Wypadki to często nie ich wina, ale czy uczucie “wiatru we włosach” nie prowadzi do brawurowego zachowania na drodze? Do pierwszego tragicznego wypadku doszło we wrześniu na remontowanym odcinku “jedynki” w powiecie piotrkowskim. 33-letni mieszkaniec Bełchatowa, który jechał w kierunku Katowic motocyklem “Suzuki”, stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w barierki. W wyniku obrażeń zmarł. Motocyklista nie posiadał uprawnień kategorii A.
Inny motocyklista, całkiem niedawno, jechał (prawdopodobnie) na mszę świętą. Rozpoczęcie sezonu okazało się jednak dla 26-latka tragiczne. Piotrkowianin zginął. Do wypadku doszło na obwodnicy Opoczna. - Policjanci ustalili, że piotrkowianin (kierujący hondą), jadąc od strony Piotrkowa, nie dostosował prędkości do panujących warunków ruchu, stracił panowanie nad motocyklem i uderzył w metalową barierkę ochronną. Mimo podjętej próby reanimacji mężczyzna zmarł na miejscu – informowała wówczas opoczyńska policja.
“Wiatr we włosach”, wolność, przyjaźń i adrenalina, ale przede wszystkim zdrowy rozsądek - tak pasję zwaną motocyklem opisują członkowie klubu Black Hole MC z Piotrkowa. Ich pasja zaczęła się bardzo dawno. Mają za sobą już kilkanaście lat z motocyklami. A zaczynało się od tak zwanych “komarków”. – Jako młody chłopak na wakacjach u dziadka wykradałem z garażu starego “komarka” i jeździłem. Coś się kombinowało, robiło drobne naprawy. Wtedy jeszcze miałem włosy i poczułem tak zwany wiatr we włosach – opowiada Larry. Później już zawsze motocykle były na pierwszym miejscu. I nie o prędkość tutaj chodzi. Sama jazda jest ogromną przyjemnością. – My wolimy jeździć 30 na godzinę “w zakrętach” niż rozpędzać się do 200 - mówi Kita.
Często powtarza się, że prędkość to priorytet motocyklistów. Oczywiście musi to być rozsądna prędkość, choć zdarzało się, że chłopaki rozpędzali się do 200 km/h. - Są odcinki, gdzie momentami można w miarę bezpiecznie się rozpędzić. Ja jechałem około 200 na godzinę – mówi Larry. - Na motocyklach, które mamy, można osiągnąć prędkość powiedzmy 300 kilometrów na godzinę, ale ja osobiście się boję. Są tacy, którzy się nie boją, ale zazwyczaj dość krótko żyją. Nie nazwałbym wariatami czy idiotami tych, którzy chcą osiągnąć maksymalną prędkość. To jest kwestia tego, gdzie się jedzie, jak i jakie ma się podejście do jazdy. Człowiek jadący 170 km/h chopperem też mógłby być nazwany idiotą, ponieważ z takiej prędkości nie wyhamuje. Droga szybko robi się wąska – twierdzi Kapuch.
A Kita dodaje, że ważne jest też, gdzie się jedzie. – Za miastem można się rozpędzać. Ale rozwijanie prędkości w mieście, kiedy na drogę może wyjść nagle kobieta z dzieckiem czy inny człowiek, to całkowita głupota – mówi. Przyjęło się, że prędkość motocyklistów jest powodem wypadków (nie tylko śmiertelnych). – W większości przypadków jest to wina kierowców samochodów, którzy nie patrzą w lusterka, wymuszają pierwszeństwo, nie włączają kierunkowskazów, złośliwie nie przepuszczają motocykli, otwierają drzwi, nie patrząc, że coś za nimi jedzie – mówi Kita.
- “Całe to skrzyżowanie jest do du.. !”
- Sześciolatki w szkołach. Dla kogo zabraknie miejsca?
- Italiano, co dalej z tobą?
- Unikalne miejsce w piotrkowskim sądzie
- BHT Piotrkowianin JUKO Piotrków Trybunalski – plany na nowy rok
- HARC kręcił teledysk
- Pozytywnie nakręceni – Stowarzyszenie Przyjaciół Dzieci i Młodzieży HARC
- Jak rozpoznać powiat
- Andrzej Poniedzielski – jestem poetą użytkowym