mówię, że to mogą być ostatnie święta, to przechodzą ciarki. Niektórzy mogą mieć pretensje: ksiądz nas straszy. Często mówię, popatrz tu w kościele: tutaj byli ludzie, a już ich nie ma wśród nas. Pojedziesz na cmentarz z opłatkiem, ale nie da się już wypowiedzieć niewypowiedzianych słów. Nie zmarnujmy tych świąt. Pędzisz przez życie. Zatrzymaj się w tę chwilę. Weź dziecko na kolana, powiedz żonie: „kocham Cię, dziękuję że jesteś”, ucałuj mamę w rękę.

 

Jeśli już nie masz swoich bliskich to po wieczerzy wigilijnej weź kawałek opłatka i jedź na cmentarz, włóż go do stroika, powiedz: „mamo, tato, Kocham Cię, brakuje mi Ciebie. W tę wigilię chcę być razem z tobą”. Tak ja robię…

Życzę pięknych, błogosławionych, rodzinnych, pełnych miłości i pokoju Świąt Bożego Narodzenia. Maleńka rodzi się Miłość. Bóg daje to bezbronne dziecko w moje i twoje ręce. Daje, bo nam ufa. Daje, bo wie że nie zrobimy mu krzywdy. Przyjmujmy  go: przyjdźmy na Eucharystię, adorujmy żłóbek, przyjmijmy komunię świętą.  Podziękujemy za to, że możemy razem przeżyć kolejne Boże Narodzenie.

 

Dziękuję bardzo za rozmowę, piękne życzenia i od siebie oraz naszych czytelników także życzę wiele dobrego na święta Bożego Narodzenia.

 

Dziękuję  bardzo. Jeszcze raz życzę błogosławionych Świąt, a na nowy rok życzę tylko jednego: żeby był lepszy. Pod każdym względem lepszy.

 

 

 

POLECAMY


Zainteresował temat?

3

5


Komentarze (6)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

G ~G (Gość)25.12.2021 15:44

Mi sie nie chce żyć.I co??o wstaje rano niestety

01


j. ~j. (Gość)24.12.2021 15:39

Mądry ksiądz! Jednak zdecydowanie za mało w naszym Kościele refleksji na temat niekiedy bardzo trudnych sytuacji, z jakimi borykamy się na co dzień o złożonych implikacjach moralnych, a pod dostatkiem ogólnikowych, sloganowych kazań wygłaszanym tym charakterystycznym, być może wyuczonym w seminarium, odpowiednio modulowanym głosem, z których wynika tylko tyle, że np. nie wystarczy ubrać choinkę, kupić prezenty i przyrządzić potrawy wigilijne, bo prawdziwie przeżyjemy Święta dopiero wtedy, gdy w naszym sercu narodzi się na nowo Chrystus. Amen! To chyba streszczenie wielu adwentowych kazań, ale to zdecydowanie za mało, żeby pomóc człowiekowi stawać się lepszym, żeby poszedł bardziej za ewangelicznym wezwaniem: Przykazanie nowe daję wam... Np. kilka lat temu spytałem księdza chodzącego po kolędzie, dlaczego tak dużo jest sloganowych kazań mówionych tym śpiewnym, modulowanym głosem, a tak mało porusza się z ambon problemów, którymi żyjemy na co dzień, a które mają złożone, niekiedy niejednoznaczne reperkusje moralne. Wyraziłem zdanie, że wokół nas jest mnóstwo zjawisk (niektóre z nich mają charakter systemowy), które są o wiele bardziej sprzeczne z duchem Ewangelii, aniżeli np. antykoncepcja, a ambony przeważnie milczą o tych sprawach, jak zaklęte. Ksiądz powiedział mi, że jak coś więcej powie z ambony, to później ma kłopoty... A mówił mądre, odważne kazania, tylko że... jakoś go prędko przeniesiono do innej parafii... To nie tak powinno być! W ogóle w naszym Kościele jest bardzo dużo uroczystej celebry, nadętych kazań, „mocnych słów”, a zdecydowanie brakuje miejsca na refleksję, na wysłuchanie nas, wiernych, co mamy do powiedzenia. Konfesjonał z oczywistych powodów takim miejscem być nie może, a dlaczego? Ano, polecam ostatni rozdział fascynującej książki Tischnera „W krainie schorowanej wyobraźni”, tam wszystko jest. Niech się księża i biskupi nie dziwią, że ludzie, zwłaszcza młodzi, uciekają z Kościoła, bo nie potrafią odnaleźć w nim już Autorytetu... Kościół na to sam zapracował i robi to nadal, np. tuszując przypadki pedofilii wśród duchownych, albo kumając się z władzą, której niektóre poczynania bardzo trudno pogodzić z tym, czego nauczał Jezus Chrystus oraz abstrahując w działalności duszpasterskiej od wielu patologii naszej rzeczywistości, oczywiście jeśli wszystko dzieje się z dala od... alkowy...

22


Niestety... ~Niestety... (Gość)24.12.2021 16:34

Dla wielu fanów ostatniej prostej jak najbardziej mogą to być ostatnie już święta...

32


JA ~JA (Gość)24.12.2021 08:40

Dalibyście już spokój umęczonemu narodowi .... eh.....

55


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat