TERAZ10°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Dobra
reklama

Nie zgadzają się na rozlewnię gazu w centrum wsi

JaKac1
JaKac1 pon., 11 czerwca 2012 08:53
- Nie chcemy rozlewni gazu w naszej wsi, boimy się o własne bezpieczeństwo, boimy się smrodu i ciężkich samochodów ciężarowych przejeżdżających przez wieś kilkadziesiąt razy dziennie...
Autor: fot. E. Tarnowska-Ciotucha

... mówią mieszkańcy Kamocina (gm. Grabica), którzy przeciwko rozlewni propan-butanu protestują już od czterech lat.

 

Protesty przybrały na sile, bo gmina wydała pozytywną opinię o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia budowy rozlewni. - Do tej pory gmina wydawała decyzje pozytywne dla społeczeństwa a negatywne dla inwestorów. Tym razem, sadzę, że pod naciskami firmy, wydała zgodę. Warunkowo - mówi Jarosław Murawski z Kamocina mieszkający w bezpośrednim sąsiedztwie potencjalnej rozlewni gazu.

Rozmowy i protesty trwają już od czterech lat i do tej pory mieszkańcom udawało się wstrzymać budowę. Nie wyobrażają sobie takiej firmy tuż obok domów mieszkalnych. - Uważam, że ta inwestycja jest całkowitym nieporozumieniem. Jak można wymyślić sobie w centrum wsi zainstalowanie dwóch potężnych zbiorników (56 metrów sześciennych każdy) w celu rozlewnia gazu. Nasza gmina jest gminą typowo rolniczą, nie ma tu innej działalności. W gminie jest bardzo dużo takich miejsc, przestrzeni w dużym oddaleniu od budynków mieszkalnych, gdzie taka rozlewnia bezkolizyjnie mogłaby powstać. Niestety firma wymyśliła sobie Kamocin, w centrum wsi - mówi Jarosław Murawski.

Okazuje się, że teren, na którym zaplanowano rozlewnię gazu, nie jest przypadkowy. Stanowi on formę odzyskania pieniędzy od lokalnego przedsiębiorcy, który kilka lat temu mocno zadłużył się u właścicieli firmy D&D. - Ta lokalizacja jest ściśle zwiana z interesami właściciela nieruchomości, na której miałaby być zlokalizowana ta inwestycja. Właściciel działki chce ją sprzedać firmie w zamian za długi i zobowiązania. Po prostu długi zostaną anulowane za działkę. Ten człowiek ma nóż na gardle. Kilka lat temu handlował gazem kupowanym od D&D, rozlewając go w małych ilościach i sprzedając. Od około czterech lat tego nie robi, bo jego firma splajtowała. Dziwię się, że poważna firma D&D pakuje się w taką sprawę, która jest dla lokalnego społeczeństwa nie do przyjęcia - mówi Jarosław Murawski.

A do przyjęcia nie jest, bo mieszkańcy Kamocina się boją. Boją się i nie chcą mieszkać tuż obok rozlewni. Mają na to liczne argumenty. - Jestem przeciwna, by w tym miejscu została wybudowana rozlewnia gazu. Moja działka znajduje się w jej bezpośrednim sąsiedztwie. Automatycznie grunt traci na wartości. Poza tym będzie smród nie do wytrzymania. Tak było, kiedy małą firmę prowadził mieszkaniec Kamocina, który splajtował, a co dopiero, gdy inwestycja będzie większa i ilości gazu będą większe. Poza tym jak wąską drogą, po której do tej pory jeździły maszyny rolnicze, zaczną jeździć ciężkie auta, końca zepsują i tak niezbyt dobrą drogę, a budynki zaczną pękać - mówi mieszkanka Kamocina.

- Kto tę drogę nam naprawi jak zepsują, bo gmina raczej nie? Kto kupi od nas działki w takim sąsiedztwie, bo nikt nie będzie się chciał tu budować - pyta mieszkaniec Kamocina. - A mnie to nie przeszkadza. Tyle poprzedni właściciel rozlewni gazu prowadził firmę i nikomu to nie przeszkadzało. Jakie ja będę miał z tego korzyści? Nie będę miał, ale firma może zatrudni kilka osób i będzie praca - dodaje inny mieszkaniec Kamocina. - Temu panu to nie przeszkadza, bo on też chce firmie D&D sprzedać swoje grunty znajdujące się blisko działki, na której ma powstać rozlewnia, za kolosalną cenę. I o jakim zatrudnieniu tu mówimy? Jedna osoba, góra dwie będą tam pracowały. Na duże zatrudnienie nie ma co liczyć - dodaje Jarosław Murawski.nextpageMieszkańcy Kamocina budowę rozlewni w ich wsi blokują już od czterech lat. W tym czasie Urząd Gminy w Grabicy nie wydawał zgody na realizację tego przedsięwzięcia. W tym roku ją wydał, ale pod pewnymi warunkami. W raporcie o oddziaływaniu na środowisko do decyzji wójta gminy Grabica o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia budowy rozlewni gazu płynnego propan- butan dowiadujemy się, że firma może inwestować, ale gaz ma rozwozić małymi samochodami.

- Do tej pory gmina nie wydawała pozwolenia na budowę rozlewni. Teraz takie pozwolenie jest. Gmina określiła, że może być to inwestycja do 50 ton (ilość zgromadzonego w cysternach gazu), a projekt zakłada 50 ton i więcej gazu w ogromnych cysternach. Poza tym, z tego co wiem, to gmina wydała kolejny warunek. Pozwoliła przewozić gaz gminnymi drogami, ale małymi samochodami 8 i 10 ton. Wiemy, że inwestor będzie woził gaz cysternami, jakie mu są potrzebne, czyli jak do tej pory, 25 ton - 18 samochodów na dobę (wg raportu). Nasze drogi nie są przystosowane dla takich wielkich samochodów. Dwa samochody osobowe mają problem ze swobodnym minięciem się na drodze w Kamocinie, a co dopiero mówić o ciężarowych. Zniszczą nam drogi i zagrożenie wywróceniem takiej cysterny z gazem jest naprawdę bardzo duże, bo jest wąsko - tłumaczy Jarosław Murawski.

- Boimy się, bo taka rozlewnia to bomba tykająca. Nie chcemy takiej w naszej wsi. W bezpośrednim sąsiedztwie działki, gdzie miałaby być rozlewnia, jest około ośmiu domów, a w nieco dalszej trochę więcej. Pole rażenia wynosi około kilometra. W razie rozszczelnienia cysterny, wypadku czy wykolejenia połowę wsi trzeba by ewakuować - mówi inny mieszkaniec.
Wójt gminy Grabica pozytywną decyzję środowiskową wydała, bo nie miała już argumentów do odmowy.

- Wydaliśmy pozytywną opinię o tzw. środowiskowych uwarunkowaniach, bo inwestor spełnił wszystkie warunki określone przez prawo. Dokładnie nastąpiło to 7 maja tego roku. Rzeczywiście wcześniej te decyzje były negatywne, bo inwestor nie spełniał wymogów. Teraz spełnia i musieliśmy wydać pozytywną opinię, ale oczywiście zrobiliśmy to pod pewnymi warunkami. Tych warunków jest dużo i to temat na długą rozmowę. Temat rozlewni w Kamocinie istnieje już od czterech lat. Od tego czasu mieszkańcy protestują i spotykają się na zebraniach w tej sprawie. Dla nas ich głos jest bardzo ważny i na takich spotkaniach bywałem. Na jednym z nich wyjaśniłem mieszkańcom, dlaczego taka decyzja i liczyłem na to, że zrozumieli. Głos mieszkańców jest dla nas bardzo ważny, ale powtarzam: musimy przestrzegać prawa - mówi Zbigniew Maksymowicz, zastępca wójta gminy Grabica.

Inwestor twierdzi, że protesty i obawy mieszkańców są niesłuszne. - Planujemy w Kamocinie rozbudowę istniejącej już rozlewni. Chcemy w zasadzie wybudować ją od podstaw, by była bardziej nowoczesna, na potrzeby firmy. Mam nadzieję, że uda nam się zrealizować ten projekt. Pierwszy krok mamy za sobą. Dostaliśmy pozytywną decyzję środowiskową z gminy Grabica po czterech latach starań. Mieszkańcy nie chcą, protestują. Myślę, że protesty mieszkańców są niesłuszne. Rozlewnia, która obecnie istnieje, została wybudowana w 2003 r. i nikt z tych mieszkańców wtedy nie protestował. Nie jest to dla mnie zrozumiałe. Inwestycja ta nie wybiega poza obrys terenu, który w tej chwili posiadamy. Dostaliśmy cztery decyzje negatywne i wszystkie one zostały uchylone przez SKO przez błędy formalne gminy. Gmina poczyniła szereg błędów na etapie wydawania tej decyzji, mimo tego, że inne instytucje na etapie projektowania tej decyzji pozytywnie zaopiniowały tę rozlewnię. Mam nadzieję, że niebawem powstanie i obawy mieszkańców będą bezpodstawne - mówi Witold Dzwonek, współwłaściciel firmy D&D.
Mieszkańcy twierdzą, że strefa rażenia wynosi kilometr. Boją się rozszczelnienia cystern, kolizji, wypadków i ewakuacji wsi.

- Są przepisy, które regulują dokładnie odległości magazynów znajdujących się w rozlewni i mogę mieszkańców zapewnić, że nie wychodzimy ze strefą zagrożenia poza własny teren - dodaje Witold Dzwonek.

***

Czy powstanie rozlewnia gazu w Kamocinie, jeszcze nie wiadomo. Choć opinia środowiskowa jest pozytywna, to inwestor nie uzyskał jeszcze pozwolenia na budowę. Mieszkańcy ostrzegają, że w ostateczności będą blokować drogi i tamować przejazd cystern.

- Blokada to duże słowo. Na drodze, przy której znajduje się rozlewnia, wystarczy postawić auto i cysterna nie przejedzie. W ostateczności tak będziemy postępować - mówią protestujący mieszkańcy Kamocina.

Ewa Tarnowska-Ciotucha

Komentarze 0

reklama

Dla Ciebie

10°C

Pogoda

Kontakt

Radio