Pomagają tym, którzy na skrzyżowaniu poszli w złą stronę

Tydzień Trybunalski Środa, 06 lutego 20130
Najpierw ciepły posiłek, kąpiel, nocleg, ubranie, potem własny pokój, zadania do wykonania i praca zarobkowa. W Bełchatowie przy ul. Czaplinieckiej, w centrum osiedla, w budynku liczącym 1200 metrów kwadratowych znajduje się Bełchatowskie Centrum Pomocy Bliźniemu Monar-Markot.
Pomagają tym, którzy na skrzyżowaniu poszli w złą stronę

Tu trafiają ludzie, którym w życiu się nie powiodło i na życiowym skrzyżowaniu poszli w złą stronę. O tym, kto może liczyć na pomoc centrum, w jaki sposób ono pomaga potrzebującym i dlaczego niektórzy zostają tu na lata, opowiada Marek Popielecki, dyrektor placówki.

- Do naszego ośrodka nie przyjmujemy osób z ulicy, ale na pomoc doraźną może liczyć każdy - mówi Marek Popielecki, dyrektor Bełchatowskiego Centrum Pomocy Bliźniemu Monar-Markot.
Może przyjść ktoś kto potrzebuje zjeść posiłek, wziąć ciepłą kąpiel, potrzebuje ubrania lub nie ma gdzie mieszkać. W tym ostatnim przypadku potrzebne jest skierowanie z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

- Wiadomo, że jeśli zimą zapuka do nas człowiek z końca Polski, to nie zostawimy go na mrozie. Pomożemy doraźnie i zadzwonimy do MOPS-u z danego miasta z pytaniem, jaka jest sytuacja tego człowieka. Bywa, że przyjeżdżają do nas ludzie, którzy mają dach nad głową, ale cierpią na choroby psychiczne i nieświadomie wychodzą z domu i trafiają do miasta oddalonego o kilkadziesiąt lub kilkaset kilometrów. Muszę wiedzieć, jacy ludzie do nas trafiają, bo w ośrodku mieszkają dzieci i dbam o ich bezpieczeństwo. Zazwyczaj mieszkańcy naszego centrum to dobrzy, uczynni, zagubieni ludzie, którzy zbłądzili i poszli złą drogą - dodaje dyrektor placówki.

Coraz mniej ośrodków, coraz więcej chętnych

Dla części osób trafiających do bełchatowskiego ośrodka takie lokum to tymczasowe rozwiązanie. Inni zostają tu na lata. - BCPB Monar-Markot istnieje od 2002 r. Przez te lata przez centrum przewinęło się bardzo dużo osób, tylko w ubiegłym roku ponad 200 potrzebujących. Teraz mieszka u nas 91 osób. Jedni przychodzą do nas na chwilę, a inni zostają na lata. Ci ostatni to starsi ludzie (takich osób jest coraz więcej, bo społeczeństwo się starzeje), którzy latami pracowali “na czarno” i teraz nie są w stanie udokumentować żadnych dochodów. Ich zasiłek wynosi dokładnie 529 zł. Taka kwota musiałaby wystarczyć na opłatę za mieszkanie, media, ubranie, jedzenie i leczenie. Jest to niemożliwe. Za taką sumą nie mają szans na przeżycie, dlatego trafiają do nas. To jest pierwszy powód tego, że w naszym ośrodku mieszka tak wiele osób. Drugi jest taki, że podobnych ośrodków jest coraz mniej w Polsce, bo wymagania ośrodków pomocy społecznej, straży pożarnej czy sanepidu, jakie trzeba spełnić, by ośrodek mógł funkcjonować, są coraz większe. I tu spotykamy się w czarnym punkcie: finanse. Od takich ośrodków wymaga się, by wszystko było nowe, sprawne z atestem, a sanepid klasyfikuje nas jako hotel. To bardzo trudne, by ośrodki takie jak nasz, przeznaczone dla osób bezdomnych, spełniały wszystkie te wymogi, tym bardziej, że nie mają stałego finansowania. Dlatego ostatnio coraz więcej się ich zamyka - mówi Marek Popielecki.

POLECAMY


Zainteresował temat?

6

0


Komentarze (0)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Na tym forum nie ma jeszcze wpisów
reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat