Wokół listu rozpostarto zasłonę milczenia - rzecznik prasowy prezydenta Błażej Torański (obecnie były już rzecznik - przyp. red.) powiedział w Strefie FM - że jedynie potwierdzić może, że list do prezydenta trafił, lecz prezydent nie będzie go komentował, gdyż publicznie nie chce krytykować swojego pracownika.
W nieco innym tonie o liście wypowiada się sam autor korespondencji. Wojciech Nowicki - choć niechętnie, mówi, że: - to nie jest pismo wyjątkowo dramatyczne, lecz wnioskujące o pewną elastyczność dyrektora MOK-u w Piotrkowie i o życzliwość finansową prezydenta miasta Piotrkowa dla MOK-u.
Co na to Błażej Torański? - Kultura zawsze była w Polsce niedofinansowana i być może taka prośba w tym liście także jest... - ucina Torański.
Jak się okazuje, służbowa korespondencja pomiędzy dyrektorem teatru w Łodzi a prezydentem Piotrkowa jest i zarazem nie jest tajna. Z jednej strony dyrektor Nowicki mówi, że: - nie ma tam (w liście - przyp. red.) żadnych tajemnic, proszę mi wierzyć, niepokoi mnie jedynie funkcjonowanie tej sceny w najbliższym czasie. Normy zawarte w umowie nie do końca są „wyrabiane". I dodaje. - Nie mam uwag do pana Sokalskiego, mam uwagi dotyczące wyboru sztuk oraz mam uwagi dotyczące finansowania tej sceny przez prezydenta miasta - powiedział dyrektor teatru z Łodzi.
- Skoro z funduszy unijnych poszły takie duże środki finansowe także na scenę w Piotrkowie Trybunalskim, to konsekwencją tego jest funkcjonowanie tej sceny. Nigdzie w Polsce nie odbywa się to za darmo, to musi być dofinansowane przez miasto - to wszystko - mówi dyrektor Nowicki.
Jeden z dokumentów, do jakich dotarła Strefa FM, mówi o tym, że gmina Piotrków zobowiązuje się do współfinansowania działalności teatru - tego jednak nie robi. Dlaczego? Może dlatego, że - jak powiedział cytowany wcześniej Błażej Torański - kultura zawsze była w Polsce niedofinansowana. Co innego piotrkowski sport - ten (a przynajmniej niektóry) dotowany jest często.
Co o sprawie mówi trzeci zainteresowany tematem? Jacek Sokalski (na którego to według Torańskiego skarżyć miał się dyrektor Nowicki) oficjalnie nie wie o sprawie. - O tej sytuacji nic nie wiem. Nie dotarła do mnie żadna korespondencja - mówił w poniedziałek J. Sokalski. - Prawda jest taka, że nie każdy spektakl chcemy od teatru kupować. Bierzemy tylko te najlepsze, te, które spodobają się piotrkowskiej publiczności, a nie takie, na które nikt nie przyjdzie - mówił Sokalski.
Inną kwestią, z której być może przeciętny widz nie zdaje sobie sprawy, jest to, że nie każdy aktor chce w Piotrkowie grać. Artyści wolą telewizyjne produkcje niż występy na naszych deskach. Za dzień zdjęciowy w telenoweli aktor może otrzymać nawet 3 tysiące złotych. W piotrkowskim teatrze tyle nie zarobi.
Jarosław Krak
Strefa FM